Prezes Kaczyński objeżdżał dziś woj. podlaskie i spotykał się tam z jego mieszkańcami.
Podczas swych wystąpień zapewniał, że PiS nie pcha się do władzy, a jedynie chce neutralnego rządu, z namaszczonym przez siebie kandydatem na premiera. No i zapowiedział, że za kilka tygodni czeka Polaków przedstawienie nowego programu tej partii.
Jednak, nie to powyższe było tak frapujące, jak wyznanie pana Prezesa, że on uważa, iż: należy kochać ludzi i trzeba skończyć tę wojnę polsko-polską. Kreował się też, na gołąbka pokoju, któremu źli ludzie wmawiają, że to on jest prowodyrem tych niepotrzebnych sporów, a on - przecież - wręcz przeciwnie... , gdy taki Tusk najpierw mówił /tu cytuję pana Prezesa/: "ci, ci", a potem... - i tu już pan Prezes się zawstydził oraz stwierdził, że nawet tego nie będzie powtarzał.
A to jeszcze nic, bo za chwilę w tv pokazał się poseł Macierewicz, który stwierdził, że jego partię teraz będzie interesować - głównie- gospodarka.
W PiS, po sondażu poparcia dla partii politycznych - przeprowadzonym przez TVP - w którym pierwszy raz od dłuższego czasu, ta partia wyprzedziła Platformę, musiała zapanować błogość. Powszechnie uznano też, że trzeba znów zmienić twarz: z partii atakującej, na skłonną do rozmów i porozumienia. Taka przemiana - dotąd - najczęściej trwała tylko kilka tygodni, bo Lider dłużej tego nie wytrzymywał. Ciekawe, jak stanie się teraz.
A na miejscu premiera Tuska, zaczęłabym czujnie odbierać telefony, bo kto wie, czy panu Prezesowi nie przyjdzie do głowy, jakaś fikuśna inscenizacja telefoniczna - przy kamerach. Przecież na fali tego wzmożenia dobrymi uczuciami, może posunąć się i do wyznań wobec swego największego przeciwnika politycznego.
Inne tematy w dziale Polityka
