Niektórzy nasi drodzy "boscy" - znów - próbują się wykazać tym, iż mają pomysły. Ostatnio projektują zabronić w Polsce handlu, w niedzielę. A wszystko - podobno - w trosce o rodzinę, aby ta szła grzecznie do kościółka, rzucała coś na tacę, a potem pasła się leniwie na swojej niwie. Parafrazując niejakiego Goryszewskiego: ma być biednie, ale po katolicku. I wszystkich wrzucić pod "sznurek".
W latach 80-tych władny był m.in. niejaki Urban, który chciał Polaków formować... na swój obraz i podobieństwo. A w pewnym momencie uznał, że nawet to, co muszą znosić jest zbytkiem. Wpadł wtedy np. na pomysł, aby wpłynąć na TVP, żeby ta zaprzestała emisji lekko różowej - filmowej - serii. Podobno - także - w trosce o rodzinę, ale w tym wypadku, aby jej członkowie nie demoralizowali się. Ot, świętoszek.
Wracając do handlu w niedzielę, to jest on dobrodziejstwem dla tych, którzy w ciągu togodnia nie mają czasu na zakupy /często dla całej rodziny/. Natomiast ludzie zatrudnieni w sklepach otrzymują za ten czas pracy zarobek, boć przecież za friko nie pracują. Jest też aspekt sąsiedzki związany z niedzielnym handlem w Polsce, ponieważ po zakupy przyjeżdżają - wtedy - do nas sąsiedzi, tak ci ze wschodu, jak i z zachodu, zostawiając w Polsce niezłe pieniądze. A nie jesteśmy jeszcze na tyle bogatym krajem, aby z takiego dopływu gotówki zrezygnować, dla wydumanych idejek - tych czy innych - polityków.
Każdy człowiek potrzebuje przestrzeni dla siebie, aby nie czuł się zniewolony. Ta przestrzeń jest nam często ograniczana, bo różni "boscy" uważają, że "przypadkowe" społeczeństwo nie wie co dla niego dobre. Bywa, że ci "ograniczacze" sami są na tyle ograniczeni, że nie widzą, iż mogą spotkać się z odporem /choćby wyborczym/, po którym przyjdzie im stulić uszy... Warto obserwować ich poczynania, aby przy urnach nie popełniać błędów.
Inne tematy w dziale Polityka
