kemir kemir
2280
BLOG

Obostrzenia tak, martwe przepisy nie

kemir kemir Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 143

Stan epidemii w Polsce sprawia, że nikomu nie jest łatwo. Cierpią przedsiębiorcy, cierpią właściciele małych i malutkich  biznesów, cierpią ich pracownicy, ograniczenia doskwierają każdemu - bez względu na status społeczny, wykonywany zawód, formę zatrudnienia i orientację polityczną. Sam - zapewne do Świąt -posiedzę w domu, a siedzę już prawie dwa tygodnie. W maju miałem wylecieć na kilka dni do Włoch, później powłóczyć się po Bieszczadach, nie pisząc już o tym, że czeka mnie zabieg kardiologiczny. Plany poszły się gonić - pewnie nie mnie jedynemu. Bliższe koleżeństwo z nijakim Johny Walkerem, chociaż to zacny kumpel, na dłuższą metę się nudzi i bardziej szkodzi, niż pomaga. Telewizor sprawdza się jedynie jako wyświetlacz filmów ściągniętych z sieci, bo programów informacyjnych nie da się oglądać, reszta to albo programy dla debili, albo dla masochistów biczujących się przy setny raz emitowanym filmie, przerywanym co chwila półgodzinnym blokiem reklam. Po jakimś czasie nudzi nawet Play Station, chociaż ma tą zaletę, że może być namiastką piłki nożnej "live", kiedy uda się zagrać mecz  z kimś żywym, choćby po drugiej stronie globu. Siedzenie na dupie -  coraz bardziej mocno nakazywane - męczy i tworzy setki wątpliwości i pytań.


Należę do tej części społeczeństwa, które obostrzenia przyjmuje jako dobrą monetę i konieczność ich przestrzegania uważa za oczywiste. Co więcej sam uważam, że najlepsze co możemy zrobić, to po prostu wykonywać polecenia. A jeżeli ktoś uważa, że wykonywanie poleceń tego rządu narusza jakieś tam jego prawa i ten ktoś wykonywanie tych poleceń ma gdzieś, to ja mam gdzieś jego - łącznie z jego wydumanymi prawami. To dla mnie bowiem nic innego, jak naruszanie przez takiego buraczanego filozofa o zacięciu rewolucyjnym, mojego prawa do bycia zdrowym i moje prawa do życia w normalności, do której obostrzenia tak naprawdę dążą.  Zapominamy albo nie rozumiemy niestety, że jako taki powrót do normalności zależy nie od rządu, ale przede wszystkim od nas samych. Z tego punktu widzenia, siedzenie na dupie ma sens.


Ale sens muszą mieć też wprowadzane obostrzenia. A z tym jest średnio. Zasadniczy błąd jaki dostrzegam w prewencyjnych działaniach rządu, to pewna niekonsekwencja wprowadzanych obostrzeń, która sprawia wrażenie poruszania się po omacku. Jeżeli jako premier czy minister zdrowia decyduję się na wprowadzanie znacznych restrykcji wobec obywateli, to muszę dokładnie wiedzieć a) jaki cel tymi restrykcjami chcę osiągnąć b) zakres i siłę tych restrykcji przemyśleć tak, żeby ów cel osiągnąć z pewnym naddatkiem. Dokładanie co tydzień nowych rygorów, które są tylko doprecyzowaniem wcześniejszych,  wygląda mało poważnie i u najbardziej zdyscyplinowanych jednostek budzi bardziej irytację niż zrozumienie. Jeżeli na teraz w sklepie ma być klientów  3x tyle co kas, to OK, bo wirus przenosi się w skupiskach ludzi, ale przecież temu samemu służyło już wcześniejsze zarządzenie o pięciu ludziach w kościołach. Nagle kogoś olśniło o ludziach w sklepach? To konkretne ograniczenie generuje przecież następne zagrożenie: grupki i kolejki klientów oczekujących przed sklepem. A wiem co piszę, bo sam dziś widziałem - musiałem się wynurzyć z domu po pieczywo i masełko. I naprawdę nie brakuje wesołych grupek żywo komentujących aktualną sytuację. Dwa metry to fikcja, zresztą nikogo z miarą nie zauważyłem.


Dramatycznie wygląda też egzekwowanie zarządzonych obostrzeń. Przepis o ilości pasażerów w pojazdach komunikacji miejskiej jest - przynajmniej w Poznaniu - prawie martwy, bo z powodu znaczącego ograniczenia taboru i przejścia na świąteczny rozkład jazdy, ludzie, którzy po prostu muszą dojechać do pracy, tego zarządzenia nie są w stanie przestrzegać. Kto  i jak ma tego pilnować? Kierowca? Był taki jeden, ale naśladowców nie widać, bo kierowca jest od jazdy a nie liczenia pasażerów. Policja? Tylu funkcjonariuszy nie ma, zresztą i tak nie wyrabiają się z kontrolą  tych, co na kwarantannie. Oczywiście jakimś rozwiązaniem byłoby przywrócenie normalnego rozkładu jazdy, ale Jaśkowiak ( pożal się Boże prezydent Poznania) ma to w dupie, a rzad może od niego usłyszeć tylko to, że on  nie ma naszego płaszcza i możemy mu skoczyć. Zamknięte parki, bulwary i plaże? Jak? Wojsko je otoczy szczelnym kordonem?  Drastyczne ograniczenia wtedy mają sens, kiedy władza jest w stanie je egzekwować - inaczej to wyłącznie para w gwizdek.


Nie twórzmy idiotycznych i martwych przepisów. bo one nie tylko, że niczego nie poprawią, a jedynie zdemobilizują tych, co obostrzeń przestrzegają i szanują poczynania rządu. Daliśmy się zamknąć jak więźniowie w izolatkach, otrzymując w zamian wielkie nic w zakresie poważnej informacji czym tak naprawdę jest SARS-CoV-2, skąd się wziął ( bo przecież nie od Chińczyka, który zjadł zupkę z nietoperza), czym naprawdę grozi i jak w Polsce możemy go leczyć. Oczekiwałbym jasnego zajęcie stanowiska wobec setek teorii mniej i bardziej spiskowych, wobec głupkowatych i poważniejszych wyliczeń, wobec sytuacji jaką mamy i tej,  jaka jest przewidywana. Serdecznie dosyć mam różnistych telewizyjnych poradni, w których infantylne pytania widzów mogą doprowadzić jedynie do bardzo poważnej  znajomości ze wspomnianym już Johny Walkerem. Pytania typu "czy zarażę się od wietrzonej pościeli? " albo " czy picie surowych jajek jest dobre na wirusa " urągają mojej inteligencji - tak się nie da.


Może ( nie wiem, nie znam się ) cześć martwych i głupich obostrzeń dałoby się zastąpić powszechnym i obowiązkowym noszeniem maseczek, ale nie badziewia z fizeliną, a profesjonalnymi maseczkami od FFP- 2 wzwyż. Ale na dziś łatwiej znaleźć świętego Graala niż taką maseczkę kupić. A chyba szkoda, bo jakoś nie wierzę ani Ministerstwu Zdrowia, ani WHO, że maseczka czyni więcej złego niż dobrego - zresztą rzetelnej i wiarygodnej informacji w tym temacie też nie ma.


Parafrazując pewnego klasyka, którym szczerze się brzydzę: nie róbmy polityki i martwych przepisów, róbmy (sprowadźmy) porządne maseczki. 


kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości