Mój śp. tata opowiadał, że kiedyś gospodynie na wsi pod koniec lata zaczynały dokarmiać gęsi kluskami: siedziały te kobiety na stołeczku, a przed nimi ustawiała się ogromna kolejka gęsi, które były spragnione klusek, którymi je karmiono. Jak tłumaczył tata - kobiety, mądre wielopokoleniowym doświadczeniem, wykorzystywały naturalny instynkt zwierząt do przybierania na wadze przed zimą. Oczywiście, nie było to bardzo zdrowe dla ptaków, kórych wątroba obrastała tłuszczem, ale za to - bardzo z korzyścią dla gospodyń i ich rodzin, bo otłuszczona gęsia wątroba to prawdziwy rarytas.
Przyznaję - uwielbiam!
Najlepsze są oczywiście wątróbki gęsie, ale mogą być też kacze, a nawet indycze (bardzo smaczne są z królika, ale strasznie trudno je kupić). Niektórzy moczą wątroby w mleku: szanuję, ale nie kultywuję. Mleko wyciąga z wątróbek goryczkę, którą ja akurat bardzo cenię, ale jeśli ktoś lubi - proszę bardzo.
Umyte, oczyszczone wątróbki należy szybko osuszyć papierowym ręcznikiem, panierować w mące i smażyć na niedużej ilości tłuszczu gęsiego (solić po usmażeniu). Wcześniej jednak pokroić kilka cebul pokrojonych w półplasterki - też w gęsim smalcu - posolonych do smaku. Oddzielnie usmażyć kilka jabłek, obranych, wyrążonych, pokrojonych w ćwiartki - można na smalcu gęsim albo na maśle. Jabłka trzeba lekko posolić, ewentualnie posłodzić i posypać majerankiem (ewentualnie - bo lepiej użyć jabłek słodkich, które się tak łatwo nie rozpadają, jak kwaśne, więc z cukrem radzę uważać).
Potrawa bardzo tradycyjna, o czym z pewnością nie wiedział mój malutki synek lat prawie 30 temu. Gdy podałam taką wątróbkę na obiad, moje roztropne dziecko, które kochało mamę, ale czciło tatę, zapytało z pełną powagą: "Tata - czy my to lubimy? ...". Problem w tym, że tę potrawę podałam po raz pierwszy, a moje dziecko było roztropne i rozważne od urodzenia, a przecież tato jest największy i najmądrzejszy pod słońcem, zaś mama tylko robi jedzenie i jest najładniejsza, więc się nie zna ...
Inne tematy w dziale Rozmaitości