Śledzie "po filipińsku" (wcale nie chodzi o Kwaśniewskiego, tylko o czasopismo "Filipinka", z którego kiedyś zaczerpnęła córka pewnego informatyka):
Filety śledziowe (najlepiej własnej roboty) zalewamy zalewą ze śliwek w occie i zostawiamy pod przykryciem, w zimnym miejscu, co najmniej na noc. Rano dokładnie śledzie osączamy, kroimy je w zgrabne romby (rąby? ...) i dodajemy tyle samo śliwek z zalewy, bez pestek i przekrojonych na pół. Dodajemy majonez, pieprz, a do smaku - ewentualnie: sól i pieprz. Mieszamy dokładnie, przykrywamy i znów odstawiamy w zimne miejsce na kilkanaście godzin - do przegryzienia. Najlepsze śliwki są domowe - np. z tego przepisu:
https://www.salon24.pl/u/tanie-gotowanie/524859,sliwki-w-occie-latwe-i-niezawodne
Śledzie w śmietanie
Tu rozwiązania są dwa: albo kupujemy na bazarze całe śledzie z mleczem i sami je sprawiamy, albo - też na bazarze - kupujemy 10 filetów śledziowych, a oddzielnie 20 dag mleczu. Tak czy inaczej - odpowiednio przygotowane filety kroimy na spore kawałki i układamy w sporym rawierze, po czym przygotowujemy sos: mlecze oczyszczamy z błon, kroimy na kawałki i miksujemy. Dodajemy gęstą, kwaśną śmietanę, sól, ewentualnie cukier i tym sosem zalewamy śledzie. Zostawiamy do przegryzienia co najmniej na noc - oczywiście w zimnym miejscu pod przykryciem.
Sałatka śledziowa
Przepis: tu. I muszę powiedzieć, że sałatka naprawdę jest przepyszna - Kuchennik nic a nic nie kłamie!