Profesor Edward Rożek z Uniwersytetu Północnego Colorado dowodzi, że to wcale nie kanclerz Niemiec Adolf Hitler, lecz brytyjski premier Neville Chamberlain odpowiada za wybuch II wojny światowej.
„W polityce międzynarodowej zasady moralne i małe narody
niejednokrotnie poświęca się na ołtarzu własnych korzyści”.
Arthur Koestler
Reynaud: Lizali buty nazistów
Hitler triumfował. Bez jednego wystrzału zagarnął Sudety, część terytorium Czechosłowacji. Chamberlain promieniał z dumy, przekonany, że udało mu się zapobiec wojnie. Był człowiekiem całkowicie pozbawionym poczucia honoru. Poświęcił demokratyczny kraj tylko po to, aby udobruchać międzynarodowego gangstera, przyszłego twórcę komór gazowych i holokaustu.
Poinformowanie czeskich dyplomatów o porozumieniu monachijskim wziął na siebie osobiście Chamberlain. Specjalizujący się w problematyce niemieckiej profesor Hugh Trevor-Roper, z Uniwersytetu Oksfordzkiego, pisał:
[Chamberlain] był przeświadczony, że przez poświęcenie Czechosłowacji odniósł wielki osobisty triumf. Gdy po Monachium informował Czechów o ich losie, ziewał w niepohamowany sposób podczas całej rozmowy. Był bardzo zmęczony, ale – jak to później określił – „w taki miły sposób”.
W przeciwieństwie do Chamberlaina, Daladier był bardzo przygnębiony. Sprawiał wrażenie zawstydzonego, wyglądał jak ktoś stłamszony i upokorzony. Gdy samolot, którym wracał z Monachium, podchodził do lądowania na podparyskim lotnisku Orly, Daladier spostrzegł wielkie zbiegowisko w pobliżu przewidywanego miejsca lądowania. Pełen obaw, że tłum chce go zlinczować, zapytał pilota, dlaczego ludzie zebrali się na pasie startowym. Pilot powiedział, że stoją tam, aby go powitać.
Kiedy Daladier wysiadł z samolotu, ludzie zaczęli wiwatować na jego cześć, a ktoś rzucił w jego stronę bukiet róż. Przekonany, że wśród kwiatów może się znajdować cegła, francuski premier zrobił unik, ale to jednak były tylko kwiaty. Wtedy zwrócił się do osoby towarzyszącej, z uwagą: „No tak, oni jeszcze nie wiedzą, co zrobiliśmy w Monachium”.
Gdy samolot Chamberlaina wylądował w Londynie, premier brytyjski pojawił się w drzwiach i wyciągnął z kieszeni kartkę papieru. Był to jego własny list, który podpisali obaj z Hitlerem, i w którym zobowiązali się szanować terytoria własnych krajów oraz rozstrzygać wszelkie różnice w drodze szczerych negocjacji. Nie był to żaden oficjalny dokument, lecz tylko prywatne porozumienie. Machając tym świstkiem, Chamberlain oznajmił podziwiającym go tłumom: „Przynoszę wam pokój z honorem, pokój dla naszego czasu”.
Ale żałosny „specjalista od obłaskawiania” nie miał wcale poczucia honoru. A jego uporczywe „lizanie butów” Hitlera, tylko rozzuchwalało niemieckiego dyktatora, zachęcając go tym samym do wzmożenia agresji.
Edward Beneš w swych „Wspomnieniach” oświadcza, że niczego nie konsultowano z jego rządem, że Brytyjczycy mówili mu, iż nie pójdą się bić o „mały kraj, położony gdzieś daleko”, że jeśli Czechosłowacja odrzuci porozumienie z Monachium, to „pozostawiona sama sobie będzie się dusić we własnym sosie”. Czołowy czeski dziennikarz, a zarazem przyjaciel Benešza, Hubert Ripka był zaszokowany „obłaskawianiem” Hitlera przez Francuzów i Brytyjczyków. Przeczuwał, że przyjazd Chamberlaina do Berchtesgaden był dla Czechów zapowiedzią ich rychłej zguby. Jego zdaniem, nic nie usprawiedliwiało brytyjskiej i francuskiej interwencji w problemy Czechosłowacji. Utrzymywał, że rozpoczęcie przez Chamberlaina negocjacji z Hitlerem podcięło czeskie wysiłki na rzecz rozwiązania problemów mniejszości narodowych, nie tylko w Sudetach, ale i w całym kraju.
Według Ripki, Hitler musiał zinterpretować zabiegi brytyjskiego premiera o spotkanie ze sobą jako przejaw słabości, co niewątpliwie sprzyjało utrwaleniu się jego nieprzejednanej postawy oraz zgłaszaniu coraz bardziej zuchwałych żądań. Czeskiego dziennikarza przerażało to, że ani Francuzi, ani Anglicy nie uświadamiali sobie, iż Hitler z pełną premedytacją sprokurował kryzys sudecki.
Paul Reynaud, jeden z dwóch wielkich francuskich przywódców tamtego czasu, tak przedstawiał wpływ, jaki wywarło na Hitlera zawarcie traktatu monachijskiego:
[On] triumfował. Zapewnił sobie całkowite zwycięstwo (...) Gorliwość, z jaką alianci „lizali buty nazistów” i łatwość, z jaką oferowali Hitlerowi znacznie większe ustępstwa od tych, na które w swej zuchwałości odważył się mieć nadzieję – wszystko to musiało mieć ogromny wpływ na rozwój wypadków. Powściągliwość, cierpliwość, pojednanie nie miały odtąd miejsca w kalkulacjach Fuehrera (...) Jego pewność siebie, już wcześniej przerażająca, teraz nie znała żadnych ograniczeń. Nie musiał już dłużej obawiać się ciężkiej przeprawy z tymi, którzy mu się sprzeciwiali.
Cytowany już historyk z Oksfordu Hugh Trevor-Roper zdecydowanie skrytykował prowadzoną przez Chamberlaina „politykę obłaskawiania”:
Po trzykrotnych odwiedzinach u Hitlera Chamberlain poświęcił Czechosłowację, będąc przekonanym, że w ten sposób uratował pokój (...) W Monachium zwyciężył Hitler: za jednym zamachem zniszczył Czechosłowację i bezpieczeństwo Europy (...) Fundamentem skutecznego systemu obrony przeciwko nazistowskiej agresji była ostatecznie polityka brytyjska, a ta w owym czasie, jak rzadko kiedy w historii, była prowadzona z bardzo osobistej perspektywy, była po prostu polityką Neville’a Chamberlaina (...) Z jego listów i dokumentów wyłania się obraz człowieka o ograniczonej inteligencji, ogromnie z siebie zadowolonego, upartego, skłonnego do wygłaszania banałów w momentach podniosłych, wreszcie darzącego pokój prawdziwym, namiętnym, niemal mistycznym uczuciem. Nie stanowi zatem większego problemu odpowiedź na pytanie, dlaczego Chamberlain prowadził tę swą fatalną politykę. Znacznie trudniej zrozumieć, w jaki sposób tak podrzędna persona zdołała podporządkować sobie politykę państwa. (...) Wychowany na biznesmena, skuteczny jako polityk lokalny, z nieco prowincjonalnym poglądem na świat, Chamberlain nie potrafił po prostu uwierzyć, że Hitler jest kimś diametralnie od niego różnym. (...) Jeśli on, Chamberlain, pragnie pokoju, to nie inaczej musi myśleć Hitler. (...) Przywiązanie do tej iluzji przesądziło sprawę w chwili, gdy sprawowana przez Chamberlaina funkcja umożliwiła mu podjęcie bezpośrednich negocjacji z niemieckim dyktatorem. Ignorował fakty, które nie pasowały do żywionych przez niego przeświadczeń. Mimo sprzeciwów lub rezygnacji ministrów pozostawał niewzruszony (...) Jego polityka jest najpodlejszym epizodem w historii nowoczesnej Anglii, gdyż zamiast wzmacniać koalicję przeciwko Hitlerowi brytyjski premier usiłował ją zdemontować, aby oczyścić sobie przedpole dla ściśle osobistej dyplomacji. I wcale nie usprawiedliwia go fakt, że robił to tylko z powodu swej arogancji i głupoty, a nie ze złej woli.
Chamberlain był tak gotów do izolowania Czechosłowacji, że traktaty, jakie zawarła ona z Francją i Rosją, nigdy nawet nie zostały w rokowaniach przywołane. Gdy koledzy przypominali mu o licznych złamanych przez Hitlera obietnicach, odpowiadał: „Tym razem będzie inaczej, tym razem on mnie to obiecał!” Prawdę o rzeczywistym stosunku Hitlera do Chamberlaina ilustruje jego wypowiedź do najbliższych współpracowników: „Nasi wrogowie to zwyczajne zera, widziałem ich w Monachium”.
Prof. Edward Rożek
Tłum. Waldemar Żyszkiewicz
dokończenie nastąpi
Nagroda czasopisma „Poetry&Paratheatre”
w Dziedzinie Sztuki za Rok 2015
Kategoria - Poezja
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura