Daniel Olbrychski zrezygnował z brania udziału w przygotowaniach do premiery spektaklu pt. "Porwanie Europy", w Teatrze Polskim w Moskwie. W liście do Eugeniusza Ławreńczuka, dyrektora teatru, napisał m.in. : "Piękny język Puszkina, Tołstoja, Czechowa i moich przyjaciół Okudżawy i Wysockiego zaczyna kojarzyć się z agresywną retoryką Pana Putina".
Próby do spektaklu już się odbywały /premiera była przewidziana na maj b.r./, Olbrychski miał w nim kreować główną rolę. Zerwanie kontraktu może Olbrychskiego sporo kosztować, a jednak w obecnej sytuacji politycznej nie chciał ciągnąć tego zadania aktorskiego. To chwalebna przyzwoitość.
Na tle postawy Daniela Olbrychskiego rodzi się pytanie: jak czuje się w nowej rzeczywistości Gerard Depardieu? Uciekł z Francji przed podatkami, aby następnie z rąk samego Putina odbierać rosyjski paszport. Zakupił też posiadłość w obwodzie moskiewskim, w której podobno od lat bywał. I być może ochronił swój majątek przed francuskim fiskusem, ale co z jego przyzwoitością, gdy teraz jest oddanym przyjacielem agresora? Dalej spija tę rosyjską "śmietankę"?
Inne tematy w dziale Rozmaitości
