Uczucia uszanowania Konstytucji RP komendanta Szwalbego, na widok wiszącego mu nad głową krzyża, kazały mu krzyż ów z przestrzeni publicznej usunąć. Anonimowym podwładnym komendanta natomiast, których rzecznikiem stał się zawodowo pełniący rolę urażanego religijnie Ryszard Nowak, brak krzyża w gabinecie komendanta kazał z kolei usunąć samego komendanta. Delegacji i diet na pielgrzymkę w godzinach pracy ponoć przysknerzył.
Postanowili do tej roboty zaangażować wykwalifikowanego najemnika. Rzeczonego Nowaka, który oprócz odgrywania urażonego religijnie, trudni się również od czasu do czasu kandydowaniem do Sejmu RP. Oraz zaliczaniem kolejnych partii, które by mu to umożliwiły. Było już takich, zaszczyconych jego kandydowaniem, partii pięć czy sześć. Nowak zaś swoją osobą zaszczycił Sejm RP aż raz.
Obecnie, na mocy tego anonimowego zlecenia, zaszczyca funkcjonariusza państwowego, którego powlókł do sądu za działanie zgodne z Konstytucją RP – a niezgodne, wg Nowaka, z Nowaka uczuciami katolickimi.
Wprost stąd wynika, że uczucia te wchodzą w głęboki konflikt z Konstytucją RP, gwarantującą obywatelom Polski, a w tym przypadku urzędnikowi państwowemu, prawo do niewyznawania jakichś/jakichkolwiek poglądów czy przekonań i tym samym gwarantującą obywatelom wolność od symboli, przedmiotów czci czy innych logotypów.
Mówienie głęboki konflikt jest oczywiście eufemizmem. Chodzi bowiem o obrażanie jednych uczuć innymi uczuciami. Uczucia praworządności i prawo do neutralności poglądowej czy wyznaniowej, zostają tłamszone uczuciami wyznaniowymi, religijnymi. W tym przypadku katolickimi.
Najemny katolik ogranicza innym ich prawa obywatelskie. Służy mu do tego kretyński przepis, będący wyłącznie uprzywilejowaniem pewnej grupy społecznej.
I na koniec najwymowniejsze – założę się o najwyższe co łaska za pogrzeb, że w gabinecie komendanta Szwalbego najmita nigdy nie był. Nie mogła więc nawet, tego psa katolickiej wojny z niewiernymi, obrazić pusta ściana.
A na deser najkomiczniejsze.
Katolicki pieniacz skłonny jest do wycofania oskarżenia – czyli nie czucia się obrażonym (!) – w przypadku przeproszenia go przez komendana...
Tak działa najdurniejszy przepis, jaki pozwoliliśmy watykańskim sprzedawczykom wprowadzić do prawodawstwa polskiego.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo