kelkeszos kelkeszos
1504
BLOG

O prawie, prawnikach i praworządności.

kelkeszos kelkeszos Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 47

Jest taka pamiętna scena w "Krzyżakach", gdy Danusia Jurandówna, ratuje przed ścięciem Zbyszka z Bogdańca, przy pełnym entuzjazmie wiwatującego tłum. Zdarzeniu przygląda się grupka zakonnych dostojników, z których Kuno von Lichtenstein wypowiada znamienne słowa: "pogański kraj, pogańskie obyczaje". Podejrzewam, że gdyby na miejscu rycerzy zakonnych byli dostojnicy unijni, padły by podobne słowa, a większość nagłówków rodzimych mediów krzyczałaby "skandal w Krakowie, dziewica ułaskawia mordercę".

Nie wiem, czy Henryk Sienkiewicz znał poglądy historycznej szkoły prawa, czy czytywał dzieła jej polskiego wyznawcy Wacława Aleksandra Maciejowskiego, ale w swojej fabule, pokazującej zderzenie dwóch światów, idealnie zarysował konflikt między prawem zwyczajowym, a stanowionym, przypisując prymat, a co najmniej słuszność temu pierwszemu. Mimowolnie chyba uchwycił istotę tego czym prawo było i czym być powinno.

Europa to bardzo trudny kontynent do życia - ciemno, zimno i do domu daleko.  Nawet najbardziej ekstremalne eksperymenty, typu przejście niedużego lasu, zimą, bez mapy i latarki może dać tylko blade pojęcie o warunkach, w jakich żyło się na naszym kontynencie jeszcze kilkanaście pokoleń temu. Nieoceniony kolega bloger Threeme, spierając się ze mną o warunki życia na Islandii w średniowieczu, zachwalał jej bogactwa wymieniając źródła geotermalne. Jak znalazł do palenia w piecu. To pokazuje jak trudno nam, pokoleniom zbytku, wyobrazić sobie życie w warunkach ciągłego zagrożenia i niedostatku. W tej sytuacji przetrwanie i rozwój gwarantowała tylko silnie zintegrowana wspólnota, rządząca się zasadami pozwalającymi na uniknięcie głodu, zimna, ataku dzikich zwierząt i całej masy innych potencjalnych nieszczęść. Warunkiem życia takiej wspólnoty była prawidłowa obserwacja otoczenia i regulowanie zachowań, w zależności od warunków zewnętrznych.

Jak wiemy od nieocenionego Dedy, chińscy nobliści badający kwestie parzystości, udowodnili, że obiektywnie ludzkie ręce  nie są organem parzystym. To dopiero po tym przypomnieniu wydaje się oczywiste, że człowiek nie ma dwóch rąk lewych, ani dwóch prawych. Wprawdzie zewnętrzny, obiektywny obserwator, mógłby odnieść inne wrażenie, ale tylko na pierwszy rzut oka. Po dłuższej obserwacji, stwierdziłby, że każdy z ludzi jedną rękę wykorzystuje nierównie częściej od drugiej. To ręka prawa, czyli sprawna. Ta porządkująca świat wokół nas. A zatem sprawność, sprawa, prawo, prawość, sprawiedliwość, sprawowanie, prawienie, to wszystko wyrazy odnoszące się do tego samego pojęcia. Spoistości, stabilności i zdolności do działania społeczności. Sprawność to warunek przetrwania, czyli ludzi trzeba wieść do sprawności, a temu służy prawo w rozumieniu pierwotnym. Pierwotne i bardziej rozwinięte grupy ludzkie, jak ród, szczep, czy plemię zbierały doświadczenia, a ich przetwarzaniem zajmowały się jednostki w tym zakresie bardziej utalentowane od innych, czyli jasnowidze, przemyślni ( czyli myślący do przodu, idealna zbieżność z Prometeuszem, także w sferze indoeuropejskiego rdzenia ), a także sędkowie, czyli dążący do sedna, do określenia istoty rzeczy.

Ta warstwa była niezbędna we wszystkich kulturach. Wobec braku możliwości technicznych, rozstrzyganie sporów, aby nie rujnowały wspólnoty, mogło się odbywać tylko przy uznaniu autorytetu sędka, a ten musiał być budowany w sposób naturalny. Najlepszym przykładem jest tu słynny sąd Salomona. Dwie kobiety kłóciły się o niemowlę, przy czym obie przyznawały się do macierzyństwa. Nie mając żadnych obiektywnych dowodów Salomon zarządził fizyczny podział dziecka, przeciwko czemu oczywiście zaprotestowała prawdziwa matka. Podobną ufność w moc sądzenia opartą na regułach życiowego doświadczenia i ludowego rozumu zaprezentował Cervantes opisujący gubernatorskie rządy Sancho Pansy na  Baratarii.

Oczywiście w miarę wzrostu wspólnoty, a więc zwiększania się jej bezpieczeństwa, początkowa surowość prawa i sposobów jego egzekwowania malała, na rzecz zwiększenia sfery "wolno ci", ale oczywiście zachowanie elementarnych reguł, musiało być przestrzegane. Jeśli pojawiał się obcy, jako słabszy, to nie miał i mieć nie mógł żadnych roszczeń wobec społeczności. Jeśli go akceptowano, to tylko w zamian za jakąś użyteczność. Nic ponad to. Tego wymagało elementarne bezpieczeństwo.

Cała zatem siatka pojęć prawnych, została wypracowana w drodze wielowiekowego doskonalenia obserwacji, zamkniętych w zwyczaj. Potem nastąpiła faza uogólniania, czyli budowania norm abstrakcyjnych, na koniec faza kodyfikacji. Do perfekcji doprowadzili to Rzymianie, startując z poziomu surowego procesu legis akcyjnego, gdzie pomyłka w recytowaniu formuły, kończyła sprawę przegraną, a skończyli na sformułowaniu, przynajmniej w sferze prawa cywilnego, wszystkich zasad nowożytnego prawodawstwa. Mieli ku temu niezwykły talent, podobnie jak Grecy do ubierania pojęć abstrakcyjnych w formę mitu.

Wracając do sceny z Krzyżaków, można właśnie jej przykładem zilustrować tą moc prawa zwyczajowego. Po pierwsze - archetypiczna ochrona żywotności, a po drugie akceptacja społeczności, bo tylko w takich warunkach gest Danusi mógł być skuteczny. Wychodząc z tego typu przesłanek, twórcy szkoły historycznej stawiali tezę, że prawo nie może być narzucone, aprioryczne, może być tylko odkryte, aposterioryczne, ubrane wprawdzie w nowoczesny język normy, ale skonstruowanej na fundamencie zaobserwowanych, powtarzalnych i akceptowalnych przez ogół zachowań.

Jeden z najwybitniejszych polskich prawników, profesor Andrzej Stelmachowski, twórca książki "Wstęp do teorii prawa cywilnego", swoje świetne koncepcje opierał właśnie na odniesieniu do dorobku historycznej szkoły prawa, pogłębione własnymi obserwacjami zachowań ludzkich, zdobywanymi tam gdzie te naturalne procesy można jeszcze było dostrzec gołym okiem, na wiejskich "targowicach", odpustach, czy w nawet w społecznościach z konieczności rządzących się swoimi zasadami.

Co z tego zostało? Niewiele. O podstawowej funkcji prawa jako zabezpieczającej wewnętrzną stabilność społeczności, nikt już pamiętać nie chce, przeciwstawiając jej pozornie bezgraniczne "wolno ci". Prawo cywilne zostało wyrugowane z obrotu przez korporacje. Zwyczaj, tradycja i obserwacja nikomu już nie służą. Zastąpiły je wydumane koncepty oderwanych od rzeczywistości ideologów, niesłusznie przypisujących sobie moc prawotwórczą.  Prawnicy, którzy powinni być "sprawnikami", czyli ludźmi od załatwiania spraw, stali się mataczami, a sędziowie, mający docierać do sedna, to w większości ignoranci poszukujący wyłącznie świętego spokoju.

Miejmy nadzieję, że zbyt długie posługiwanie się lewą ręką, nie jest jednak możliwe i wrócimy kiedyś do równowagi.

kelkeszos
O mnie kelkeszos

Z urodzenia Polak, z serca Warszawiak, z zainteresowań świata obywatel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka