Jak święty turecki.
Tak chyba, w największym skrócie, można spointować ten wczorajszy koncert życzeń. Można, ale i trzeba. Dla PełO Prezydenta lepiej było nie przychodzić na tę imprezę. Miał rację kiedy nie chciał przyjść. W końcu zna siebie lepiej od tych, którzy przeforsowali jego tam pójście. Pójście na ścięcie, bo jak to inaczej nazwać.?
Nawet Napieralski wypadł przy nim jak dojrzały polityk i fachman. W ogóle to pan Grzesio nieźle kluczył i może mógłby zmylić jakąś tam ilość potencjalnych wyborców. Na swoje nieszczęście, pytany o priorytety w polityce zagranicznej, palnął o docelowej dozgonnej przyjaźni z Niemcami i Rosją.
Wracając do samej debaty. Była potrzebna choćby po to, żeby się naród przyjrzał jakiego se głównego, hehehe, kandydata zaserwował. Co by nie powiedzieć o wszystkich pozostałych, byli do tej debaty po prostu przygotowani. A już na pewno rozumieli zadawane im pytania. Pan Komorowski zaś kolejny raz pokazał, że nawet do wystawienia przed kamerę się nie nadaje, a cóż dopiero do sprawowania najwyższego urzędu w państwie. Czy ktoś sobie w ogóle wyobraża, żeby ten człowiek mógł coś mądrego i sensownego powiedzieć podczas wizyty w jakimś Waszyngtonie czy Brukseli? Przecież każda wypowiedź to będzie kompromitacja. Porównywalna z tą, jaką przeżywaliśmy za kadencji Wałka po opuszczeniu go przez Kaczyńskich. I w tym sensie można ewentualnie mówić o kontynuacji prezydentury Lecha Za A Nawet Przeciw Wałęsy. Na szczęście, po wczorajszej debacie, możemy już z dużym prawdopodobieństwem powiedzieć, że jej najprawdopodobniej nie będzie.
Jedno jest pewne. Stosując będący na czasie żargon piłkarski można napisać, że pozostała trójka kandydatów po prostu rozklepała wczoraj Komorowskiego. Tak jak w przebiegającym równolegle meczu Niemcy rozklepali Australijczyków. Styl Komorowskiego był bardzo podobny do graczy z Antypodów. Archaiczny, niczego nie wnoszący, wręcz żałosny. I na pewno dyskwalifikujący go jako kandydata na prezydenta.
Na tle takiego przeciwnika nietrudno wypaść okazale. Dlatego byłbym z lekka wstrzemięźliwy przy wychwalaniu pozostałych uczestników debaty. Szczególnie głównego rywala boChatera niniejszego tekstu, Jarosława Kaczyńskiego. On się sam świetnie obronił, nie trzeba o tym pisać. Mam jednakże nadzieję, że wczorajsza audycja pozwoliła Polakom, szczególnie tym, którzy dotąd kibicowali Bronisławowi Komorowskiemu, przejrzeć na oczy. Jeśli tak się stało to, być może, prezydenta wyłoni już I tura wyborów. To by było optymalne rozwiązanie. Raz, że będzie dużo taniej. A dwa, że potrzebujemy na tym urzędzie męża stanu, a nie męża pani Komorowskiej.
Inne tematy w dziale Polityka