Wrocławianie kolejne obwodnice (śródmiejska, autostradowa, wschodnia) mogą pożegnać krótkim "cześć jak czapka" i przyzwyczajać się do myśli, że następne 20 lat jadąc do roboty będą lawirować między kolumnami tirów ciągnących ze Szwecji do Iranu i z Niemiec na Kamczatkę.
Wrocławski premier Schetyna, który jeszcze na początku kadencji szalał mazakiem po mapie łącząc Wrocław z Warszawą już to autostradą, już to ekspresówką, zarzucił te nierealne pomysły na rzecz "schetynówek", które maja tę przewagę, że niewzruszenie życzliwi dziennikarze nazwali je jego imieniem. Pomysł tych dróżek jest stosunkowo świeży, więc nikt nie może mieć pretensji, że nie wybudowano ich ani centymetra. Gdyby Schetyna głupio trzymał się starego pomysłu autostrady Wrocław-Warszawa, ktoś mógłby się w końcu zorientować, że w półtora roku od intronizacji wicepremiera wciąż nie wbito w nią łopaty. Ani w obwodnicę wschodnią. A obwodnica śródmiejska wciąż kończy bieg na cmentarzu osobowickim.
A miało być tak pięknie. Jak? Wizualizacje dróg i mostów z dyskretnym mistrzostwem tworzy pewien wrocławski architekt. Nie dajcie się zwieść tym fotografiom. Z każdej pary zdjęć: zdjęcia z budowlą i zdjęcia bez niej tylko jedno zdjęcie jest prawdziwe. Zgadnijcie, które.
Poniżej próbka:


PS. Z góry dziękuję ewntualnym komentatorom, opowiadającym, że już w czwartej dekadzie drugiego kwartału prace naprawdę ruszą. "Jak zawsze" chciałoby się powiedzieć.
Inne tematy w dziale Gospodarka