HareM HareM
700
BLOG

W Miami z Rybakiną już w ćwierćfinale…

HareM HareM Tenis Obserwuj temat Obserwuj notkę 46

Przy czym rundę wcześniej trzeba jeszcze wygrać z Ostapienko lub Haddad Maią. Z obiema Iga ma co prawda bilans niekorzystny, no ale jak się mamy przymierzać do przełamania Rosjanki, to nie można w ogóle myśleć o pokonaniu którejkolwiek z tej pary z jakimikolwiek kłopotami. No chyba, że mamy cykora przed kolejną porażką i wybieramy podłożenie się Łotyszce (po raz czwarty) lub Brazylijce (po raz drugi). Co, zaznaczam, z góry odrzucam i czego w ogóle pod uwagę nie biorę.

Czy jest szansa na to, by Rosjankę, tydzień czy półtora po mancie (nazwijmy rzecz po imieniu), jakie sprawiła Idze w Kalifornii, pokonać? To zależy. Jeśli manto wynikało głównie z chwilowej niedyspozycji Polki (co trudno obronić, bo podobnie, choć nie w takiej skali, ich mecz wyglądał w styczniu) lub z wielbłądów strategiczno-taktycznych popełnionych przez sztab (taką tezę już obronić dużo łatwiej), to tak. Jeśli natomiast forma w meczu półfinałowym była odzwierciedleniem aktualnej formy obu tenisistek, to raczej będziemy mieli do czynienia z powtórzeniem piątkowego wyniku.

Ja bym spokojnie, bez zbędnych przyruchów i nerwowych gestów, czekał. Jak chodzi o Igę, znaczy. Bo sztab, skoro nie robił nic w tym względzie do tej pory, powinien kompres na głowy, nogi do miski z zimną wodą i, póki nie wymyślą antidotum na Rybakinę, trwać w tych pozycjach do samego meczu.

Rosjanka wygrała kalifornijski finał. Z punktu widzenia rankingu to dobrze. Iga ma większy komfort w kontekście bycia cały czas na pozycji lidera zestawienia. Natomiast nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to losowanie to takie nie do końca niesterowane było. Tak pod najlepsze Amerykanki wyjątkowo skrojone się wydaje. Żeby któraś mogła być chociaż w półfinale. Ale może jestem przewrażliwiony…


HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport