Zielona transformacja nie może odbywać się kosztem bezpieczeństwa europejskiego, które może wymagać nawet tymczasowego powrotu do tradycyjnych źródeł energii, jak węgiel - przekonuje premier Mateusz Morawiecki w artykule opublikowanym w poniedziałek w "Financial Times".bankier.pl
Zielonej transformacji nie można dokonać kosztem podstawowego bezpieczeństwa UE, a jeśli sytuacja nas do tego zmusi, to nie wahajmy się czasowo wrócić do tradycyjnych źródeł energii. Krótkoterminowy powrót do wykorzystania węgla może być niezbędnym warunkiem utrzymania silnego społeczeństwa europejskiego w obliczu inflacji, groźby niedoborów paliw i rosnących cen energii elektrycznej w regionie.– powiedział Morawiecki. Tak to ładnie powiedział i trzeba dopowiedzieć, że jak takie coś się słyszy, to zaniepokojonym można być. Tym bardziej że niedobory paliw w Europie mogą wywołać „bitwę o dystrybucję gazu” wśród krajów UE. Tak powiedział szef opozycyjnej niemieckiej partii CDU Friedrich Merz. To, co powiedział Merz natychmiast napisał WELT.
Według Merza, aby uniknąć takiego scenariusza, konieczne jest wcześniejsze stworzenie planu dystrybucji gazu, uzgodnionego między krajami UE. Jak słyszę, że ktoś planuje dystrybucję czegoś, czego nie posiada, to zaczynam się niepokoić czy premier Morawiecki, zamiast gaz po cenie rynkowej sprzedawać, nie zacznie go po cenie zakupu dystrybuować, by go po cenie rynkowej odkupić. Ponieważ plan dystrybucji i miejsce dystrybutora jeszcze nie zostało nam przez UE wskazane, tematu nie poruszam, ale drugi niepokój zwany uzasadnioną obawą trzeba zasygnalizować.
Norweskie Stowarzyszenie Ropy Naftowej i Gazu ogłosiło ryzyko zamknięcia kilku złóż ze względu na strajki pracowników branży energetycznej. Plotki latają, że w rezultacie produkcja gazu w kraju i eksport paliw za granicę może zostać zmniejszona o 15%. Jak ten scenariusz napisany przez Rosję i wprowadzony na scenę rynkową przez Niemców, Norwegów i UE się zmaterializuje, to może się okazać, że z pustego to nawet Morawiecki z Obajtkiem nie naleją.
Na polach wydobywczych Gudrun, Oseberg South i Oseberg East już wstrzymano pracę, a następnymi do wyciszenia są pola Kristin, Heidrun, Aasta Hansteen i złoże Tyrihans. Fachowcy mówią, że jest to zmniejszenie wydobycia o 90 tysięcy baryłek ropy naftowej dziennie, a wydobycie gazu ziemnego o 4,4 miliona metrów³. W środę wydobycie będzie ograniczone o ponad 130 tysięcy baryłek ropy naftowej. Dobrze jest, że rząd norweski zapowiedział monitorowanie tego bajzlu wydobywczego i jak zajdą okoliczności obiecał interwencję. Możemy spać spokojnie kołysani do snu przez PGNiG Upstream Norway.
