Aktualnie jesteśmy świadkami (konkretnie ci, którzy umieją patrzyć i myśleć) potencjalnie bardzo ciekawego i być może przełomowego projektu politycznego na Amerykańskiej scenie partyjnej. Konkretnie chodzi o zapowiedź utworzenia przez Elona Muska własnej partii , mającej być "trzecią siłą", niezależną od obu dotychczas rządzących przez wiele dekad, czyli Republikanów i Demokratów.
Próby utworzenia takiej trzeciej siły podejmowano od dawna i niezmiennie kończyły się porażkami, ponieważ przejęty od Wielkiej Brytanii system większościowy podczas wyborów działa według zasady - wszystko albo nic! Dlatego nawet bardzo dobry wynik, który nie daje zwycięstwa, faktycznie jest porażką. Nic więc dziwnego, że próby wygrania z Systemem poprzez wygranie wyborów prezydenckich przeciw obu wielkim ugrupowaniom partyjno-politycznym, z których najważniejsze były podjęte przez Teodora Roosevelta i Rossa Perota, MUSIAŁY zakończyć się klapą. Musk dobrze to rozumie i postanowił pójść inną, potencjalnie znacznie skuteczniejszą drogą.
Jak już pisałem, Elon Musk w swoim fenomenalnym rozwoju osiągnął etap, w którym sam musi stać się jednym z DECYDENTÓW politycznych i nie polegać na łasce władz. W tym celu wykupił Twitter, jedną z najważniejszych platform społeczno-politycznych i postanowił pomóc w kampanii wyborczej kandydatowi, który ma największe szanse zostania przyszłym prezydentem. Pierwsza próba z Ronem DeSantisem nie wypaliła i zwrócił się do Trumpa, stając się jednym z najważniejszych czynników jego zwycięstwa, przez co osiągnął status "szarej eminencji". Następnie w ciągu pół roku pokłócił się dosłownie ze wszystkimi w Białym Domu i wyleciał z hukiem (a przynajmniej tak to wygląda na pierwszy rzut oka). Jednak przy uważniejszej analizie widać wyraźnie, że to Musk był inicjatorem zerwania z Prezydentem Trumpem! Dosłownie zmusił go swoim postępowaniem do wyrzucenia z rządzącej Ekipy.
Oczywiście można było to wytłumaczyć, jako ciąg dalszy jego błazeństw i auto kompromitacji, powszechnie tłumaczonych nadużyciem "dopalaczy", ja jednak mam inne wytłumaczenie. Otóż Elon szybko się zorientował, że popełnił podstawowy błąd w swoich kalkulacjach - co prawda wszedł do ścisłego grona Decydentów, jednak nadal był wobec Prezydenta w pozycji PETENTA. Mimo pozornej potęgi jego pozycja zależała od dobrej woli i nastroju prawdziwego SZEFA. W swoim stylu ułożył więc nowy biznes-plan i zabrał się do jego realizacji z właściwym sobie rozmachem. Zrywając ostentacyjnie z jednym właściwie sojusznikiem na scenie politycznej, jak zwykle ogromnie ryzykuje. Wystarczy wspomnieć, że uderzając w Demokratów, działał wprost przeciw własnemu targetowi klientów Tesli, którzy siłą rzeczy byli proekologiczni i skłonni głosować na lewicowych polityków, co skutkowało zapaścią w wynikach sprzedaży "elektryków" Tesli. Najwyraźniej więc wyliczył, iż pozycja Trumpa ulegnie pogorszeniu i dlatego trzeba jak najszybciej opuścić jego Obóz, niezależnie od aktualnych strat.
W swoim planie Musk postanowił wyzyskać obecną sytuację, w której obie główne partie mają w Kongresie bardzo wyrównane wyniki, dlatego chce utworzyć nową partię, która w najbliższych wyborach do Kongresu w listopadzie 26 r. uzyska wystarczającą liczbę "szabel", aby pełnić przysłowiową rolę "języczka u wagi". Jeśli to mu się uda, to wtedy ON stanie się kimś, do którego inni politycy będą przychodzić w roli petentów! Elon planuje w ciągu miesiąca zorganizować Kongres Założycielski nowej partii, nazwanej z charakterystycznym dla niego umiarem "Amerykańską" :-). To tam ma zacząć się budowa kolejnego Zespołu, którego zadaniem ma być dokonanie podobnego przewrotu w technologii politycznej, jakiego już tyle razy dokonał w innych dziedzinach. Celem będzie przyciągnięcie młodych, ambitnych polityków, którzy zechcą zaryzykować działanie wraz z nim przeciw potężnym, ale starym "dinozaurom" politycznym.
Oczywiście plany, nawet najlepsze swoje, a Real, który ma zwyczaj zgrzytać, swoje! Za Muskiem świadczą gigantyczne pieniądze, była już reputacja człowieka, który regularnie wygrywał swoje bitwy i realistyczny biznes-plan. Przeciw fatalna kompromitacja z ostatnich miesięcy, gdy dostał "małpiego rozumu", bo właściwie nie ma gwarancji, że podobne napady się nie powtórzą, co rozłoży na łopatki cały projekt. W naturalny sposób może to zniechęcić wielu cennych graczy, dlatego jednym z najważniejszych warunków sukcesu będzie ich przekonanie , że to był pojedynczy przypadek, który już się nie powtórzy (tylko jak to zagwarantować?). Oceniam więc szanse projektu w podanej postaci na ok. 50%, co nie jest zbyt zachęcającą liczbą. Przypominam, że celem projektu nowej partii jest zdobycie wystarczającej liczby posłów, aby o przeforsowaniu danej ustawy decydowała postawa nowej partii, o którą oczywiście będą musiały rywalizować obie główne partie. Mniejsza ilość szabel nie zapewni dostatecznego wpływu i może zakończyć się rozpadem partii.
Osobiście uważam, że Elon Musk, aby odnieść sukces w tak trudnej dziedzinie, jaką jest polityka, powinien zdać egzamin ze zrozumienia i opanowania zasadniczej umiejętności, cechującej dobrych graczy. Musi pojąć, że postawa "Zosi samosi", lekceważenia problemu sojuszników, a tym bardziej koalicjantów jest prostą drogą do porażki. Dlatego sądzę, że działanie w pojedynkę przeciw całemu systemowi, nawet przy jego potencjale, daje mu kiepskie szanse i dlatego powinien powrócić do dawnego projektu, który mimo trudności, umożliwi odniesienie sukcesu. Jest nim "Liga Miliarderów", którą porzucił po listopadzie 24 r., czyli utworzenie Grupy potężnych biznesmenów, głównie z Sylikonowej Doliny, którzy połączyli by siły w celu uzyskania określonego celu politycznego. Dotąd potężni Oligarchowie, pogrążeni we wzajemnej rywalizacji, nigdy nie uzyskali wpłwów, które teoretycznie powinni posiadać, teraz powstała szansa na zmianę sytuacji.
Ludzie powszechnie, oślepieni bogactwem, widzą tylko ogromne pieniądze, tymczasem trzeba widzieć również UMYSŁY, kierujące tymi pieniędzmi, to one są prawdziwą potęgą. Jeśli Musk to zrozumie i co równie ważne, potrafi ich przekonać, że może zostać Liderem tej Ligi, może dokonać prawdziwego przewrotu politycznego. Oczywiście pozostaje mu drobiazg, czyli przekonanie prawdziwych Graczy, że te kilka miesięcy, gdy się totalnie kompromitował, były zwykłą wpadką (ot, popłynął z całej szerokiej duszy :-)), ale teraz nadszedł czas na poważne działanie.
Uwaga - przedstawiłem zarys bardzo ciekawego projektu (a własciwie dwóch), na ich ocenę polityczną, moralną itp. nadejdzie czas, gdy się powiodą, w każdym razie będę obserwował jak zwykle z zapartym tchem, co też kochany Elonik wyczynia, bo przy nim trudno jest się nudzić :-)
Inne tematy w dziale Polityka