nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna
513
BLOG

Wiara w autorytet polskiego papieża

nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna Kościół Obserwuj temat Obserwuj notkę 14

Koncepcja autorytetu jest stworem tyleż sympatycznym, co niebezpiecznym i przewrotnym. Jest jak polska wódka, jakoby to najlepsza na świecie. Zażywana z umiarem robi duszy dobrze. Przedawkowana, poniewiera i odczłowiecza tak samo jak ruski samogon czy francuski koniak. Rosyjski abstynent, Lew Tołstoj, trafnie koncepcję wypunktował, że 'wiara w autorytety powoduje, że błędy autorytetów brane są za wzorce'. 

Z kolei słynny Niemiec żydowskiego pochodzenia, Albert Einstein, któregoś razu wyjawił; 'to co naprawdę mnie interesuje, to czy Bóg mógł stworzyć świat w inny sposób'. Bluźnierczo nie wykluczał, że największy ludzki autorytet mógłby błądzić, gdyby przypadkowo istniał. Kontestując boską nieomylność, kontestował samą ideę autorytetu. Swojej pogardy do instytucji autorytetu Einstein nie krył. Widział ją jako wręcz hamulec ludzkiej kreatywności i osiągnięć. Co ciekawe, amerykański Ziobro, niesławny Edgar Hoover, usiłował z tego niepokornego geniusza swymi iście ubeckimi metodami uczynić, jak byśmy to nazwali dzisiaj, ruską onucę. Czyli podkopać autorytet Einsteina pomówieniem o kolaborację z radzieckim wywiadem.

Nie przeczuwający Ziobry ani PiS psycholog społeczny, Stanley Milgram, w swoim słynnym eksperymencie udowodnił, że człowiek pod wpływem autorytetu zdolny jest do najgorszych czynów. Z pozbawieniem życia włącznie. Kaczyński, jako ochotniczy najwyższy autorytet, idzie znacznie dalej niż amerykański naukowiec. Bez żadnego eksperymentu nie tylko twierdzi, że wszyscy inni poza nim są do najgorszego zdolni, ale że zwyczajnie mają kaczyńską krew na rękach. Modelowy przykład dowodu z autorytetu.

Nie jest chyba żadnym przypadkiem, że kult autorytetu u Jarosława Kaczyńskiego jest jego najbardziej zauważalną namiętnością, jeśli nie żądzą. Głównie autorytetu własnego rzecz jasna. I tak się również nieprzypadkowo chyba składa, że im większy geniusz, tym mniej trzeba o jego autorytecie mówić. Im zarazem ów geniusz większy, tym bardziej jest przeciwny bezmyślnemu dreptaniu za tzw. autorytetem. 

Wszyscy Czytelnicy oczywiście doskonale wiedzą, że notka głównie jest o "autorytecie polskiego papieża". To w zasadzie wszystko co miałem w temacie do powiedzenia. Polska wódka i polska kiełbasa. No i oczywiście polski papież. I impreza jak ta lala...

Temat można jeszcze uzupełnić tym, że PiS politycznymi uchwałami wiarę w ten "autorytet" stara się właśnie urzędowo przyklepać... Monumentalnie wręcz szczere. Bo jak mawiał pewien anonimowy autorytet, z próżnego i Salomon nie naleje. 

--------------------------------------------------------------

A już w kontekście samego tuszowania pedofilii w Kościele kłania się tylko: co siejesz, to zbierzesz.  





Bóg to za mało

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo