Kontra Publicystyka Kontra Publicystyka
114
BLOG

Niemcy demontują Schengen. A Polska? Znowu będzie tylko protestować?

Kontra Publicystyka Kontra Publicystyka Polityka Obserwuj notkę 3
Granice znów stają się narzędziem selekcji. Nie dla przemytników, nie dla terrorystów – lecz dla zwykłych ludzi, którzy codziennie przekraczają je do pracy, szkoły, rodziny. Niemcy przywracają kontrole, a Unia milczy. Polska się oburza, ale głównie wtedy, gdy dotyka to interesów gospodarczych. W tym wszystkim ginie głos tych, których system pacyfikuje w imię „bezpieczeństwa”.

Niemcy demontują Schengen. A Polska? Znowu będzie tylko protestować?


To nie będzie już tylko rutynowa kontrola. Od 6 maja – Niemcy cofają zegar Unii Europejskiej.


Oficjalnie – dla zwiększenia bezpieczeństwa. W praktyce – to koniec swobody podróżowania, jednej z najważniejszych wartości europejskiej wspólnoty i ostatnich realnych korzyści płynących z członkostwa w UE.


Wracają stałe kontrole na granicach, przeszukania samochodów, bagażu, a w szczególnych przypadkach – zapewne również osobiste kontrole. Wszystko to na granicy, która miała już nie istnieć. Na granicy wewnętrznej Unii Europejskiej.

Pamiętamy doskonale, jak to było wcześniej

Jeszcze w latach 90. przekroczenie granicy z Niemcami czy Czechami oznaczało stanie w kolejkach, pokaz dokumentów, rewizje, podejrzenia i często upokorzenia. Paszport był obowiązkowy, a mundur – groźny.


Gdy Polska wstąpiła do Unii Europejskiej 1 maja 2004 roku, wielu z nas liczyło na szybką normalność. Ale swoboda podróżowania dla Polaków nie przyszła od razu. Przez wiele miesięcy nasi obywatele nadal doświadczali ograniczeń, podejrzeń i restrykcji.


Polacy byli wtedy dla wielu „starych” państw członkowskich obiektem strachu i podejrzeń – traktowano nas jak tanią siłę roboczą albo zagrożenie dla lokalnych rynków pracy.

Dopiero 21 grudnia 2007 roku Polska została formalnie objęta strefą Schengen.

Zniesiono kontrole na granicach lądowych i morskich. Lotnicze granice wewnętrzne otworzyły się kilka miesięcy później – 30 marca 2008 roku. To była chwila, która niosła symboliczne i praktyczne znaczenie – Polak mógł wreszcie jechać do Europy jak równy z równym.

I nagle – wszystko się cofa

W 2025 roku Niemcy – dotąd orędownicy europejskiej solidarności – jednostronnie przywracają twarde kontrole graniczne z Polską. Decyzja zapadła tuż przed zaprzysiężeniem nowego kanclerza Friedricha Merza (CDU).


Nowy szef kancelarii już zapowiedział:

 „Po objęciu urzędu rozszerzymy i zintensyfikujemy kontrole graniczne.”

A sam Merz jasno mówi, co planuje jego rząd:

„Zamierzamy zaostrzyć politykę migracyjną i odrzucać niezarejestrowanych wnioskodawców o azyl na granicach.”

Wracają kolejki, przeszukania, pytania o cel podróży zadawane tonem podejrzliwości. Wraca upokorzenie.

Tym razem to nie „Zachód” kontroluje „Wschód”. To Niemcy burzą porządek, który tak długo budowaliśmy.

Hipokryzja i paradoks


To wszystko dzieje się 10 lat po pamiętnych słowach Angeli Merkel: „Wir schaffen das” – „Damy radę”, mówiła w 2015 roku, otwierając niemieckie granice dla setek tysięcy migrantów.

Kiedy zapytano ją kilka lat później, czy powtórzyłaby te decyzje, odpowiedziała:  „Podjęłabym te wielkie decyzje tak samo jeszcze raz.”

Dziś jej następcy – zamiast przyznać się do konsekwencji tej polityki – sięgają po środki represyjne, które uderzają nie w przemytników, ale w zwykłych obywateli Unii. To Niemcy stały się zarzewiem chaosu, który teraz próbują zdławić, wystawiając rachunek takim krajom jak Polska.

Gospodarczy cios w polskie firmy i przewoźników

Najbardziej uderzy to w polskich przewoźników – branżę transportową, od lat jedną z najważniejszych i najbardziej dyskryminowanych w relacjach z Niemcami.

Kolejki, opóźnienia, kary, utrata kontrahentów, zerwane kontrakty. To nie są „utrudnienia”. To realne zagrożenie dla tysięcy miejsc pracy i konkurencyjności polskiej gospodarki.

A Polska? Znów tylko protest?

Co zrobi polski rząd? Czy ograniczy się do kolejnej noty protestacyjnej, która – jak wiele poprzednich – wyląduje w szufladzie w Berlinie?

Czy też:

Zażąda wyjaśnień i rekompensat w ramach struktur UE?

Zastosuje środki wzajemnościowe, jak tymczasowe kontrole po stronie polskiej?

Wezwie Komisję Europejską do uruchomienia procedury naruszenia prawa unijnego?

Zorganizuje wspólny front z Czechami, Słowacją i krajami bałtyckimi, które również są dotknięte tą decyzją?

Polski rząd – jeśli chce działać w interesie obywateli, a nie tylko markować aktywność – powinien podjąć konkretne, stanowcze i wielotorowe działania:


???? Działania bilateralne:


Pilne konsultacje z rządem RFN.


Formalny protest i żądanie pisemnych wyjaśnień.


Roszczenia o rekompensaty gospodarcze.



???? Działania w UE:


Wniosek do KE o zbadanie zgodności działań Niemiec z prawem.


Sojusz z innymi krajami Schengen.


Interpelacje w Parlamencie Europejskim.


???? Działania wewnętrzne:

Tymczasowe kontrole po stronie polskiej.

Wsparcie dla firm transportowych.

Kampania informacyjna.


???? Działania długofalowe:

Plan awaryjny dla logistyki i eksportu.

Rewizja relacji gospodarczych z Niemcami.

Debata publiczna o przyszłości Polski w UE.

Polska opinia publiczna mówi jasno: czas na działanie

Z sondażu IBRiS (kwiecień 2025) wynika, że 62,1% Polaków popiera wprowadzenie kontroli na granicy z Niemcami. Obawy dotyczą nielegalnej migracji i braku wzajemności.

Poparcie dla kontroli:

Konfederacja – 89%

PiS – 85%

Trzecia Droga – 61%

KO – 54%

Lewica – tylko 32% (68% przeciw)

To społeczny mandat na reakcję. Polacy nie chcą już słyszeć o „dyplomatycznych konsultacjach”. Oczekują realnych działań w obronie interesów państwa.

Jak Polacy się z tym czują?

Choć większość popiera kontrole w imię bezpieczeństwa, mieszkańcy regionów przygranicznych – jak Pomorze Zachodnie – wyrażają rosnącą frustrację.

Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie: „Te kontrole naruszają zasadę swobody przepływu towarów i usług. Komplikują życie pracownikom transgranicznym.”

„Süddeutsche Zeitung” donosi o narastającej frustracji Polaków z pogranicza. Spóźnienia do pracy, straty dla przewoźników, chaos w codziennym życiu.

Bo jedno jest pewne: Schengen pęka. A wraz z nim pęka europejska fikcja solidarności.


Czy jeszcze ktoś wierzy, że jesteśmy wspólnotą?



Założyciel i redaktor obywatelskiego projektu publicystycznego „Kontra”.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka