19. lutego roku pańskiego 1986 szwedzki geniusz narciarstwa alpejskiego, slalomów różnej maści w szczególności, mając niespełna 30 lat, odniósł swoje ostatnie zwycięstwo w pucharowym cyrku. Chwała Bogu osiemdziesiąte szóste.
Do dzisiaj był to rekord narciarzy alpejskich w kategorii open. To znaczy mężczyzn i kobiet razem wziętych. Próbowała się z nim zmierzyć Lindsey Vonn, ale w jej przypadku stanęło na 82. wygranych zawodach.
Wczoraj, w piątek 10 marca 2023 roku, nieziemski rekord Stenmarka wyrównała inna Amaerykanka, Mikaela Shiffrin. Dzisiaj niespełna 28-letnia to osiągnięcie poprawiła.
Czy można ją w takim razie uznać za alpejkę wszech czasów? Nie wiem. Nie znam się specjalnie na narciarstwie alpejskim. Myślę jednak, że podobnie jak w innych sportach, nie tylko liczba wygranych decyduje o Twojej pozycji w historii. Ale niewątpliwie ma ogromne znaczenie.
Na korzyść dwójki starszych i emerytowanych już mistrzów wypada odnotować że, jak na razie, urocza blondynka (proszę się nie doszukiwać w tej frazie żadnych podtekstów, ona po prostu jest blondynką i, też po prostu, jest urocza) ma od nich, całościowo, na liczniku mniej pucharowych podiów. Od Szweda zdecydowanie mniej (136 (87+26+23) wobec 161(86+49+26)), od rodaczki ledwie o jedno (137=82+35+20), ale jednak. Przynajmniej do następnych zawodów.
Tak czy inaczej. Doszło dzisiaj do zmiany na fotelu lidera jednej z najbardziej interesujących i widowiskowych dyscyplin sportowych. Dotychczasowy lider się na podstawionym kilkadziesiąt lat temu tronie pewnie z lekka zasiedział. I choćby z tego tytułu dobrze, że się coś ruszyło.
BTW na koniec. Ciekawe czy za kilka lat, kiedy obecna liderka tenisowych rankingów będzie zbliżała się do wieku, w którym znajduje się aktualnie Mikaela Shiffrin, obecne tenisowe rekordy też będą się trzęsły, oczywiście z jej powodu, w posadach. Ale na razie, zamiast to, nie wiadomo o co, analizować, dam się nacieszyć Amerykance. Niech ma swoje, zasłużone skądinąd, pięć minut.
