To oczywiście absolutnie nie skutek PiSowskiej ustawy o przerywaniu ciąży. To tylko sepsa. Nic się takiego nie stało. Skoro płód potrafi doprowadzić do zagrożenia życia matki, to czepiajcie się natury, że eliminuje czasem matkę, czasem płód, a czasem zarówno matkę jak i płód.
Ale łapy od płodu, który choć właśnie natura, to dotknięty i świętością życia, aczkolwiek zupełnie inną niż nie potrafiąca poświęcić swojego nieświętego żywota matka. Temu życiu pozostaje co najwyżej sama medycyna. Z jej niedoskonałością i błędami oczywiście. Oraz biegłością w eksperymentowaniu zarówno "świętością życia" płodu jak i grzesznością nosicielki płodu, doktorów Chazanów.
Ich poręczna "klauzula sumienia" pozwala zaniechać medycyny i zdać się na samą naturę. Jeśli więc zagrożone jest życie ciężarnej kobiety, to katolicka klauzula sumienia nie musi zaprzątać sobie tym głowy. Wystarcza opatrzność. Przychodzisz do szpitala żywa, ale musisz się liczyć z tym, że medycyna jest niedoskonała, a ponad medycyną jest ważniejsza przecież dla wyznającego ją klauzula sumienia. Opatrzność czuwa, a ty możesz przecież jechać do szpitala w Czechach, jeśli chcesz tylko medycyny, he he he.
Tylko gdy leży mąż pisowskiej marszałkini, to owa opatrzność łaskawie daje się zastąpić medycynie.
Katolicka etyka jest zdumiewająca. Pozwala z banalnych przyczyn umierać młodym zdrowym kobietom, a zarazem osobom w stanie wegetatywnym nie szczędzi metod i środków, by daremnie podtrzymywać same tylko funkcje życiowe. Czy chronić niewykształcone zlepki komórek bez systemu nerwowego.
Nic więc oczywiście niby się nie stało, ale zarazem młode kobiety nie są przecież uczone tej "klauzuli sumienia" na lekcjach religii i przez szkołę Czarnka. Nie mają życiowej mądrości doktora Chazana i wynikającej z tego pokory wobec opatrzności. Po kolejnej ofierze wyjdą na ulicę. A ja z nimi.
Inne tematy w dziale Polityka