HareM HareM
1128
BLOG

Polski walec rozjechał ruski czołg. Niestety tylko w Miami

HareM HareM Tenis Obserwuj temat Obserwuj notkę 43

Podobno Danił Miedwiediew nie popiera Putina. Ja myślę, że to, że tak tak się wydaje władzom ATP,  bo on sam, podobnie jak inni rosyjscy sportowcy i sportsmenki uprawiające ten sport, jakoś publicznie chyba niczego takiego nie deklarował, to nie jest jeszcze wystarczający powód, żeby jemu i pozostałym tenisistom rosyjskim pozwolić dalej brać udział w światowych rozgrywkach. No bo czym się różni rosyjski tenisista od rosyjskiego piłkarza albo skoczka? Że o lekkoatletach nie wspomnę. Tacy piłkarze czy skoczkowie mogą się w tej chwili czuć mocno prześladowani. A przecież przywiązanie Rosjan do równości wszelkiego rodzaju jest na świecie szeroko, a nawet bardziej, znane.

Na szczęście problem dalszej gry Miedwiediewa, przynajmniej tej w Miami, został wczoraj rozwiązany. Rozwiązał go Hubert Hurkacz. W dwóch, ale za to emocjonujących, setach. Meczu nie widziałem, bo nie mam w domu Polsatu Sport, ale z live’a na WP można było wyczytać, że Polak prowadził już w pierwszym secie 5:2, a mimo to Rosjanin doprowadził do tie-breaka. Na szczęście w tymże nasz reprezentant był lepszy, choć łatwo, jak to ma miejsce w meczach tej pary, być nie mogło. I nie było (9:7).

W drugim secie Furkacz (jak nazywa go moja żona, którą tenis męski interesuje, że się tak wyrażę, średnio; średnio na jeża nawet) przełamał rywala w połowie seta i potem już tylko, za to bardzo skutecznie, bronił wywalczonej przewagi skupiając się głównie na gemach, w których serwował.

Tym sposobem nasza „Iga Świątek w spodniach” jest już w półfinale i nie bez szans na obronę wywalczonego na Florydzie tytułu. Obronę, która pozwoli Polakowi zachować dotychczasowy ranking, co ogromnie ważne w kontekście rozstawienia w najbliższych turniejach, bo przed nami zbliżający się szybkimi krokami sezon na cegle. A tu rzeczywiście lepiej, żeby „Hubi” na tych dobrych trafiał jak najpóźniej. Mączka to nie jest jego ulubiona nawierzchnia.

Reasumując. Czekam z wybałuszonymi oczami (bardziej nawet uszami, choć nie wiem czy się dadzą wybałuszyć) na kolejne wieści z Miami. No bo jakby na sprawę nie patrzeć, to ani półfinałowy, ani żaden z potencjalnych finałowych przeciwników, nie dorastają Miedwiediewowi do pięt. Sportowo, mam na myśli. 


HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport