Wczoraj zrobiłam sobie polewkę w związku z ruchem Najwyższej Kasty, a dziś będzie śmiertelnie poważnie. Muszę bowiem wyznać, że po przeczytaniu uzasadnienia do postanowienia SN (jedno i drugie na stronie internetowej) oraz powołanych przez SA orzeczenia TSUE przestało mi być do śmiechu, ponieważ Kasta Najwyższa albo kłamie z premedytacją, albo - co chyba jeszcze gorsze - nie rozumie wspomnianych orzeczeń. Ani jedno z nich bowiem - ANI JEDNO - nie daje sądom krajowym możliwości zawieszania ustaw ani poszczególnych przepisów. Orzeczenia te odnoszą się do tego, w jaki sposób postępować, gdy istnieje sprzeczność między prawem krajowym a prawem unijnym albo gdy w prawie krajowym istnieje luka. W takiej sytuacji sąd rozpatrujący daną sprawę (a nie Sąd Najwyższy - co ten zresztą przyznał w postanowieniu, ale jednocześnie przyznał sobie tę prerogatywę (sic!) może zastosować BEZPOŚREDNIO prawo unijne z pominięciem prawa krajowego. A dokładniej mówiąc chodzi o taką sytuację np. gdy rozporządzenie unijne (które, jak wiadomo, obowiązuje wprost) nie zostało wdrożone albo zostało wdrożone źle do polskiego porządku prawnego.
Oczywiście nie w każdym przypadku jest to możliwe (w większości przypadków prawo krajowe ma pierwszeństwo) i - podkreślam wężykiem - może to zrobić praktycznie każdy sąd w Polsce, z wyjątkiem Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego. Nie ma to ABSOLUTNIE nic wspólnego z zawieszaniem ustawy czy jej przepisów - litości, ludkowie, tego nawet Unia nie wymyśliła! Orzeczenia, na które powołuje się Sąd Najwyższy, to najzwyklejsze rozstrzygnięcia w sprawie reguł kolizyjnych!
Niemniej jednak bezczelna hucpa Kasty Najwyższej może mieć opłakane skutki w postaci zachwiania zaufaniem do państwa prawa: nie jest bowiem wykluczone, że jacyś rozgrzani sędziowie uwierzą Najwyższemu Sądowi na słowo i podejmować jakieś decyzje na podstawie nieistniejącego "zawieszenia" przepisów ustawy o SN. A przypominam i podkreślam, że nie ma czegoś takiego, jak "zawieszenie" ustawy czy choćby jednego jej przepisu. Nie ma i już - wystarczy zajrzeć do Dziennika Ustaw powszechnie i bezpłatnie dostępnego na stronie sejmowej, by zobaczyć, że ustawa o Sądzie Najwyższym obowiązuje W CAŁOŚCI.
Zastanawia mnie, czy wreszcie ktoś z PiS zacznie ogarniać takie rzeczy? Przecież naprawdę wystarczy godzina, by się zapoznać z całością materiału ...
Inne tematy w dziale Społeczeństwo