Mało która grupa zawodowa ma dziś kartotekę bardziej zaszarganą, niż wyższa kadra zarządzająca międzynarodowych korporacji. Czy w komiksie Dilberta, czy w hollywoodzkim thrillerze, czy w artykule w Forbes-ie ta próżniacza, a przepłacana klasa jest przedstawiana jako zgraja egoistycznych nieuków.
Dla kapitanów międzynarodowej gospodarki jedyną rekompensatą za ogólną złą prasę jest służbowy odrzutowiec i milionowa pensja. Od czasu do czasu zarządy wielkich spółek stają jednak w obliczu próby. Dla izraelskiej firmy Rafael, która dopancerza naszego Rosomaka przed afgańską misją takim ponurym żniwiarzem okazał się minister Szyszko, który zażądał, żeby podczas prób poligonowych, tzn. ostrzeliwania transportera, w jego wnętrzu siedział zarząd Rafaela.
Widać wiosna to sezon na takie ekstremalne testy, bo już we wtorek na pokładzie francuskiego pociągu TGV, który ma pobić rekord świata prędkości na szynach, tzn. 540 km/h, ma znaleźć się Philippe Mellier, prezes produkującej tę rakietę firmy Alstom.
Chapeau bas. Wygląda na to, że choć w pojedynczych przypadkach pensja prezesa może być uzasadniona ryzykiem zawodowym. Ciekawe jednak, czy gdyby TGV zamiast rekordu zaliczył wywrotkę, ktoś wspomniałby obok prezesa Mellier notariuszy, którzy muszą również odbyć tę przejażdżkę, by zaświadczyć o ewentualnym sukcesie
Inne tematy w dziale Polityka