Już się ucieszyłam, gdy w miniony piątek na moim termometrze zewnętrznym pokazało się 21 stopni ciepła /i nie wiało/, a tu znów poważne ochłodzenie.
Choć to i tak lepsze, niż to, co działo się ok. 10 dni temu, kiedy urywane przez wiatr konary drzew, fruwały nad moją głową, gdy udawałam się do osiedlowego sklepu. Cud, że ten lecący na mnie.... zatrzymał się na drutach elektrycznych, na wprost mojego domu. I choć przez prawie dobę na mojej ulicy nie było zasilania jednej fazy..., a przez całą noc, jako znak informujący o niebezpieczeństwie miałam pod domem radiowóz, bo panowie z energetyki byli zajęci ogromem interwencji w całym regionie, to i tak dobrze, bo i ja i wszyscy sąsiedzi przeżyliśmy ten kataklizm.
Dziś natomiast, lało się z nieba strumieniami, a temperatura powietrza zaczęła się systematycznie obniżać i teraz termometr notuje zaledwie 3 stopnie ciepła. A to jeszcze nie jest koniec, skoro nad ranem ma sypnąć śnieg. Fatalnie.
Cóż, wiosna jeszcze nie jest stabilna, a raczej jest namiastką. Na tę poważną - z bujnością traw, kwitnieniem kwiatów, przy przyjemnych temperaturach - trzeba będzie trochę poczekać.
Inne tematy w dziale Rozmaitości
