recma recma
593
BLOG

O dobrych stronach komuny i złych bycia przedmurzem, polemika z J. Makiem

recma recma Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 50

Bloger o pseudonimie Jan Mak napisał artykuł w którym roztrząsa zagadnienie czy w ramach Unii Europejskiej możliwe jest uznanie odmienności kulturowej Polaków. No i dochodzi do jedynie słusznego wniosku, że nie. Dochodzi do tego wniosku w ostatnich akapitach, resztę poświęcając w zasadzie opisaniu tej odmienności. Tu rysuje się pomiędzy nami wyraźny spór. O ile bowiem co do konkluzji nie ma różnic,  o tyle na pytanie dlaczego jesteśmy jacy jesteśmy,  ja odpowiem inaczej.


Ale zanim do tego dojdę parę ważne stwierdzenie, które ułatwi zrozumienie moich poglądów. Przede wszystkim należy zauważyć, iż moim zdaniem jesteśmy w momencie kolejnej próby wprowadzenia w naszym rejonie świata komunizmu. Ta różni się od poprzednich tym, że nie jest rewolucyjna, lecz, nazwijmy ją za Krzysztofem Karoniem, konstytucyjną. Leninowski komunizm, wprowadzano zdobywając władzę siłą. Zgodnie z  zaleceniami samego Marksa. Obecnie tworzy się ramy prawne, które ów komunizm wprowadzą, że tak powiem, niezauważalnie. Nagle okaże się, że jest już po ptokach.


To są różnice, ale są i podobieństwa. Zarówno leninowski jak i spinellowski komunizm ( bo ideologiem, tego obecnego, jeśli kto nie wie jeszcze, jest Altiero Spinelli) wcielała i ma wcielać obecnie, “awangarda robotnicza”, czyli mówiąc po leninowsku, inteligencka kadra zawodowych rewolucjonistów. Tylko dla przypomnienia w Think tanku “Spinelli group” bierze udział trzech Polaków w tym p. Danuta Hübner i Róża Maria Barbara Gräfin von Thun und Hohenstein. Ale wracajmy do rzeczy.


Cała operacja oparta jest na strategii gotowanej żaby. Chodzi o to by opory łamać stopniowo i w taki sposób, by ofiary do końca nie zauważyły co w istocie się odbywa. Zlewaczczałe elity zachodnie chętnie i bardzo aktywnie biorą w tym udział, a społeczeństwa już w zasadzie są ugotowane. Nieświadome kompletnie zagrożeń. Też dlatego, że same komunizmu nie zaznały.


No i tu przechodzimy do Polski. Jan Mak twierdzi, iż w przygotowywaniu i “gotowaniu” polskiego społeczeństwa biorą aktywny udział postkomuniści.  No i tu się według mnie myli. Problemem jest słowo “postkomunista”. Użyte w okresie transformacji, zaczęło żyć własnym życiem i stało się  w końcu zarówno wygodną pałką do okładania wroga, jak i swego rodzaju słowem kluczem które wyjaśnia wszystko. Mamy problem? Coś gdzieś się zdarzyło złego, piszemy - to postkomuna - i wszyscy rozumieją o co biega. Mocno mnie irytuje to bezrefleksyjne używanie tego pojęcia. Pan Jan Mak poszedł tu po prostu na łatwiznę.


Otóż postkomuna nie istnieje! Nie ma komunistów, którzy się przetransformowali na demokratów. W ogóle, pod koniec lat osiemdziesiątych żadnych komunistów już dawno nie było. Przecież nie był nim Jaruzelski, cynik i karierowicz, ale nie komunista! Podobnie Kiszczak, czy inne w tym typie persony. Czy Kwaśniewski był kiedykolwiek choć przez jedną sekundę komunistą? Takim szczerym, gotowym za wyznawane poglądy oddać życie? Żarty.


Problemem polskich konserwatystów jest brak wiedzy o zachodnich elitach lat sześciesiątych i siedemdziesiątych. Wówczas, gdy kształtowały się neomarksistowskie nowe idee. Te z których wyrosło gender, czy właśnie projekt zjednoczonej Europy. O ile polscy neomarksiści ( Michnik i inni ) swobodnie w zasadzie wyjeżdżali na zachód i tam poznawali nowe umysłowe prądy, konserwatyści, jeśli nie siedzieli w więzieniach, to o wyjeździe na zachód nie mogli marzyć. Rezultatem jest ów brak wiedzy.  


Profesorzy Hartman, Środa, to nie postkomuniści leninowscy, lecz jak najbardziej dzisiejsi komuniści antykulturowi. Michnik, Hübner, czy Róża Maria Barbara Gräfin von Thun und Hohenstein, to nie postkomuniści, lecz komuniści spinellowscy.


Można oczywiście dyskutować czy to komunizm szczery, czy koniunkturalny totalnych cyników. Że to cynicy uważa moja siostra. Ale tak czy inaczej to co realizują to komunizm.


Kolejnym spornym momentem pomiędzy mną a Janem Makiem, jest problem polskiego konserwatyzmu. Otóż znów, tak jak poprzednio, postkomunie ( pałka ) przypisuje skłonności do idei liberalno lewicowych ( gender).  Już żeśmy ustalili, że to nie żadna postkomuna. Ale jest coś jeszcze co może Was mocno zaskoczy, lecz jest faktem.  Otóż swój niewątpliwy udział w utrwaleniu konserwatyzmu obyczajowego idącego na przekór ideom zachodnim w Polsce Ludowej, mieli komuniści właśnie. Gomułka w sprawach obyczajowych był niezwykle purytański. Całe ówczesne środowisko komunistów takie było. A jeśli się wśród nich trafił kto inny, tak jak w ZSRR był zwalczany jako reakcja. Owszem na zachodzie sowieci wspierali Rudiego Dutschke, ale u siebie takie poglądy zwalczali ostro.  Michnik nie dlatego był na celowniku, bo roił o jakiejś demokracji, lecz, że uwiedziony przez neomarksistów kulturowych, przez szkołę frankfurcką, Marcuse, Adorno, Horkheimera, czy przyjaciela do dziś Cohn-Bendita, chciał owe nowości zaszczepić w Polsce. Komuniści okresu Gomułki ( wówczas byli w jeszcze w Polsce prawdziwi leninowcy komuniści) wiedzieli doskonale z historii marksizmu do czego doprowadzą rojenia Wilhelma Reicha. Do zniszczenia kultury i w rezultacie całkowitego rozpadu społeczeństwa. A Trzeba pamiętać, że komuniści leninowscy nie chcieli tak jak zachodni frankfurtczycy zniszczenia kultury, lecz chcieli ją przekształcić na swoją modłę.


Zatem komuniści chcąc czy nie, szli ramię w ramię... no może trochę przesadzam, ale faktycznie moralność seksualna komunistyczna była prawie równie konserwatywna jak katolicka. Ten szczęśliwy zbieg interesów utrwalał konserwatyzm moralny. Sytuacja zmieniła się po transformacji i nowości zaczęto wprowadzać do szkół jednak moralność konserwatywna była tak mocno ugruntowana, że do dziś nie udało się jej w znaczący sposób przemodelować.


Jeszcze dwa słowa o podległości innym. Tu też Jan Mak się moim zdaniem myli. Podległość komunistów wobec zagranicy, nie tylko nie była prekursorem podległości obecnej części elit, lecz ona była już rezultatem podległości wcześniejszych elit. Niestety i zauważam to z dużym smutkiem, im jaki Polak za granicą mniej wykształcony, tym ma mniejsze opory by artykułować swą polskość. Nie ma tego idiotycznego, charakterystycznego dla sporej grupy wykształconych Polaków, kompleksu gorszego kraju. Znany muzyk- nie polak. Znany aktor- nie polak. Znany naukowiec- nie polak. No i se już automatycznie nasz inteligent myśli - a na …… ( tu wpisać dowolne cywilizowane miejsce)  to by było nie możliwe.


Nie wierzycie? Sprawdźcie na sobie samych. Ile razy przyszła Wam do głowy fraza - A w cywilizowanym kraju byłoby to niemożliwe.


No i co, mam rację? To prawie automatyczne. Trwa to od wieków. Taki nieszczęśliwy rezultat bycia przedmurzem. Do stolicy daleko, tam same delicje, a u nas bida.

recma
O mnie recma

Słynne cytaty Donald Tusk "Zarówno termin, sposób i treść ówczesnej konferencji i zaprezentowanie raportu MAK-u był oczywiście próbą sformułowania rosyjskiej tezy, jeśli chodzi o zamach." Radek Sikorski "Władze rosyjskie po zamachu były autentycznie wstrząśnięte, przypominam, że miało miejsce ileś decyzji, które były motywowane…" Grzegorz Schetyna "Robienie atmosfery wokół tego zamachu, uważam, że jest haniebne" Jacek Żakowski "Po zamachu wydawało się, że będzie mieli, mówiąc językiem obamowskim, reset w stosunkach polsko-rosyjskich." Tomasz Turowski "[...]bo mimo zaangażowania wszystkich środków, jakie mogliśmy włączyć, wciąż było nas zbyt mało - pracowała zaraz po zamachu, tworząc między innymi centrum kryzysowe w administracji smoleńskiej."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka