kemir kemir
3605
BLOG

Skumbrie w tomacie.

kemir kemir Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 157

Do redakcji czasopisma " Słowo Niebieskie” przychodzi niewysoki staruszek z równie małym pieskiem. Przedstawia się jako Władysław Łokietek. Oczywiście nie jest on królem, któremu zawdzięczamy zjednoczenie kraju po rozbiciu dzielnicowym. Jest natomiast "małym", czyli nic nie znaczącym obywatelem państwa, które po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku potrzebowało przywódcy potrafiącego zjednoczyć wszystkich głęboko podzielonych politycznie ludzi, rozedrganych między różnymi wizjami nowo tworzonego państwa. Staruszek mówi, że długo przebywał w grocie, a ponieważ w tym czasie w kraju działo się źle, postanowił wrócić, żeby na nowo zaprowadzić w Polsce porządek. Uważa, że w państwie szerzy się zaraza, która z każdą chwilą przybiera na sile i rozmiarach.

Raz do gazety „Słowo Niebieskie”
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
przyszedł maluśki staruszek z pieskiem.
(skumbrie w tomacie pstrąg)
- Kto pan jest, mów pan, choć pod sekretem!
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
— Ja jestem król Władysław Łokietek.
(skumbrie w tomacie pstrąg)
Siedziałem – mówi – długo w tej grocie,
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
dłużej nie mogę… skumbrie w tomacie!
(skumbrie w tomacie pstrąg)


Taka jest treść genialnego utworu Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego powstałego w 1936 r. pod tytułem "Skumbrie w tomacie”. Wiersz przedstawia ówczesną sytuację polityczną w Polsce. Tytuł dzieła nawiązuje do ludzi mających wpływ na sytuację w państwie. Nieprzypadkowe jest tutaj porównanie do konserwy. Skumbrie, czyli makrele w w sosie pomidorowym, to konserwa, potrawa zamknięta hermetycznie w metalowym pojemniku. Zamknięcie ma zapobiec przedostaniu się czegokolwiek do środka i chronić zawartość przed utratą właściwości, tak, by nadawała się do spożycia nawet po dłuższym czasie. Jest to wyraźna aluzja do zakonserwowanej sceny politycznej, która nie dopuszczała do siebie żadnych form pośrednich i generalnie była zamknięta na sprawy państwa, rozumianego jako wspólnotę ludzi co prawda o różnych poglądach, ale zjednoczonych pod sztandarem silnego i suwerennego państwa - z jego tradycjami, burzliwą historią i dziedzictwem przesłania przodków. Ostatnia strofa to bezpośrednia aluzja do ówczesnej sytuacji kraju. Autor wyraża pogardę  dla Polaków, którzy nie radzą sobie z własnym państwem. Twierdzi, że kraj jest taki, jakim go sobie zbudowali jego obywatele, czego potwierdzeniem są słowa: "Chcieliście Polski? No to ją macie (skumbrie w tomacie pstrąg)".


Można rzec, że historia zatoczyła koło. Dziś "Chcieliście Polski? No to ją macie! (skumbrie w tomacie pstrąg)" jest może bardziej trafne i aktualne niż w 1936 roku. Istniejące partie polityczne w Polsce uparcie ciągną Polskę i szarpią Nią jak za krótką kołdrą - każda w swoją stronę. Każda zaklina się, że posiada mandat społeczeństwa i działa zgodnie z jego ( społeczeństwa) wolą. Tymczasem według ostatniego badania GUS na temat partii politycznych, do wszystkich partii w Polsce w 2016 roku należało 251 tys. osób. Wszyscy członkowie różnych partii stanowią zaledwie 0,8 proc. wszystkich uprawnionych do głosowania Polaków. Ten rozpolitykowany ułamek społeczeństwa bez zmrużenia okiem uważa, że reprezentują społeczeństwo. Żart? No tak, ale przecież są jeszcze całe armie zwolenników - wyborców, którzy decydują o pozycji tej garstki na scenie politycznej.


I w tym miejscu zaczyna się problem i nieszczęście Polski. Nie bez racji jest może zbyt brutalne stwierdzenie, że wciąż trwa wojna między kolejnymi pokoleniami Armii Krajowej i potomkami "ubecji" przywiezionej na sowieckich czołgach, tudzież wnukami różnej maści "folksdojczów" i Targowicy, która najlepiej czuje się pod butem "obcego". To oczywiście spore uproszczenie, ale coś w tym jest, bo nie sposób pojąć postawy tych, co cieszą się z każdego niepowodzenia rządu, świętują grillowanie Polski przez podmioty zagraniczne i celebrują każdą antypolską wypowiedź jakiejś znaczącej persony, która zwykle o Polsce wie tyle, co przeczyta w mainstreamowych mediach. Jest, rzecz jasna, coś takiego, jak naturalna niechęć do rządzących, ba - nawet wrogość, spowodowana różnymi przesłankami, ale w Polsce rozmyły się granice nie tylko między niechęcią a otwartą agresją, ale także między ową agresją, a - pisząc wprost - chorobliwą ojkofobią. Część polityków opozycji zrobiła sobie  z tego wręcz sport, ścigając się czy to na artykułowanie antypolskich poglądów, czy na wręcz donosy i skarżenie się przed zagranicznymi instytucjami, które ochoczo taką żenadę przyjmują. Wszyscy oni - a jakże - wyjaśniają takie postępowanie interesem Polski właśnie i twierdzą, że atakują nie Polskę, ale "reżim", który w Polsce sprawuje władzę i prowadzi państwo do przepaści. Tyle tylko, że jak to się przyjęło w żargonie młodzieżowym, słabe jest takie tłumaczenie. Nawet bardzo słabe, bo to partia rządząca - jakby nie patrzeć - ma jako jedyna sensowny mandat społeczny do reprezentowanie Polski jako wspólnotę jej obywateli. Zarówno zewnętrznie jak i wewnętrznie. Dla mnie samego obecny rząd nie jest rządem moich marzeń ( eufemistycznie pisząc), ale do głowy by mi nie przyszło, pisać jakieś paszkwile i cieszyć się z rządowych porażek. To - moim  zdaniem - kwestia wartości wyniesionych z domu, świadomości i zwyklej, ludzkiej przyzwoitości.


Zaraza rośnie świątek i piątek.
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
Idę w Polskę robić porządek.
(skumbrie w tomacie pstrąg)
Na to naczelny kichnął redaktor
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
i po namyśle powiada: – Jak to?
(skumbrie w tomacie pstrąg)
Chce pan naprawić błędy systemu?
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
Był tu już taki dziesięć lat temu.
(skumbrie w tomacie pstrąg)
Także szlachetny. Strzelał. Nie wyszło.
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
Krew się polała, a potem wyschło.
(skumbrie w tomacie pstrąg)


Dziś w miejsce "naczelnego" można postawić wiele postaci: od "nadredaktora" bynajmniej nie słowa niebiańskiego, przez redaktorów prezentujących bez zawodowej żenady swoje skrajne poglądy,  podobnych do nich polityków, celebrytów - pieszczochów zachodniego neomarksizmu, po najbardziej wpływowych liderów jak Jarosław Kaczyński czy Donald Tusk. I wszyscy oni, kiedy przyjdzie do nich "Łokietek", kichną lekceważąco i odeślą petenta do Groty. Bo strzelać już nie wolno, ( chociaż byli tacy, co strzelali bronią gładkolufową i to nie tak dawno) krew się polała, a teraz wszystko jest w porządku. - Tylko kołdrę ciągniemy, bo Polska ma być względnie suwerenna i wolna, ale podległa światowym trendom. Albo suwerenna i wolna inaczej, najlepiej ekstremalnie europejska, pod nadzorem i protektoratem Unii, KE i TSUE razem wziętych. A może Polska multikulturowa, z tęczowym Orłem i cipko-maryjką? Wybór - jak przy paleniu papierosów - należy do ciebie, ... Władku. Chociaż chyba jednak Władek wyboru nie ma... bo co to za wybór?


Ach, co pan mówi? -jęknął Łokietek;
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
łzami w redakcji zalał serwetę.
(skumbrie w tomacie pstrąg)
– Znaczy się, muszę wracać do groty,
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
czyli że pocierp, mój Władku złoty!
(skumbrie w tomacie pstrąg)


I tak wszyscy siedzimy w tej grocie, łypiąc oczami na przechodzących wrogów:  - A ten to psychoprawica od Kaczora, a tamten to leming tego Niemca, Tuska. O, idzie homoś Biedronia, a ten obok to farbowany komuch Czarzastego. - Patrz, jak się wszyscy naparzają, za łby się wzięli, a przyłóż mu mocniej, na glebę gnoja. Zwyciężymy! 

Jasne, ktoś zwycięży. Tylko wątpię, czy będzie to Polska.

Skumbrie w tomacie, skumbrie w tomacie!
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
Chcieliście Polski, no to ją macie!
(skumbrie w tomacie pstrąg)

Tekst wiersza zassany z :
https://poezja.org/wz/Ga%C5%82czy%C5%84ski_Ildefons_Konstanty/23882/Skumbrie_w_tomacie

kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo