kemir kemir
1868
BLOG

"Niebiały" Bambo

kemir kemir Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 74

W politycznie poprawnych mediach coraz częściej - a właściwie stało się już to normą - ludzi o ciemnym kolorze skóry nazywa się "niebiałymi"."Niebiała część Amerykanów", "niebiały mężczyzna", "niebiałe grupy" - tego rodzaju tworów językowych jest całe mnóstwo: razem w pojęciu Orwellowskim są współczesną nowomową wypierającą język kształtowany przez tysiące lat. "Orwellowskim", ponieważ nowomowa jest kalką językową z Orwellowskiego pojęcia "newspeak”, stworzonego na potrzeby powieści "Rok 1984", użytego w celu zobrazowania metod manipulacji wykorzystywanych w systemach totalitarnych. Nowomowa polega  na dekonstrukcji języka, co w swoim znaczeniu ściśle nawiązuje do ideologizacji, upolitycznienia języka i manipulacji słowem.


Nowomowę wprowadza się przy użyciu dwóch metod: pierwsza to usuwanie pewnych słów i zastępowanie ich innymi, o wyraźnie odmiennym odcieniu albo w ogóle innego rodzaju. Kto używa starych słów i nazywa rzeczy po imieniu, oskarżany bywa o zacofanie umysłowe oraz obrażanie ludzi. Druga metoda polega na nadawaniu starym wyrażeniom odmiennego sensu lub przynajmniej kontekstu, by kojarzyły się z czymś innym, niż przedtem. Dawne znaczenie znika i trudno je wyrazić; odpowiadające mu pojęcie wypierane jest ze świadomości. Kto używa takich słów w ich innym niż "medialne” znaczeniach, ryzykuje brak zrozumienia u odbiorców. A przecież miejsca, w których mówienie "po staremu” grozi kłopotami w pracy, potępieniem w mediach, a w skrajnych przypadkach nawet wyrokiem sądowym.  Niech przykładem będzie słowo "murzyn"...


Murzynek Bambo w Afryce mieszka,
Czarną ma skórę ten nasz koleżka.
Uczy się pilnie przez całe ranki,
Ze swej murzyńskiej Pierwszej czytanki.

A gdy do domu ze szkoły wraca,
Psoci, figluje – to jego praca.
Aż mama krzyczy: “Bambo, łobuzie!”
A Bambo czarną nadyma buzię.

Mama powiada: “Napij się mleka”,
A on na drzewo mamie ucieka.
Mama powiada: “Chodź do kąpieli”,
A on się boi, że się wybieli.

Lecz mama kocha swojego synka,
Bo dobry chłopak z tego Murzynka.
Szkoda, że Bambo czarny, wesoły,
Nie chodzi razem z nami do szkoły.


Był to pierwszy w moim życiu wiersz, którego zupełnie mimowolnie nauczyłem się na pamięć. Skojarzenia? Tylko pozytywne, bo z dziecięcą otwartością wiedziałem, że Bambo się nie wybieli i jest to tylko żart. Ucieczka Bambo na drzewo nie świadczyła o jego dzikości, bo przecież praktykowałem to ja i moi koledzy. Mieliśmy na ogół troskliwe i gderające mamy, nie lubiliśmy mleka i nie przepadaliśmy za kąpielą. Dzięki Tuwimowi traktowałem Bambo jako fajnego, czarnego kolegę takiego samego jak ja sam. A słowo  "Murzyn", właśnie dzięki Bambo, długo było nie tylko dla mnie informacją o czyimś kolorze skóry, lecz synonimem kogoś fajnego.


Nagle sobie ktoś wymyślił, że "murzyn" brzmi obraźliwie i Unia Europejska zajęła się stosownymi zakazami. Dotyczą one m.in bajek, które są niepoprawne politycznie i "sprzeczne z modelem społeczeństwa unijnego”. Komisja Praw Kobiet w Parlamencie Europejskim zaapelowała o zakazanie książek, w których mężczyzna zarabia na dom, a kobieta wychowuje dzieci i dba o rodzinne ognisko. Podobno taki model społeczeństwa jest sprzeczny z równością płci, jaka obowiązuje w UE. Unijnym cenzorom nie podoba się również fakt, ze Biblia mówi o Bogu w rodzaju męskim. Rada Języka Polskiego w osobie "nadeksperta" dr hab. Marka Łaźwińskiego, prof. Uniwersytetu Warszawskiego, uznała słowo "murzyn” za pejoratywne. Na unijnym indeksie jest także Pippi Langstrump, "Dzieci z Bullerbyn”, a nawet bajki braci Grimm, uważane przez Niemców za świętość literacką. Obłęd?


Nie do końca, bo odbiór utworów literackich przeznaczonych dla dzieci jest kwestią indywidualnej interpretacji i faktem jest, że np. Bambo ( a raczej "bambus") stał się wyzwiskiem, którym wali się Afrykanów, zanim się ich uderzy dosłownie. Względnie łagodnym wyzwiskiem w porównaniu z małpą, asfaltem, z pokazywaniem bananów i rzucaniem nimi w czarnych. Problem w tym, że walka z rasizmem nie może polegać na zakazach dotyczących używania pojęć, które nie tylko "wrosły" w powszechnie używaną mowę, ale niekoniecznie są pejoratywne - po prostu są. Rzecz tyczy się także świata sportu, w którym już funkcjonuje nieformalny zakaż mówienia przez komentatorów sportowych o "czarnoskórych piłkarzach”. To co? Mają mówić o "niebiałych"? To znaczy jakich? Niebieskich jak bajkowe Smerfy?


Należałoby raczej najpierw ustalić czym jest rasizm, a czym nie jest. Nadgorliwość w rozszerzaniu tego pojęcia powoduje, że pomija się rzeczywisty rasizm, dodając do niego zjawiska, których określenie mianem rasizmu jest zwykłym debilizmem. Przykładów jest nieskończenie wiele i używanie nowomowy w postaci przymiotnika "niebiały" prowadzi do kabaretowych absurdów: "niebiała" polewka, "niebiałe" wizje, "niebiały" humor,"niebiała" rzepa i to, co lubi każdy facet – "niebiałe" pończochy na zgrabnych, kobiecych nogach. Należy się też spodziewać wyrzucenia ze słowników pojęcia "małpowanie", ponieważ kojarzy się z małpami, te zaś żyją na wolności w Afryce ( chociaż oczywiście nie tylko tam). No i nasze kobiety nie upieką już nam murzynka, zresztą a'propos wypieków - nie nazywajcie tego, co dodajecie do ciasta żółtkiem, bo jak się nam Azjaci obrażą jako inni "niebiali", to za "rasizm" wyrzucą nas z Ziemi w kosmos. 


Nie zamierzam się rozwodzić nad przyczyną tego, że pomysł cenzurowania pojęć może w ogóle wyjść z czyjejkolwiek głowy. Prof. Ryszard Legutko w "Triumfie człowieka pospolitego” doskonale opisał mechanizm staczania się liberalnej demokracji w stronę totalitaryzmu. Nie jest zresztą zbyt wielkim odkryciem, że poprawność polityczna jest zbrojnym ramieniem antywolnościowej ideologii, jaką stał się dzisiejszy liberalizm. Liberalizm unijny dodajmy gwoli doprecyzowania, który ma swojego "ducha” dokładnie w tym miejscu, w którym miał je bolszewizm i komunizm. Niestety, plany cenzury pojęć, bajek i powieści nie powinny być jedynie traktowane jak przypowieści dotyczącej unijnych absurdów, które w Szwecji przybrały formę palenia ( tak, tak - palenia!) książek o Pippi. Australia co prawda nie jest w UE, ale w swojej nadgorliwości idzie jeszcze dalej: Rada Pielęgniarek i Położnych bez zapowiedzi przyjęła nowy kodeks, który nakazuje by przepraszały rdzennych mieszkańców Australii i wysp w Cieśninie Torresa za to, że są białe. Dopiero potem mogą przystąpić do swoich obowiązków zawodowych. Wyjaśniono, że przepraszanie za bycie białym jest troską o "bezpieczeństwo kulturowe” i elementem zwalczania rasizmu.


Bo sednem tej skrajnie idiotycznej wojny z "rasizmem' jest to, że unijne lewactwo z dobrym skutkiem wprowadziło mechanizm, w którym słowo "niebiały" używane jest zamiennie z takimi słowami jak "heteroniemormatywny" czy "osoba niebinarna". Warto zauważyć, że w ten sposób tylnymi drzwiami wychodzi słowo "gej", modne stało się wręcz groteskowe humanizowanie zwierząt czy też idiotyczne teorie dotyczące klimatu, który przy okazji służy do zbijania gigantycznych fortun i politycznego szantażu. Jeżeli brukselscy urzędnicy ochoczo wzięli się za tworzenie słownika "neutralnego płciowo”, bo "używane dotychczas w unijnych instytucjach języki nie są właściwe, ponieważ silnie odzwierciedlają i wpływają na postawy, zachowanie i postrzeganie”, to znaczy że czeka nas rewolucja i zalew nowomowy -  wszystko, by sprostać wyzwaniom "równościowym”. Niestety, przy okazji widać, że trochę zapomniany Homo Sovieticus, modelowy człowiek radzieckiego komunizmu: ideologiczny schizofrenik i kłamca, człowiek gotowy do nieustannych i dobrowolnych samookaleczeń umysłowych,  ( definicja Leszek Kołakowski)  budzi się jako nowy "frankenstein" elit brukselskich - tym razem w skórze europejskiego "postępowca" maszerującego w awangardzie "unijnych wartości". Tak naprawdę niewolnika lewackiego totalitaryzmu, który - o tempora, o mores! – wrzeszczy coś o wolności.


Powieść George’a Orwella "Rok 1984" jest w tym kontekście prorocza - totalitaryzm zawsze próbuje urobić swoich obywateli, wprowadzając nowy język, stale wypaczając historię i demonizując tych, którzy myślą inaczej. "Inaczej" w przypadku lewackiego Eurokołchozu z siedzibą w Brukseli oznacza po prostu zdroworozsądkowo - na fundamencie wiedzy i kultury wykształconej przez setki lat. Przecież te wszystkie brednie o rzekomym naruszeniu praworządność/tolerancjii w Polsce czy na Węgrzech są formą nacisku przyjęcia tejże nowomowy i wprowadzania jej w życie.  Nieświadomie uczestniczymy w wojnie kulturowej - wojnie nowomowy ze zdrowym rozsądkiem. Stojąc po stronie zdrowego rozsądku stoimy jednak po stronie straconej, ponieważ murzynek Bambo nie ma szans z małym Hassanem, co w Sztokholmie mieszka i jest z nami w Unii ten nasz koleżka... No chyba, ze totalitaryzm unijny - jak zresztą każdy totalitaryzm - upadnie na przysłowiowy ryj i już się nie pozbiera. Ale w tym czasie mały Hassan ze Sztokholmu dorośnie, przeczyta Koran i naostrzy maczetę. Oj, "niebialo" widzę europejską przyszłość...



kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo