HareM HareM
1629
BLOG

Świątek zmiotła z kortu niewygodną rywalkę

HareM HareM Tenis Obserwuj temat Obserwuj notkę 30

Przy czym ja bym się, przynajmniej na razie, aż tak nie podniecał, bo to nie tylko tak, że Iga była wczoraj taka dobra. Również to, że Collins była taka słaba. W zasadzie taka beznadziejna. No nic tej dziewusze nie działało. I to nie tylko w pierwszym secie, w którym zwyczajnie nie istniała. I to przy nie za dużym udziale Polki. Amerykanka psuła wszystko. Co się dało i to, co nie, też.

W połowie drugiego seta Collins zagrała parę winnerów w stylu zeszłorocznego półfinału Australian Open. Ale to były tylko kliniczne wyjątki potwierdzające regułę. W dwóch ostatnich gemach seta wszystko wróciło do normy. To znaczy Iga grała swoje, a Yankee psuła na potęgę.

A co do Igi. Na tle totalnie niedysponowanej rywalki wypadła jak Pani Profesor. Spokój, punktowanie przeciwniczki niczym Jan Szczepański (jeśli ktoś gościa jeszcze pamięta) na igrzyskach w Monachium. Wreszcie niezły serwis. Nie za dużo, ale parę, za to w odpowiednim czasie, świetnych winnerów. Naprawdę mało niewymuszonych błędów. Plusowy bilans pierwszych i drugich. Czyli tak, jak na przedsezonowym sparingu Barcelony z Elche.

Bardzo ważna wygrana również z psychologicznego punktu widzenia. No bo jak, nie bójmy się tego słowa, masakrujesz rywalkę, która w poprzednim Waszym spotkaniu odniosła nad Tobą w pełni zasłużone zwycięstwo w półfinale Wielkiego Szlema, to morale, siłą rzeczy, musi Ci się podnieść. Nie o kilka centymetrów, ale przynajmniej do poziomu średniej strefy stanów wysokich.

Po meczu Polki nadszedł komunikat, że kolejna przeszkoda na drodze do finału, Szwajcarka Bencic, wycofała się z turnieju. Z jednej strony szkoda, bo zapowiadał się fajny pojedynek. Z drugiej też bym, na miejscu Helwetki, tak zrobił. Niesamowita intensywność spotkań w ostatnim czasie (przecież jeszcze w niedzielę grała, i wygrała, finał w Abu Dhabi), niezwykle wyczerpujący, i fizycznie i psychicznie, czternasty (tylko jedna porażka!) w sezonie, nie licząc United Cup-a, mecz z Azarenką, a na koniec informacja, że Świątek najprawdopodobniej znów w dużej formie. Decyzja Szwajcarki, również jeśli zależało jej na podtrzymaniu swojej passy pięciu meczów bez porażki, ale przede wszystkim w kontekście czekających na najlepsze tenisistki za chwilę turniejów, mogła być tylko jedna.

Nie wiem tylko czy to aż tak dobrze dla Igi. Niby w meczu z Gauff (zakładam, że Coco sobie z Kudermietową poradzi, choć de facto jest to na dzisiaj wróżenie z fusów, bo raz, że nigdy z sobą dotąd nie grały, a dwa, że w tym sezonie Rosjanka ma na koncie zwycięstwa z uznanymi firmami, a zwycięstwa Cori to wygrane, mimo zwycięskiego turnieju w Nowej Zelandii, z samymi, jeśli nie ogórkami, to zawodniczkami spoza, nawet szerokiej, czołówki) będzie bardziej od Amerykanki wypoczęta. Ale, w przeciwieństwie do rywalki, nie będzie w rytmie. Co prawda dotychczasowe mecze Igi z wielką nadzieją USA (na zostanie drugą Chris Evert) wskazują, że to nie powinno mieć znaczenia, ale jednak taki brak ogrania na tym etapie turnieju może, w jakiś tam sposób, te przewagi Polki rekompensować. Rozsądek podpowiada z kolei, że w jakiś tam sposób pewnie może, ale zdecydowanie nie do końca. Na dziś bilans meczów obu zawodniczek to aż 5:0. W czterech zeszłorocznych potyczkach Amerykanka ani razu nie ugrała z Polką więcej niż czterech gemów. Więc, na zdrowy rozum, kto ma ten mecz, bez względu na wzgląd, wygrać?

Gdyby przyszło Idze spotkać się w półfinale jednak, czego definitywnie wykluczyć nie można, z Kudermietową, to też nie musimy być specjalnymi pesymistami. Dawno co prawda ze sobą nie grały, ale bilans i przebieg ich dwóch bezpośrednich spotkań nie pozwala dawać Rosjance za dużych szans. Szczególnie ich ostatni mecz, ten sprzed dwóch lat w Indian Wells, wyglądał jak, nie przyrównując, wczorajszy z Collins.

I tym, jak się wydaje, optymistycznym akcentem żegnam się z Państwem do następnego tekstu.


HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport