Rozumiem, że starsze panie na wiadomość, że będą musiały popracować na emeryturę trochę dłużej, mogą czuć się trochę zirytowane. Czy słusznie? Chyba nie. Rola babci we współczesnym świecie jest dwuznaczna. Często wnoszą do rodzin zgoła dziewiętnastowieczny zaduch, dręcząc wnuki pytaniami "kto ty jesteś", obwieszając je medalikami i odpytując z jakiś dekalogów.
W epoce grilla babcie wyjeżdżają z pierogami, które może i - niechętnie przyznajmy - są smaczniejsze od karkówki z hipermarketu, ale jako wyrób domowy pozwalają ominąć vat, pekabe i reklamę w radio. Skoro o radiu... gdybyż chciały śmiać się z dowcipów Kuby Wojewódzkiego, albo chociaż nie dostrajały odbiornika do niewiadomojakichstacji.
Ale nie, nasłuchają się głupot, ponamawiają po parkach i bazarkach, a potem chyłkiem wymykają się na głosowanie, wiadomo na kogo. Potem dzieci i wnuki przed Europą oczami muszą świecić, taka żenada.
To zrozumiałe, że młodzi nie mogli tego tolerować i akcja "zabierz babci dowód" powinna dać starszym paniom do myślenia. Widać nie wystarczyła i logiczną konsekwencją tępego uporu emerytek jest wydłużenie im czasu pracy. Siedem lat nie wyrok, a jaka kolosalna oszczędność dla budżetu. Babcia zatrudniona do tuż przed zgonem będzie o ileż mniej awanturująca się.
Inne tematy w dziale Gospodarka