marek.w marek.w
2063
BLOG

Polityka zagraniczna, czyli mamy problem...Wielki Problem

marek.w marek.w Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 81

 Grzechem pierworodnym problemów Dobrej Zmiany z polityką zagraniczną jest osobowość jej przywódcy, czyli Prezesa Kaczyńskiego. Jak od lat piszę,  Prezes przy całej swojej sprawności w walce na terenie krajowym nie zna ani nie rozumie zasad dyplomacji czyli skutecznej strategii międzynarodowej . Co gorsza, w jego otoczeniu nie ma nikogo, kto by te zasady rozumiał ewentualnie potrafił do nich przekonać  Szefa. Sytuacja mocno się więc różni od np. spraw gospodarczych, które Prezes zawsze starał się przekazać w kompetentne ręce ( nawet pochodzące z PO ).
 
Charakterystyczne, że szefowie MSZ mianowani przez Kaczyńskiego w ciągu obu okresów jego panowania wyróżniali się kiepskimi kompetencjami nawet na tle pozostałych ministrów, co osiągnęło szczyt w wypadku Czaputowicza, który jest dość miernym urzędnikiem bez cienia własnego zdania. Fatalnie został przy tym zmarnowany potencjał Saryusza-Wolskiego,  choć akurat to rozumiem, gdyż miałem możność oglądania Go w akcji za czasów PO. Swoją instynktowną zdolnością dominacji  mocno denerwował politycznych kolegów, którzy zgrzytając zębami jednak doceniali jego profesjonalizm i pożytek dla naszej dyplomacji w Unii. Niestety, ale na obecnym dworze taki człowiek nie ma szansy na zaistnienie ( czego prawdopodobnie nie docenił zmieniając barwy ).
 
Dla Prezesa dyplomacja ma służyć osiąganiu postawionych zadań w polityce wewnętrznej, a więc w  pomnażaniu władzy jego samego oraz PIS-u, reszta mało się liczy. Stąd faktyczny polityczny Polexit z Unii, która przeszkadza w osiągnięciu pełni władzy na wzór Orbana. Gdy się o tym pamięta, przestają dziwić pozornie nieracjonalne posunięcia, jak zerwanie podpisanego kontraktu na śmigłowce z Francją, prawie oficjalne, a całkowicie bzdurne żądania odszkodowań od Niemiec i permanentna walka z Komisją Europejską oraz Radą, zarządzaną przez głównego Wroga.
Dlatego oczywistym krokiem było postawienie na jedyną pozostałą opcję, czyli  pełny i bezwarunkowy sojusz z Ameryką rządzoną przez Trumpa i jego administrację. Ponieważ jest to nadal największa potęga na Ziemi, sam pomysł nie wydawał sie zły. Jednak Prezes miał tu pecha, ponieważ akurat Trump jest jeszcze gorszym gorszym dyplomatą od niego. Znajdując się w stałym konflikcie z Kongresem pozwolił zdominować swoją strategie zagraniczną przez Lobby Żydowskie w USA i Izrael, którego interesy reprezentuje jego zięć z rodziną.
 
Dla jasności,  sojusz z Ameryką, a ogólnie Anglosasami jest konieczny w warunkach kolejnej rundy naszej rywalizacji ( Wielkiej Gry ) z Moskwą, którą zmusiliśmy do Zimnej Wojny 2.0 prowokując Majdan i  odejście Ukrainy na Zachód. W warunkach kiepskiej siły militarnej Europy tylko wsparcie przez Amerykę gwarantują nam bezpieczeństwo wobec Rosji. Jednak zawsze musimy uważać na naturalną arogancję wielkiego Hegemona ( na którą tak obrazowo uskarżał się Sikorski) i odpowiednio rozgrywać karty.
Tymczasem Prezes popełnił w tej grze szereg kardynalnych błędów, zaskakujących dla tak w końcu sprytnego polityka. ( Dla jasności - pisze wprost Prezes, ponieważ chyba nikt nie ma wątpliwości, że to On rozdaje karty. Po prawie 4 latach od objęcia urzędu przez Prezydenta widać wyraźnie, że pełni on tylko reprezentacyjną funkcję )
 
Zależność Administracji USA od  interesów Żydowskich, choć największa w historii, nie byłaby tak zła, gdyby nie przewaga, jaką wśród Żydów osiągnęły  organizacje biorące udział w tzw. Biznesie Holocaustu,  czyli uzyskiwaniu pieniędzy dzięki szantażowaniu świata martyrologią Żydów wymordowanych przez Niemców w czasie II w.św. Po zdobyciu np. ponad 1 mld $ od banków szwajcarskich zaślepione chciwością kierownictwo Biznesu dostało typowego "małpiego rozumu" żądając  od Polski niebotycznego okupu za żydowską tragedię. 
Piszę o "małpim rozumie", ponieważ mimo swoich wpływów na rządy USA i Izraela mają takie same szanse na wygraną, jak nie przymierzając Dobra zmiana w żądaniach wobec Niemiec. Po pierwsze USA 60 lat temu już uregulowały ten problem z Polską w całkowicie legalnej umowie międzynarodowej, a nawet Trump nie odważy się jej zerwać, po drugie,  żaden rząd Polski nigdy  nie odda Żydom nawet jednego dolara, ponieważ jest jasne, że następnego dnia musiał by pakować manatki i to raczej szybko :-)
Niestety, ale równa głupocie Biznesmenów Holocaustu jest głupota rządów Ameryki i Izraela, którzy dopuszczają w imię czyiś mrzonek do czynienia sobie z Polaków kolejnego wroga, jakby innych brakowało ( no ale ludzka głupota rośnie wszędzie jak jakiś perz ).
 
Podstawowym błędem Prezesa było osłabienie pozycji Polski do roli pokornego lokaja rządu amerykańskiego, wzmocnione dalszymi niezbornymi ruchami. Całkowicie niepotrzebna zmiana ustawy o IPN faktycznie wymierzona w Żydów została w paniczny sposób odwołana na ich pierwsze tupnięcie w ciągu jednego dnia i podpisana ( tradycyjnie) w nocy przez Prezydenta. Nic więc dziwnego, że przeciwna strona pomyślała, że można już robić wszystko !
Najpierw zwołano anty Irańską konferencję w Warszawie nawet nie fatygując sie o powiadomienie naszych władz o tym radosnym fakcie, by później już w jej trakcie znieważać Nas w chamski sposób. Oczywiście władza zareagowała w przewidywalny sposób, merdając ogonkiem i coś popiskując - patrz oświadczenie polskiej ambasady w USA.  Tym razem jednak "życzliwi " Nam Żydzi zdecydowanie przeliczyli się!  Oburzenie społeczne było natychmiastowe i połączyło dotychczas rywalizujące ze sobą ugrupowania.
Chyba po raz pierwszy miałem okazję być świadkiem identycznej reakcji dwóch całkowicie obcych sobie ludzi, czyli red. Ziemkiewicza i premiera Millera, którzy zgodnie ocenili łajdactwo wystąpień, finansowy powód tej afery oraz katastrofalną politykę Dobrej Zmiany, która do tego dopuściła.

 
Nie wiem, czy  największa w trakcie tej kadencji katastrofa dyplomatyczna Dobrej Zmiany coś nauczyła Prezesa, zresztą ma obecnie nad czym się zastanawiać, choćby kolejnymi taśmowymi aferami, niemniej jest oczywiste, że jego styl dyplomacji doszedł do ściany. Dalsze pomiatanie Polską i Polakami przez "najlepszych" a faktycznie jedynych sojuszników doprowadzi tylko do jeszcze większej kompromitacji jego strategicznych posunięć. Gdyby Opozycja potrafiła wykorzystać tą okazję, może zakończyć się wizerunkową katastrofą, wybitnie niewygodną w obliczu serii wyborczej. Dlatego ciekawy jestem, czy coś się zmieni, czy też zdolność do skutecznej  reakcji wyparowała we wzajemnej wojnie pod dywanem.
Wiem natomiast jedno - przyszły polski rząd i jego dyplomacja będą mieli ogromną robotę do wykonania, nim odkręcą wszystkie "moralne zwycięstwa' Dobrej Zmiany.

marek.w
O mnie marek.w

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka