W tym tygodniu w Zagłębiu Węglowym w Kuzbasie doszło do strasznej tragedii podczas wybuchu metanu w prywatnej kopalni węgla. Zginęło prawie 60 górników, a dochodzące z mediów szczegóły rysują coraz straszniejszy obraz, który można nazwać wręcz symbolicznym wzorcem stanu, w jakim znajduje się Rosja pod rządami szajki Czekistów Putina.
Okazało się, że praktycznie wszystkie czujniki metanu rozmieszczone w kopalni były zaklejone taśmą izolacyjną, aby nie przeszkadzały w fedrowaniu, przy czym zakleili je sami górnicy, próbujący ciężką pracą zarobić na podstawowe utrzymanie w trakcie ciężkiego kryzysu i szalejącej inflacji. Oczywiście było to wygodne dla właścicieli, bo mogli osiągnąć większe zyski, sami niczym nie ryzykując.
Jednym z właścicieli kopalni jest syn deputowanego (posła) do Dumy z frakcji Jedyna Rosja, czyli oficjalnego narzędzia Władz na Kremlu. Nic więc dziwnego, że synalek nie musi się niczym przejmować, ma najlepszą "kryszę". Natomiast drugi syn mieszka w Monako, najwyraźniej pilnując nakradzionej i wywiezionej fortuny, ot taki patriotyczny rodzinny Biznes :-)
Rodzinom zamordowanych ( no bo to było faktycznie morderstwo) mają wypłacić po 250 tys. rubli, czyli ok. 2,14 tys. $ i można nająć nowe "armatnie mięso", nie ma co się przejmować - baby nowych narodzą... oczywiście ta kopalnia to nie jest żaden wyjątek, po prostu padło akurat na nią, bo wszędzie panuje identyczne podejście do BHP.
Te zaklejone czujniki niebezpieczeństwa są także symbolem obecnej Rosji, gdzie Czekiści dobijają ostatnie samosiejki Demokracji, jak organizacja Nawalnego czy Memoriał, aby mieć święty spokój w ciężkim trudzie okradania rosyjskiej kolonii i wywożenia łupów na Zachód. Zapominają przy tym, że zadaniem tych czujników jest ostrzeganie przed powstaniem sytuacji, która może doprowadzić do strasznego wybuchu i katastrofy całego kraju. Nikt nie wie, kiedy to nadejdzie, choć raczej nikt nie wątpi, że sytuacja robi się coraz groźniejsza. Ale WŁADZA nie chce słyszeć żadnych alarmów.
