Zacznę nietypowo - od pewnego wspomnienia. Nie pamiętam dokładnie, ile od tego czasu upłynęło lat, ale pewnie co najmniej dziesięć. Nieistniejący już sklep z ekskluzywnymi produktami hiszpańskimi i portugalskimi "Solera" przy ul. Wilczej w Warszawie. Właśnie zaczynam wykładać przy kasie zakupy, gdy przed sklepem (to nie jest szczególnie ruchliwe miejsce) zatrzymuje się taksówka, a po chwili do sklepu wchodzi Beata Tyszkiewicz. Bez zbędnego "dzień dobry" chwyta dwie butelki z winem i ... staje przede mną (jesteśmy, poza sprzedawcą, w Solerze we dwie. To był drogi sklep ...). Odruchowo, jako dużo młodsza, no i ze względu na respekt dla pięknej niegdyś aktorki, cofnęłam się trochę, na co sprzedawca skrzywił się i i wskazał, że ja byłam pierwsza. Uśmiechnęłam się i powiedziałam, żeby obsłużył panią Beatę, skoro ta się spieszy. Gdy aktorka wyszła, wyjaśnił mi, że ta kobieta ma chyba mnóstwo czasu i pieniędzy, skoro takie zakupy robi codziennie, więc spokojnie mogła poczekać na swoją kolej. Widać było wyraźnie, że zachowanie gwiazdy bardzo mu się nie podobało.
Dziś przeczytałam, że Beata Tyszkiewicz mieszka w mieszkaniu komunalnym, w którym chciała też zamieszkać jej córka Karolina, zaś władze miasta nie zgodziły się na to. Nawet nie mam zamiaru wnikać w podstawy prawne - oczywiście zamieszkanie dodatkowej osoby w mieszkaniu łączy się z dodatkowymi opłatami, np. za wywóz śmieci, ale ... zabiło mnie samo to, że aktorka mieszka w "komunalce". Serio? Aktorka znana nie tylko u nas, ale też np. w byłym ZSRR, do niedawna występująca w popularnych programach telewizyjnych (no nie za przeciętną krajową przecież) mieszka w mieszkaniu komunalnym, a władze miasta tolerują tę sytuację? ...
Doprawdy zaczynam rozumieć tego sprzedawcę z Solery. Trzeba nie mieć krzty honoru, żeby robić coś takiego i zajmować mieszkanie naprawdę potrzebującym. A urzędnikom się nie dziwię - daję sobie rękę obciąć, że córeczka postanowiła się wprowadzić do matki, zamiast wziąć ją do swojego warszawskiego mieszkania w świetnym punkcie, żeby z czasem to mieszkanie przejąć na własność.
A ludzie coś wspominają o czerwonej hołocie ... Zawsze podkreślałam, że pochodzenie społeczne nie ma znaczenia - świnie zdarzają się we wszystkich kręgach.
