W Polsce ściana histerycznych reakcji na nieobecność przedstawiciela Rzeczypospolitej w Waszyngtonie podczas rozmów o przyszłości Europy Wschodniej przysłoniła fakt nieobecności ... także Turcji. To bardzo ciekawe, bo przez ostatnie trzy lata Ankara odgrywała bardzo dużą rolę jako swoisty mediator między Moskwą a Kijowem. To właśnie w tym kraju odbyło się pierwsze po agresji Federacji Rosyjskiej na naszego wschodniego sąsiada spotkanie ministrów spraw zagranicznych obu krajów : Sergieja Ławrowa i Dmytro Kułeby. Miało to miejsce podczas corocznego Antalya Diplomacy Forum w roku 2023. To Turcja zaaranżowała rozmowy na temat eksportu ukraińskiego zboża drogą morską i skutecznie walczyła o odblokowanie rosyjskiej blokady - korzystając do tego z wygodnego parasola ONZ. Turecki prezydent Recep Erdogan komunikował się zarówno z Putinem, jak i Zełeńskim. Ankara liczyła więc po cichu, że nowy- stary prezydent USA skorzysta z jej oferty, aby tam odbyły się pierwsze rozmowy pokojowe - ostatecznie gospodarzem ich została mająca świetne gospodarcze i polityczne relacje ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki - Arabia Saudyjska.
A to Turcja triumfowała przecież po wygranej w wyborach prezydenckich Donalda Johna Trumpa. Jego poprzednik Joseph (Joe) Robinette Biden prowadził politykę de facto antyturecką. Trump - wręcz przeciwnie. To przecież z ust 47 prezydenta USA padło mocne stwierdzenie, że klucz do rozwiązania sytuacji w Syrii znajduje się w Ankarze. W tej sprawie bardzo przecież proizraelski amerykański prezydent prowadził, niespodziewanie dla niektórych, politykę „balance of power”,swoistej równowagi. Biały Dom potrafił na Bliskim Wschodzie połączyć ogień z wodą : zdecydowanie polepszył relacje Waszyngton- Ankara i godził to z wyjątkowo specjalnymi stosunkami Waszyngton - Tel - Aviv, a raczej Waszyngton- Jerozolima ,bo już za swojej pierwszej prezydentury Trump oficjalnie uznał - jako pierwsze państwo na świecie !- Jerozolimę za stolicę Izraela.
Tureckie media, zupełnie inaczej niż polskie, faktycznie przemilczają nieobecność Turcji na „selektywnym” szczycie w Białym Domu. Z jednej strony wynika to zapewne z faktu lojalności sporej części środków masowego przekazu wobec prezydenta Erdogana, a z drugiej ze słusznego uznania, że polityka międzynarodowa ich kraju nie powinna być zakładnikiem wewnątrzkrajowych rozgrywek.
Turcja - z drugą armią NATO po armii amerykańskiej - uważana jest za jedno z dwóch państw w Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego, które prowadzi rzeczywiście suwerenną politykę względem Stanów Zjednoczonych Ameryki (drugim ma być Francja). Ankara - i to może być nauczka dla nas - nie biadoli, że prezydenta Erdogana nie było w Białym Domu tylko umacnia swoje wpływy w Syrii. Jak ?Choćby podpisując dopiero co, bo 13 sierpnia 2025 roku, specjalne porozumienie strategiczno -militarne z Damaszkiem. No i przede wszystkim stwarza w regionie „fakty dokonane”, które w dużej mierze muszą akceptować Amerykanie. Czy to nie jest godne do przemyślenia dla nas ?
*Artykuł ukazał się na portalu "Innapolityka.pl"
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka