Animela Animela
2597
BLOG

Imieniny w PRL

Animela Animela Gotowanie Obserwuj temat Obserwuj notkę 77

Jeśli ktoś sobie wyobraża, że zorganizowanie eleganckiego przyjęcia w dzisiejszych czasach jest trudne, to powinien dostać maszynę czasu, aby zobaczyć imieniny cioci Kazi sprzed 40 lat. Takie przeżycie naprawdę zmieniałoby u wielu osób sposób postrzegania ... Bo przecież czasy były ciężkie, więc i stół gościnny powinien być skromny - ale to tylko "apteczne złudzenie ludzkiego oka". Bo przyjęcia z czasów PRL były o wiele bardziej wystawne, niż obecnie!

Przede wszystkim - przystawki. To aż nieprawdopodobne, ale w czasach kryzysu na każdym chyba stole musiały się znaleźć szynki, balerony, polędwice, kiełbasy ... W moim domu rodzinnym o tę stronę dbał tata, syn masarza z wielkimi tradycjami, który nawet miał coś w rodzaju przenośnej wędzarni na podwórku (oczywiście własnej roboty). Oprócz tego sałatka jarzynowa, bo przecież pozostawały warzywa z gotowania rosołu, często ryba po grecku, obowiązkowo jajka w majonezie i jeszcze jakaś sałatka; taką, której goście jeszcze nie znają (jak na przykład z kurczaka z orzechami i rodzynkami).  Zupa to bardzo często był rosół - z makaronem albo z grzankami czy kluskami - albo chłodnik latem. Drugie danie to znów było królestwo mojego taty, który robił np. młode kurczęta z młodymi warzywami, gęsi czy kaczki pieczone w całości, nadziewane jabłkami, pomarańczami lub kaszą, a do tego ziemniaki pure, ryż albo właśnie kasza. Do drugiego obowiązkowo kilka jarzyn: latem gotowany kalafior lub/i fasola szparagowa ze smażoną bułką, pomidory z cebulą, mizeria i oddzielnie zielona sałata w sosie śmietanowym. Zimą podawało się surówkę z kapusty kiszonej albo zwykłej, ogórki kiszone, grzybki kiszone i marynowane, przeróżne pikle warzywne - wszystko własnej roboty. A nawet, co było rzadkością, grzyby na słodko: ze słoika, ale tylko zalewane osolonym wrzątkiem i potem wekowane. Z takich słonych grzybów "na słodko" (bo bez octu!) robiło się potrawkę w śmietanie.

O ile przystawki były domeną mamy, ale siłą roboczą byłam ja z siostrą, o tyle tort bardzo długo pozostawał wyłączną kompetencję rodzicielki. Mam generalnie nie cierpiała gotować, ale ciasta i torty to było coś innego: zawsze mnóstwo czasu poświęcała na wymyślenie albo zdobycie nowego przepisu ... potem trzeba było piec te nieszczęsne blaty, kroić je na części, przekładać masą, a potem jeszcze - dekorować. I żeby było oryginalnie, NIE ZA SŁODKO, i żeby nie było czuć dziwnymi olejkami zapachowymi, i żeby ładnie było ... No i tort nie mógł się powtarzać: zawsze musiał się różnić od poprzednich biszkoptem, masą i dekoracją. Do tego dochodziły jeszcze ciasta - co najmniej dwa. Nic dziwnego, że dzień przed imieninami rodzice musieli brać urlopy, a przecież przygotowania (jak marynowanie mięs czy robienie kiełbas) zaczynało się dużo wcześniej!

Z perspektywy czasu strasznie się dziwię, po co to i na co. Straszne marnowanie jedzenia, przejadanie się, kult konsumpcjonizmu - a jednak tamto jedzenie jakoś nikomu nie szkodziło. Nawet jeśli ktoś nie robić wędlin samodzielnie, tylko je kupował w sklepie, to ich jakość była nieporównywalna do dzisiejszych ...

Animela
O mnie Animela

Jestem człowiekiem - przynajmniej się staram.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości