Według dotychczasowych oficjalnych enuncjacji Polacy wzorowo znoszą rygory i po prawdzie jest to zgodne z moimi obserwacjami. Kolejka przed Biedronką z zachowaniem kilkumetrowych odległości, tramwaje i autobusy puste, chociaż tu nie mam obserwacji z godzin porannych. Dzieci na spacerach z rodzicami prawie nie ma. Wiele z takich zachowań widywałem już przed wprowadzeniem ograniczeń.
Trudno wymyślić jakie jakie ograniczenia można jeszcze wprowadzić.
Co gorsza - przypuszczam że rząd też jeszcze nie wie bo skoro w niedzielę zapowiadał je wicepremier to najpóźniej dzisiaj wieczorem powinien ogłosić premier. Niby kiedy ogłoszono poprzednie też przez kilka godzin nie było wiadomo, czy wolno wyprowadzić psa albo wyjść na spacer jednak teraz katalog dodatkowych zakazów i nakazów jest praktycznie wyczerpany.
Co dziwniejsze, dane z ostatnich dwóch dni entuzjaści uzdrowicielskich mocy Szumowskiego mogliby nazwać optymistycznymi. Mamy mniej zachorowań i wolniejszy postęp niż nasz mały sąsiad Czechy, który będąc minimalnie od nas bogatszym mógł wysłać pomoc do Hiszpanii. Mając na uwadze pierwsze zapewnienia Morawieckiego i Szumowskiego o naszym doskonałym przygotowaniu my powinniśmy teraz wysyłać pomoc do USA.
A tak w ogóle to w senacie Morawicki powiedział, że jego tarcza antykryzysowa to pic na wodę - fotomontaż.
Komentarze