Nie mi moim małym ośmiobitowym rozumkiem oceniać Postać, którą uwielbiają Michnik i Ziemkiewicz pospołu. Eksperta makroekonomii socjalizmu, transformacji i kapitalizmu. Twórcy potęgi złotówki, któremu ja i wielu rodaków zawdzięcza tyle chwil łechcących narodową dumę. To dzięki Balcerowiczowi i polskiej walucie czułem się za granicą względnym paniskiem, co było miłe zwłaszcza u - pardon - Pepików. To niewątpliwa zasługa B., że przeciętny polski robol za wykopanie rowu dostawał o ileż więcej przeliczeniowych dolarów niż jego opłacany w słabiutkich koronach czeski odpowiednik.
Co prawda, kiedy już wstąpiliśmy do Unii, czeski, a nawet słowacki kopacz rowów stanął przy taśmie w Mladej Boleslav czy Żylinie, a nasz poszedł na bezrobocie, ale w żadnym przypadku nie ma to związku z tym, że Polakowi trzebaby zapłacić o połowę więcej ze względu na silną złotówkę, right?
Bo gdyby tak było, to mogłoby się okazać, że genialna transformacja szokowa, błyskawicznie stabilizująca złotówkę i śrubująca oprocentowanie kredytów niekoniecznie była taka genialna. I żaba w postaci bandy wkurwionych rolników zawiązujących Samoobronę nie musiała się znaleźć w naszym jadłospisie. A może nawet to my produkowalibyśmy tyle samochodów, co cztery razy mniejsza, ale nie poddana terapii szokowej Słowacja.
Inne tematy w dziale Polityka