Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
326
BLOG

O Zdrojewskim i pamiętliwym Schetynie oraz 135. euroodcinku „Isaury”

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Proponuję lekturę wywiadu, jakiego udzieliłem Katolickiemu Radiu „Rodzina” we Wrocławiu. Rozmowę - prezentuję jej spisaną wersję - prowadziła red. Patrycja Jenczmionka- Błędowska. 

W naszym studiu europoseł Ryszard Czarnecki. Dzień dobry! Witamy! 

- Witam Państwa, witam Panią Redaktor bardzo serdecznie. 

Jak ocenia Pan decyzję Zdrojewskich, którzy zapowiedzieli start do senatu. Barbara Zdrojewska zdecydowała się ponownie walczyć o mandat senatora. 

- Widać, że PO jest wewnętrznie pokłócona, że tam nie wie lewica, co czyni prawica, nie wchodząc w szczegóły kto jest prawicą, kto lewicą w Platformie. Natomiast mam wrażenie, że jeżeli ktoś ze znanym nazwiskiem ma być liderem listy i tę listę prowadzić, ciągnąć, być lokomotywą wybroczą, a decyduje się na start do Senatu, to w ten sposób Pani Zdrojewska pokazuje takie zdystansowanie, sceptycyzm do własnej formacji. Rozumiem, że jest to swoista zemsta za to, że jej mąż nie dostał ponownej propozycji startu do europarlamentu. 

Pójdą pod własnym szyldem jako Zdrojewscy? Czy konkurencyjnym wobec PO? 

- Być może pójdą pod własnym szyldem, natomiast ja takiej sytuacji nie znam sytuacji  -a myślę, że jako człowiek, który jest długo w polityce i wiem, jak było w  różnych wyborach - w których małżeństwo startuje w wyborach jednocześnie w sąsiadujących okręgach. To jest sytuacja absolutnie wyjątkowa. Były takie sytuacje, jak ta, kiedy pod Smoleńskiem zginął wicemarszałek Sejmu, pan senator, pan poseł Stanisław Zając i zastąpiła go, została wybrana do senatu, wdowa po nim, Alicja Zając. 

Tutaj sytuację mieliśmy podobną jeżeli chodzi o pana Jacka Świata. 

- Tak, właśnie też to chciałem powiedzieć, że to sytuacja podobna. Ale żeby małżeństwo startowało w tym samym czasie, to jest dosyć niesamowite. To już wyborcy rozstrzygną. 

Będzie zemsta lidera Grzegorza Schetyny? 

- Zobaczymy. Lider PO jest człowiekiem pamiętliwym… 

Bo to kolejny cios dla lidera PO po przegranych wyborach do europarlamentu. 

- To prawda. Jest człowiekiem pamiętliwym, jak słyszę. Pewnie zapamięta. 

Dostaną poparcie Zarządu Krajowego? Może to mieć miejsce? Może taka sytuacja się jednak zdarzyć? 

- Pani uparcie chce, żebym wypowiadał się za całą PO. Ja grzecznie odpowiadam, chociaż szczerze mówiąc, interesuje mnie to tak trochę średnio. Oczywiście to jest ważne czy będą startować, ale spory wewnątrz Platformy nie są czymś czym ja żyję i czym żyją koledzy z Prawa i Sprawiedliwości. Mam wrażenie, że to odwrotnie, politycy Platformy żyją tym, co robi Prawo i Sprawiedliwość, ocenami PiS-u. PiS jest dla nich punktem odniesienia. Ja nie chcę być taki sam i nie chcę komentować tego, co Platforma czyni. Tych kłótni wewnętrznych i podkładania sobie nóg w PO... 

Był Pan zdziwiony dwukrotnym odrzuceniem w głosowaniu na stanowisko szefowej Komisji Zatrudnienia i Spraw Socjalnych Parlamentu Europejskiego Beaty Szydło? 

 -To była decyzja zupełnie niemerytoryczna, ponieważ pani premier jako szefowa rządu bardzo prospołecznego i wicepremier do spraw polityki socjalnej właśnie naprawdę bardzo dobrze nadawała się na to stanowisko. Natomiast muszę powiedzieć, że wbrew temu, co sądzi opozycja to nie jest sytuacja wyjątkowa w historii europarlamentu. Pięć lat temu mieliśmy sytuację, w której była premier Słowenii, pani Bratuszek została odrzucona w trakcie przesłuchań, gdy w imieniu Słowenii kandydowała na komisarza reprezentującego Lublanę w Komisji Europejskiej.  Zatem to się czasem zdarza, choć uważam, że w przypadku pani premier Szydło była to decyzja bardzo ideologiczna i polityczna, niemerytoryczna. 

Czy nie jest to złamanie pewnych standardów, norm, które obowiązują w Unii Europejskiej? Co ma akurat takiego Lucia Durisz Nicholsonova, przewodnicząca tej komisji? 

- Ja bardzo dobrze oceniam jej pracę. Siedzę akurat koło niej na posiedzeniach grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Natomiast tak, to jest dobre pytanie – złamano pewne standardy demokratyczne, europarlament, podobnie jak szereg parlamentów narodowych funkcjonuje w oparciu o ordynację d’Hondte’a,  a więc poszczególne ugrupowania dzielą stanowiska zgodnie z liczbą „szabel”  czyli posłów, no i nam przypadły dwie komisje – Budżetowa, tu zdecydowaliśmy, że będzie nią kierował Belg (Flamand) z naszej grupy politycznej, natomiast Komisja Zatrudnienia miała przypaść Polsce i zadecydowaliśmy, że to będzie pani premier Szydło. To odrzucono, a więc to stanowisko przypadło w końcu przedstawicielowi naszej frakcji, ale nie przypadło delegacji polskiej, mimo że takie były ustalenia. To jest zła praktyka. Ja mam takie wrażenie, to powiem tak ogólnie, że ci którzy dużo mówią o tolerancji bardzo często są nietolerancyjni. A w przypadku tego, co się stało w europarlamencie ci, którzy mają pełne usta demokracji, to czasem właśnie jakoś o tej demokracji zapominają. 

Mógł to być jakikolwiek odwet za zablokowanie kandydatury Timmermansa? 

- Absolutnie tak, podobnie jak zablokowanie naszego kandydata na wiceszefa europarlamentu, pana profesora Krasnodębskiego. To jest zemsta. Dlaczego? Bo socjaliści mieli mieć po raz pierwszy od czasów chyba Jacquesa Delorsa, Francuza, od 20 lat , stanowisko szefa Komisji Europejskiej, miał być nim pan Timmermans. To Polska stworzyła koalicję krajów z naszego regionu Europy, ale także przynajmniej dwoch krajów  Europy Zachodniej – Włoch i Irlandii, gdzie udało się tę kandydaturę utrącić. Kandydat był antypolski, atakował nasz kraj, naszą ojczyznę, pokazaliśmy w ten sposób, że ktoś kto buduje swoją karierę polityczną  na antypolonizmie, na atakowaniu Polski wcześniej czy później zapłaci wysoką cenę polityczną. On zapłacił. Lewica się wściekła, bo oni byli już przekonani, że jak jakieś „biuro polityczne” Komisji Europejskiej – w sensie największych państw: Niemcy, Francja i jeszcze ktoś - tak  zdecyduje to tak inne kraje pokornie, potulnie to przyjmą. Okazało się, że Polska stworzyła koalicję, która powiedziała „nie” skutecznie. I stad te akty zemsty na naszej pani premier czy panu profesorze. 

Ursula von der Leyen oficjalnie obejmie stanowisko przewodniczącej Komisji Europejskiej 1 listopada. Czy jest szansa na znalezienie wspólnego mianownika? 

- Już go znajdujemy. Przede wszystkim jednak jej deklaracja, że gdy chodzi o politykę imigracyjną , chodzi o imigrantów spoza Europy, głównie muzułmanów, że ona jest przeciwna karaniu państw takich jak Polska. Takich, które nie chcą tych imigrantów , muzułmańskich głównie, przyjąć. Ona jest przeciwna karaniu. A po drugie – kwestia praworządności. Za Junckera, który w zasadzie już się tym nie interesował, bo wiadomo było ,że już ustępuje, a tym „trząsł” Timmermans to było tak, że rzekomo praworządność była łamana, ale tylko w naszym regionie Europy: Polska, Rumunia, Słowacja, Węgry, Czechy – ale już we Francji, gdzie tłuczono co tydzień demonstrantów , „żółte kamizelki” na ulicach francuskich miast, no ,to już nie było problemów, w Katalonii już nie było problemów, w Hiszpanii. Zatem tutaj Timmermans był ślepy i głuchy. Tu chodzi o Europę Zachodnią. Pani von der Leyen ustaliła, że te procedury oceny praworządności będą się odbywać co roku i dotyczyć wszystkich krajów. A wiec jeżeli mamy wszystkich traktować równo, to nie będzie Europy „A” i Europy „B” – Europy „lepszej”, bogatszej i Europy biedniejszej, która nie z własnej winy później weszła do struktur europejskich. Jeżeli będzie to takie samo traktowanie – to dobrze. O to chodzi. I dobrze, że pani Ursula von der Leyen z domu Albrecht, nowa przewodnicząca Komisji Europejskiej, córka byłego premiera Dolnej Saksonii, taką decyzję podjęła. 

Czym przekonał Krzysztof Szczerski, by stać się kandydatem na komisarza? 

- Duże doświadczenie. Jakoś dziwię się, że o tym się nie mówi w mediach w Polsce. To ja to powiem - przecież on był już urzędnikiem w Parlamencie Europejskim, był szefem takiego unitu, struktury w europarlamencie, która zajmowała się Foreign Policy Planning – wytyczeniem pewnej strategii polityki zagranicznej. Był w naszej grupie Europejskich Konserwatystów, był insiderem, kimś, kto był wewnątrz Unii. Zna tę Unię do środka. Ponadto był wiceministrem spraw zagranicznych RP, odpowiadał za sprawy międzynarodowe w kancelarii prezydenta Dudy, który jest niesłychanie aktywny, gdy chodzi o kwestie polityki międzynarodowej. Jak widać Krzysztof Szczerski ma olbrzymie doświadczenie. Jeżeli decyzja o jego powołaniu będzie zależała od względów merytorycznych, to na pewno komisarzem zostanie. A przesłuchania będą w pierwszej połowie września. 

Wielka Brytania ma opuścić Unię Europejską 31 października, a nowy premier Boris Johnson powiedział, że nie będzie żadnych wymówek w sprawie Brexitu . Jaką drogę widzi Pan dla Wielkiej Brytanii? 

- To jest ze strony Johnsona postawa negocjacyjna. Czy Wielka Brytania opuści na wszystkich świętych Unię, to… zobaczymy. Na pewno Johnson był jednym z dwóch głównych brexiterów w Partii Konserwatywnej. On chce tego, zresztą wie, że jego jedyną szansa jest to, że Wielka Brytania wyjdzie, a Partia Konserwatywna musi wygrać wybory. W moim przekonaniu taki „no deal” czyli wyjście bez umowy jest rzeczą złą dla Wielkiej Brytanii i fatalną, jeszcze gorszą dla reszty Unii. Żeby było jasne, także dla Polski. Polska z Wielką Brytanią ma o tyle taką specyficzną sytuację, że Wielka Brytania jest jednym z bardzo niewielu krajów Zachodu, szeroko rozumianego, z którym Polska ma dodatni bilans handlowy – więcej tam eksportuje niż importuje. Mamy tam 1,5 miliona Polaków, to największa mniejszość narodowa w Wielkiej Brytanii. I my musimy o nich dbać. Brexit bezumowny jest nieszczęściem. Mam nadzieję, że może pozostanie Wielka  Brytania w Unii dłużej, może o parę miesięcy – uda się jednak do tego porozumienia dojść. Ale tak, uważam, że w tej chwili Wielka Brytania zmierza do tego, aby  jako pierwszy kraj w historii Unii, bo Grenlandia wyszła kiedyś z EWG w latach 1980., ale jako część Danii – natomiast Wielka Brytania jako jedyne państwo Unie opuszcza. 

Czy europoseł Ryszard Czarnecki znalazł czas na urlop? 

- W tym roku nie. Mamy zakaz wyjazdu na urlopy. Pan Prezes Kaczyński bardzo jednoznacznie powiedział to w kampanii wyborczej, a mi się przypomniał z „Ogniem i mieczem” wachmistrz Soroka, który mówił o Andrzeju Kmicicu – „Nasz pan dla wrogów okrutny, ale dla swoich też nie lekki”. Tak mi się skojarzyło. 

A jesienią wybory do parlamentu polskiego, Sejmu i Senatu. A po wakacjach kolejne wysłuchanie dotyczące reformy sądownictwa i stanu praworządności w Polsce. 

- No tak, to już taki 135. odcinek „Isaury”. Myślę, że przywiązywanie do tego uwagi jest mało interesujące. Ostatnie podrygi zdychającej ostrygi. Nie uważam, żeby nowa Komisja Europejska, która jak sama Pani powiedziała, powstanie jesienią, w listopadzie, kontynuowała tę „soap opera”, operę mydlaną, gdy chodzi o Polskę czy inne kraje naszego regionu w zakresie praworządności. 

Na co zatem oczy Europy powinny zwrócić uwagę? 

- Myślę, że przede wszystkim sprawą kluczową jest powołanie Komisji Europejskiej w pełnym składzie, a po drugie przed nami jest ustalenie budżetu siedmioletniego Unii na kolejne lata od 2021 do 2027. I uwaga, to jest dla Polski bardzo ważne, bo my w praktyce musimy to bardzo jasno Polakom powiedzieć : ten budżet siedmioletni, który będzie uchwalony pewnie w drugiej połowie przyszłego roku, może wcześniej, mamy prezydencję chorwacką od stycznia do czerwca, prezydencje niemiecką od lipca do grudnia przyszłego roku , zobaczymy kiedy ten budżet zostanie uchwalony-ale, uwaga, to będzie ostatni pełny budżet  siedmioletni, gdzie Polska będzie na plusie, to znaczy że Polska będzie więcej otrzymywać z Brukseli niż dawać w formie składki członkowskiej.  Bo w kolejnej perspektywie siedmioletniej czyli od 2028 do 2034 Polska, może nie do razu, ale stanie się płatnikiem netto czyli krajem, którego składka członkowska do kasy w Brukseli będzie wynosić więcej niż pieniądze pobrane z Brukseli, czyli Polska będzie w takiej sytuacji, w jakiej w tej chwili są na przykład Niemcy, Holandia, Szwecja, Austria, Francja – a więc te kraje najbogatsze. 

Powiedział na antenie Radia „Rodzina” europoseł Ryszard Czarnecki. Bardzo dziękuję. 

- Dziękuję bardzo. 

 


historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka