Retiarius Retiarius
327
BLOG

Sprawa Jana Pietrzaka – burza w szklance wody w oceanie hipokryzji.

Retiarius Retiarius Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 16
Emocjonalne wzmożenie związane z wypowiedzią Pana Jana Pietrzaka nie osiągnęło jeszcze poziomu histerii (?), ale niewiele brakuje. Niestety, gdy emocje oraz cynizm przegrywają ze zdrowym rozsądkiem i z gotowością do choćby elementarnej refleksji, kreuje się medialną „burzę w szklance wody”, nie zauważając, że pływa ona w oceanie hipokryzji.

Pomińmy wzmożenie polityków, którzy wykorzystają każdą okazję – zwłaszcza tak nośną emocjonalnie – do realizacji swoich politycznych zamierzeń.

Bez wątpienia instytucją, której stanowisko liczy się w tej sytuacji najbardziej jest Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau. Zinterpretowało ono wypowiedź jako „nikczemną retorykę antymigracyjną” i  uznało ją za „zatrważający przejaw moralnego oraz intelektualnego zepsucia”. Dołączyło, nie bez pewnego opóźnienia, do zgodnego chóru wszystkich, którzy uznali wypowiedź Pana Pietrzaka za skandaliczną.

Zapomnijmy o „nikczemności” komentarza i skupmy się na jego aspekcie moralnym i intelektualnym. Zacznijmy od tego drugiego. Zakładam, że krytyka nie dotyczy np. nieznajomości przez Pana Jana Pietrzaka historii niemieckiego obozu zagłady w Treblince.

W wypowiedzi nie sposób znaleźć fragment, który  pozwoliłby uznać ją za „nikczemną retorykę antymigracyjną”. Na pewno nie jest nim zdanie „Nielegalni nie są ci ludzie, którzy uciekają do lepszego świata”. Może oburzać idea umieszczenia imigrantów w barakach pozostałych po byłych niemieckich obozach koncentracyjnych i zagłady. Ale z wypowiedzi wynika, że jest ona formą krytyki polityki Niemiec, a nie imigrantów uznawanych w istocie za jej ofiary. I ten aspekt przedmiotowego traktowania przez Niemców innych ludzi, gotowości ich deportowania do innych krajów należy uznać za postawę antymigracyjną. Nie sposób zapomnieć, że niektóre z osób mających stać się przedmiotem „relokacji” (brzmi lepiej niż tak częsta na koncie Auschwitz Memorial „deportacja”) zostały zaproszone do Niemiec przez Panią Kanclerz Angelę Merkel. Na polityce „refugees welcome” Niemcy budowały jeszcze kilka lat temu swoją pozycję lidera Europy. Teraz, w obliczu jej bankructwa, postanowiły wyprosić swoich gości deportując (ups: relokując) ich min. do Polski. I to, jako kolejny przejaw niebezpiecznej dla Europy imperialnej polityki Niemiec powinno być przedmiotem krytyki ze strony Muzeum Auschwitz, bo stanowi jedno ze współczesnych zagrożeń dla idei „nigdy więcej”, a nie słowa Pana Jana Pietrzaka.

Co więcej. Intelektualna uczciwość wymaga, by PMA-B pokazało świadectwa swojego sprzeciwu wobec przypadków umieszczania imigrantów w budynkach, które stanowiły w przeszłości infrastrukturę niemieckich obozów koncentracyjnych. Jeżeli wówczas nie widziano w tym postawy „nikczemnie antymigracyjnej”, to obecne oburzenie jest kolejnym dowodem na instrumentalne i ideologiczne wykorzystywanie zbrodni niemieckiego ludobójstwa przez instytucję, która powinna być jak przysłowiowa „żona Cezara”.     

Dlaczego kolejnym? Wystarczy zestawić sytuacje, w których  PMA-B zajmowało krytyczne stanowisko wobec określonych działań i wypowiedzi, z tymi, które nie spotkały się z taką krytyką. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że kryteria reagowania  (lub nie) mają charakter pozamerytoryczny.

Emocje tłumią zdrowy rozsądek i odbierają rozum. W wyniku tragedii „Titanica” zginęło ok. 1500 osób. W Auschwitz nie doszło do tragedii, w wyniku której zginęli ludzie. W utworzonym przez siebie obozie koncentracyjnym i zagłady Auschwitz-Birkenau, Niemcy dopuścili się zbrodni ludobójstwa mordując przeszło milion ludzi. I nie należy o tym zapominać przywołując „pogardę” jako jedną z przyczyn. Były Prezydent Niemiec, Pan Joachim Gauck, udzielił w minionym roku wywiadu, w którym krytykują antyimigracyjną postawę polityków AfD powiedział:  

„Niektórzy z tych ludzi chcą, żeby wszystko było tak jak dawniej – i najlepiej bez obcokrajowców. Niestety, ci ludzie nie pytają, kto będzie zbierał truskawki i szparagi.”

Mając na uwadze kto wypowiedział te słowa, przypominanie o niemieckich standardach traktowania innych jest wyjątkowo aktualne.

Jeśli nawet wypowiedź Pana Jana Pietrzaka wywołuje w pierwszym odruchu niechęć i oburzenie, to po chwili namysłu nie sposób nie dostrzec w niej wielu realnych problemów. A i w reakcji na nią widać ich niemało. Ale by to było możliwe trzeba przestać kierować się wyłącznie emocjami, ideologicznymi uprzedzeniami i potrzebami bieżącej walki politycznej.  

Typowe dla systemów totalitarnych zmienianie znaczenia słów – brzydką, przymusową deportację ubrano w mniej rażącą „relokację”.

Nieświadome lub celowe (nie sposób ustalić) unikanie łączenia problemu imigracji z historią i z obecną polityką Niemiec nie sprzyja zmierzeniu się z tym realnym problemem.

Postępujące deprecjonowanie symbolu jakim jest (raczej: powinien być) były niemiecki obóz koncentracyjny i zagłady Auschwitz-Birkenau. I ten zarzut trzeba postawić także Panu Janowi Pietrzakowi.

Co w tej sytuacji najbardziej poraża? Fakt, że instytucja, która ma przestrzegać przed „ideami nienawiści i pogardy wobec innego człowieka” ulega bezrefleksyjnie i bezkrytycznie histerii, na końcu której znajduje się wpis pewnej samozwańczej organizacji:

„JAN PIETRZAK NAWOŁUJE DO MORDOWANIA UCHODŹCÓW W OBOZACH KONCENTRACYJNYCH”.

Jakkolwiek porażająca (skandaliczna) to refleksja, to nie sposób się od niej uwolnić. Widząc jak Niemcy (ups: naziści) próbują przerzucić na innych (czyt.: Polaków) winę za Zagładę Żydów, można powiedzieć, że do jeszcze skuteczniejszego fałszowania historii brakuje im ważnego elementu – jakichkolwiek, niech będą dla imigrantów, byle wreszcie prawdziwie „polskich obozów”. Później w ruch pójdą usłużne pióra i kamery … .   

Retiarius
O mnie Retiarius

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura