Sytuacja 1:
Kevin Spacey (podobno gwiazda Hollywood - nie wiem, nie oglądam) został oskarżony przez młodego mężczyznę o molestowanie. Rzecz miała miejsce w knajpie, w której chłopak był pomocnikiem kelnera, A.D. 2016. W momencie zdarzenia chłopak miał 18 lat; aktora okłamał twierdząc, że ma ich 23. Aktor zamówił alkohol, chłopak mu go przyniósł. Potem aktor zamówił też osiemnastolatkowi, a wreszcie zaproponował, żeby się upili. Jednocześnie ponoć aktor miał chłopaka molestować: między innymi złapał go za krocze. Chłopak twierdzi, że nie odchodził, ponieważ chciał mieć DOBRE SELFIE z aktorem. No i tak sobie popijali, przy czym Kevin molestował, a chłopak nie uciekał w nadziei na jak najlepsze ujęcie (nagrywał zresztą chyba cały czas, a przynajmniej dużą część: nagranie trafiło do prokuratury). Wreszcie - bingo! Ujęcie trafiło się idealne, więc dwudziestotrzyletni osiemnastolatek wysłał zdjęcie swojemu chłopakowi swojej dziewczynie. Dziewczynie swojej wysłał zdjęcie z wielkim aktorem, Kevinem Spasey, i, jak to ujęło to właśnie dziewczątko - wzwodem. Swoim własnym, nie molestatora.
A teraz oskarża aktora o MOLESTOWANIE.
Mnie interesuje właściwie już tylko jedno: czy jego matka nie żyje, że jej nie wysłał tego fantastycznego bez wątpliwości zdjęcia, na którym sławny aktor molestował go aż tak bardzo, że biednemu chłopczynie stanął jak ... dobrze, polećmy klasykiem: był wielki jak kamienica? ...
Sytuacja 2: Znany muzyk, Robert Brylewski, został pobity na klatce schodowej przed swoim mieszkaniem, w którym mieszkała jego partnerka i jej szesnastoletni syn (w chwili zajścia obecny w mieszkaniu). W wyniku pobicia muzyk zmarł niedawno.
Nie znam się na pobiciach. Wiedzę o tym czerpię, na szczęście, wyłącznie z książek i filmów - nie sądzę jednak, żeby całe zajście przebiegało w absolutnej ciszy. To było kopanie, szarpanie, ciosy pięścią - plus pijackie wrzaski sprawcy pobicia. Na klatce schodowej głos się roznosi jak w studni. Można było tego nie usłyszeć? A usłyszawszy - nie interweniować? ... Jestem kobietą, w dodatku bardzo tchórzliwą, ale nie sądzę, abym w takiej sytuacji nie postarała się jakość bronić znajomego ... No kurczę - przecież w domu na ogół są jakieś tłuczki kuchenne, parasolki z ostrym czubkiem, pantofle ze śmiercionośnym obcasem ....
Oczywiście, jeśli chłopak jest kaleką, to co innego, ale jakoś nikt o tym nie napisał, więc zakładam, że to normalny, zdrowy szesnastolatek.
A czternastoletni Staś uratował Nel, siebie i jeszcze Kalego z Meą ... Tak - wiem, że to powieść, ale powieść oddająca ducha czasów. Po prostu: mężczyźni są coraz mniej męscy (a kobiety - kobiece).
Tak chyba wyginęły dinozaury ...
