Piotr Panasiuk Piotr Panasiuk
2519
BLOG

Czy Polska potrzebuje samolotów F-35

Piotr Panasiuk Piotr Panasiuk Wojsko Obserwuj temat Obserwuj notkę 91

12 czerwca 2019 w czasie wizyty w USA prezydent Andrzej Duda ogłosił o zamiarze Polski zakupu amerykańskich samolotów F-35, które maja zastąpić używanie przez nasze siły MIG 29 i Su22. Decyzja ministra Błaszczaka i Dudy w dużej mierze zaskoczyła wszystkich, nawet samo Wojsko Polskie. Zakup nie był poprzedzony ani analizą potrzeb, ani przetargiem ani nawet dyskusją. Decyzja zapadła arbitralnie. W eter poszły zapewnienia pana Błaszczaka, że to „ najnowocześniejszy samolot” i pochwały: "Mamy doskonałych pilotów, którzy zasługują na najlepszy sprzęt. Myśliwce F35 wprowadzą nową, jakość w WP oraz zapewnią bezpieczeństwo naszym lotnikom.", Wtórowali mu eksperci z Defence-24, że to „ przełom w polskim lotnictwie. Czy Jednak tak jest rzeczywiście?

Co to jest za samolot?

F-35 jest legendowany przez producenta, jako samolot wielozadanianiowy.  Produkowany przez koncern Lockheed Martin, jako F-35 Lightning II występuje w trzech odmianach:


F-35A – samolot startujący i lądujący w sposób konwencjonalny
F-35B – samolot krótkiego startu i pionowego lądowania- wersja dla Brytyjczyków, na lekkie lotniskowce
F-35C – przeznaczony dla US Navy samolot pokładowy.

Wydaje się ze podstawowym przeznaczeniem samolotu jest dokonywanie zaskakujących ataków na zaplecze armii wroga, kierowanie systemami napadu innych samolotów i dronów.  Predestynuje go do tego przede wszystkim technologia stealth oraz zaawansowane systemy walki elektronicznej.
Nie można go raczej traktować, jako samolotu myśliwskiego umożliwiającego uzyskanie przewagi powietrznej. Samolot jest stosunkowo wolny- osiąga prędkość zaledwie 1,6 Ma, zatem znacznie wolniejszą niż np. F-16, Suchoj 30, Mirage 2000 czy też Saab Grippen, czy też nawet MIG 29, które potrafią latać z szybkością ponad 2,0Ma. Duży ciężar i zaledwie jeden silnik- sprawia też, że F35 jest powolny w manewrowaniu, wznoszeniu i skrętach.  Stosunkowo mała rozpiętość skrzydeł powoduje , że F 35 nie nadaje się raczej, jako samolot bezpośredniego wsparcia- szturmowy, który operuje z reguły na mniejszych wysokościach z niewielkimi prędkościami. F35 tego nie potrafi.
Zatem jak widzimy F35 nie zastępuje w żadnym razie ani Su 22 pochodzącym jeszcze z lat 70-tych, ani ty bardziej Migów 29. Ten samolot ma zupełnie inne cechy. Czy są one potrzebne polskiemu lotnictwu?
Na pewno pożądany jest element rozpoznania pola walki, zainstalowane systemy walki elektronicznej i dowodzenia, których polskie lotnictwo ma niewiele. Samolot jest w pełni przystosowanym do działań sieciocentrycznych, do działania „na oślep” i zwalczania celów znajdujących się poza horyzontem własnych systemów obserwacji. Ważny też jest fakt, że F35 jest zaplanowany, jako następca F16 i armie NATO w niejako naturalny sposób przechodzą na kolejny, nowy model zaplanowany przez hegemona NATO - USA.
I wszystko było by pięknie, gdyby nie dwa podstawowe problemy, które wymagają dogłębnego zbadania. Czy rzeczywiście F35 jest konstrukcją odpowiadającą myśliwcom piątej generacji i drugi, czy Polska jest w stanie udźwignąć finansowo wszelkie koszty związane z zakupem i uruchomieniem projektu F35 i czy ten projekt wart jest tych kosztów?
Tutaj dochodzimy do poważnych wątpliwości. W świetle wszelkiej dostępnej wiedzy o F35 - jest to konstrukcja źle zaprojektowana o osiągach manewrowych gorszych nawet od F4 czy F5 a sama nowoczesna elektronika nie rekompensuje wad i niedoskonałości prototypu, jakim w dalszym ciągu jest F35.

Jakie są główne wady F-35.

1.    Niedopracowanie ogólne- próba skonstruowania uniwersalnego samolotu wielozadaniowego spowodowała, że pogorszyły się wszelkie możliwe osiągi, a próba kompromisu pomiędzy założeniami wytworzyła dziwną hybrydę. To raczej „samolot skrytego napadu” wyglądający z boku jak ociężały „pies”.
2.    Silnik- zastosowanie jednego tylko silnika do samolotu takiej masy startowej- około 31 ton powoduje, iż silnik pracuje na skrajnych przeciążeniach. Szybko niszczą się łopatki turbin, dają o sobie znać inne ograniczenia materiałowe.  Silnik wolno reaguje na bodźce pilota, stwierdzono w czasie prób samoistne niekontrolowane ciągi. Stąd też potrzeba częstej obsługi technicznej. W ciągu paru lat aż 13 razy uziemiano wszystkie samoloty. F-35 ulega awarii średnio po 25 godzinach eksploatacji a więc często..
3.    Niezdolność do uzyskania przewagi na klasycznym polu walki- podczas prób samolot F35 nie mógł w skuteczny sposób dogonić F16 i go przechwycić, z kolei F35 nie mógł uciec przechwytującemu go F16 – był za wolny i za ciężki. Nie można go zatem do końca uznać za następcę F16.
4.    Rozproszenie produkcji- samolot jest składany w 4 miejscach - Anglii, Włoszech,  Kanadzie i USA. Wymaga dostarczenia części od setek kooperantów z całego świata w tym także z Chin. Bardzo części zawodził montaż i dostępność części. Występuje stały deficyt  około 600 podzespołów i części. To rodzi ciągłe opóźnienia i komplikacje.
5.    Wady prototypu- w czasie testów wykryto prawie 966 nierozwiązanych problemów, które wstrzymują rozwój projektu. Najważniejsze to: słaba widoczność, wady wyświetlacza hełmu, niedotlenienie mózgu pilotów, wadliwa katapulta, podnoszone już wcześniej wady silnika, wady oprogramowania.

6.    Brak fizycznego chrzestu bojowego- nie wiadomo jak ten samolot będzie się prezentował na tle konkurentów w rzeczywistym polu walki, ale raczej będzie on pozbawiony wielu przewag manewrowych – konkurencja jest tutaj lepsza. Raczej należy widzieć w F35 samolot zarządzający walką, niż jako bezpośredniego wykonawcę konkretnych zamierzeń.

Koszty

Powyższe wady i niedociągnięcia powodują, że kosztorys projektu wyniósł już około 400 mld USD i ciągle jest powiększany. Prawdopodobnie koszty łącznie przekroczą astronomiczna kwotę 1000 mld USD.
Koszt zakupu polskich F-35 wynosi około 17 mld PLN plus dodatkowe 2 mld zł na szkolenie i 40 mld na eksploatację.
Sam koszt godziny lotu kosztuje około 40 tys. USD, czyli 140 000 złotych, zatem bardzo dużo. Koszty zbudowania infrastruktury zdolnej obsłużyć F35 to kolejne 13 mld.


Tak drogi zakup nie daje żadnego praktycznie offsetu polskiemu przemysłowi, poprzez brak przetargu - wszystko kupowane jest z półki zazwyczaj po najdroższej cenie. Polska nie pozyskuje żadnej technologii. Pieniądze wydane na F35 w żaden sposób nie wrócą do polskiego przemysłu, co pogłębi przepaść technologiczną zaplecza przemysłowego naszej armii. Nie wiadomo też , czy nasze wojsko będzie także zarządzać projektem faktycznie,czy nie będzie to raczej wyposażenie wojsk amerykańskich w Polsce.


Pojawiają się kolejne pytania, jak zadbać o zabezpieczenie nowo wytworzonej infrastruktury i samolotów, które mogą być zniszczone w ciągu kilku godzin, potrzebne jest niewątpliwie dodatkowe zabezpieczenie antydostępowe. To wymaga kolejnych nakładów na broń rakietową i radary. Potrzeba też przewidzieć dodatkowe miejsc startowe w ciągu budowanych dróg szybkiego ruchu i autostrad na wypadek zniszczenia lotnisk.


Wydaje się, ze łączne koszty dodatkowe około 4-5 mld rocznie na sam zakup i eksploatacje F-35 w przeciągu 10 lat są poza zasięgiem polskiego budżetu obronnego. Trzeba przypomnieć, że eksploatacja F16 kosztuje około 400 mln rocznie, a same wydatki osobowe i emerytalne pochłaniają około 20 mld złotych, czyli połowę budżetu MON. Nikt przy zdrowych zmysłach nie odda prawie 10% budżetu rocznego MON na zakup i wdrożenie nowego sprzętu. W poprzednich symulacjach planowano, ze będą to kwoty 300-400 mln maksimum, zatem dziesięciokrotnie mniej. Wydaje się, że Polska jest zbyt uboga, aby pozwolić sobie na tego typu sprzęt, którego nawet 10% możliwości nie będzie mogła tak naprawdę wykorzystać. Pojawiają się dalsze pytania - o uzbrojenie, o wyposażenie dodatkowe- to wszytko kosztuje, a już byliśmy świadkami, ze polskie wojsko ma problemy z amunicją strzelecką i zwykłymi mundurami.


Dlatego też pośpieszna decyzja zakupu prototypu F35 jest moim zdaniem przedwczesna. Trudno, bowiem oprócz samych kosztów uchwycić realne korzyści, które osiągnie Polskie Wojsko. Nie dopracowanie konstrukcji, kłopoty z produkcją i częściami stawiają pod znakiem zapytania same dostawy i ich terminowość. Nie wiadomo też, czy w warunkach bojowych ta nowa maszyna w ogóle zafunkcjonuje. F35 nigdy, bowiem nie walczył z żadnym przeciwnikiem, ani nie był namierzony jeszcze w warunkach bojowych. Wyjątkowo skomplikowane oprogramowanie  i potrzeba jego stałej aktualizacji - to największe wyzwanie.  Wielka Ilość kodów wpływa na niestabilną pracę komputerów i sprzyja pojawianiu się fałszywych alarmów, mogących wyprowadzić pilotów w błąd. Nie wiadomo, czy Polska będzie w ogóle dopuszczana do nowych aktualizacji software.
Amerykanie zaś tak jak i w innych dziedzinach powoli tracą przewagę technologiczną także w lotnictwie wojskowym. Ich sprzęt trzeba weryfikować tak samo jak innych dostawców i konfrontować cenowo. Nawet teraz - w 2019 roku nie możemy do końca rozstrzygnąć czy projekt F35 jako samolotu 5 generacji powiedzie się do końca. Sami Amerykanie poddają go gruntownej krytyce a wielu nie wierzy w celowość kontynuowania projektu.  Stopień skomplikowania konstrukcji i oprogramowania powodują piętrzenie się kolejnych problemów, z których setki nie są i nie będą nigdy rozwiązane.

USA i producent zrobili wszystko, aby wypromować F35 w środowiskach specjalistów, dziennikarzy i wojskowych i wielu z nich nie widzi dla F35 konkurencji. Czasami też jest przedstawiany jako jedyny na prawdę samolot piątej generacji. Nie wolno jednak ulegać propagandzie i trzeba sprawdzać co naprawdę kupujemy i czy do roli jaką pełni polskie lotnictwo jest to przydatne i konfrontować z innymi opcjami.


Dlatego dla Polski zamiast kupować kota w worku, i silić się na niepotrzebne koszty, których cel jest nie do końca określony, lepszym rozwiązaniem jest zakup dodatkowych F16 nowej generacji, z nowym radarem i wyposażeniem dla których mamy już infrastrukturę i przeszkolonych pilotów. Jeżeli chcemy sami rozwijać produkcje, dobrym wyjściem mogłoby być rozważenie propozycji zakupu Saab Grippen, który proponował ich montaż w Polsce. Polska potrzebuje nowych, sprawdzonych samolotów już w przeciągu najbliższych 5 lat, nie wiadomo, czy F35 będą do tego czasu mogły być wdrożone.Producent F35 ma kolejkę na 20 lat produkcji.


Zadajmy sobie pytanie:  po co minister Błaszczak kupił ten samolot, czy w ogóle orientował się w problematyce związanej z uruchomieniem tego tak skomplikowanego projektu? Czy przeliczał i był świadom korzyści i ewentualnych strat dla Polskiego Wojska? Wydaje się że nie. Ten zakup to kuriozum. Liczyły się raczej krótkotrwałe korzyści propagandowe w kraju i chęć podlizania się za wszelka cenę Wielkiemu Bratu zza oceanu. Nikt nie negocjował, nikt nie stawiał warunków i wymagań, nikt nie walczył o polskie interesy, ważne było, żeby kupić. Nic wie dziwnego, że Wielki Brat wykorzystał głupotę ministra i w dwójnasób podzielił się z Polską rozbuchanymi kosztami projektu F-35 oferując tak naprawdę niewiele.






Piszę wyłącznie dla siebie aby uporządkować wiedzę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo