Jutro kościół katolicki wyniesie na ołtarze księdza Jerzego. Jednego z tych, którzy starania o przywrócenie godności człowiekowi mającemu nieszczęście wegetować w systemie komunistycznym, przypłacili życiem. Tych, dla których ta godność była czymś zupełnie podstawowym. Rzeczą na tyle istotną, że oddali za nią to, co mieli najcenniejszego.
Dzisiaj jesteśmy świadkami swoistego zmartwychwstania. Podstawowe dla naszej cywilizacji wartości, za które najwyższą ofiarę złożył ksiądz Popiełuszko, symbolicznie wracają tam, gdzie zawsze powinno być ich miejsce. Na piedestał. To bardzo ważne, szczególnie tu i teraz, gdy polityczny neobandytyzm znów, w sposób tak spektakularny, podniósł łeb i pokazał pazury. Z jeszcze większym okrucieństwem, popartym jeszcze większą butą i arogancją.
Przykład warszawskiego kapłana pozwala nam wierzyć w to, że śmierc i szatan zawsze, w ostatecznym rozrachunku, poniosą klęskę. I niech ta wiara znajdzie swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Tej polskiej szczególnie.
Inne tematy w dziale Polityka