echo24 echo24
2207
BLOG

Dlaczego 10go maja nie zagłosuję ani na Małgorzatę Kidawę-Błońską, ani na Andrzeja Dudę?

echo24 echo24 Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 148

Motto: Moja śp. Mama często powtarzała, że nie ma nic gorszego dla Polski niż stan, gdy cieć poczuje się panem

Andrzej Duda na spotkaniu z wyborcami Lubartowa potwierdził właśnie, że wystartuje w majowych wyborach prezydenckich. Swój start w tych wyborach potwierdziła już wcześniej Małgorzata Kidawa Błońska.

A teraz do rzeczy.

Od dłuższego czasu zastanawiałem się, dlaczego przez tyle lat na polskiej scenie politycznej nie wykształtowała się żadna nowa jakość polityczna, która położyłaby kres hegemonii duopolu PO-PIS-u.

I chciałbym postawić tezę, iż jest to pokłosie przemiennego utwierdzania raz orędowników Prawa i Sprawiedliwości, raz sympatyków Platformy Obywatelskiej w przeświadczeniu, że przynależą do narodowej elity, która jest lepsza od gorszej reszty.

A teraz podam historyczne podłoże powyższej tezy.

Jak starsi pamiętają, a młodsi niestety już nie, gdyż nie mieli się skąd o tym dowiedzieć, w latach powojennych (lata 40/50) komuniści dokonali bardzo sprytnej socjologicznej sztuczki. Z zacofanej i zabiedzonej prowincji przerzucono wtedy do miast rzesze prostych i niewykształconych ludzi. W miastach, zazwyczaj w pobliżu zakładów przemysłowych, pobudowano dla nich nowe dzielnice, a w nich bloki, które im się zdały pałacami. Potem im umożliwiono zrobienie zaocznej matury, co oni uznali za awans społeczny. To ci właśnie ludzie, z grubsza okrzesani w hotelach robotniczych przepoczwarzyli się z czasem w coś w rodzaju „przyzakładowych wierchuszek”. Słowem ni pies, ni wydra, albo, jak kto woli bezideowy twór bez rodowodu.

W następnym pokoleniu (lata 60/70), ich dzieci pokończyły już częściowo studia tworząc grupę „nowej inteligencji”. Tu skłaniałbym się ku zastąpieniu terminu „nowa inteligencja” określeniem „klasa ludzi wykształconych w pierwszym pokoleniu”.

O ile sztuczka z „awansem społecznym prim” (lata 40/50) polegała na utwierdzeniu prostych i niewykształconych ludzi w przekonaniu, że przynależą do lepszej od reszty społeczeństwa awangardy władzy ludowej, to trik z „awansem społecznym bis” (po upadku komuny) polegał na przemiennym utwierdzaniu ich już z grubsza okrzesanych i lepiej wykształconych wnuków w poczuciu, iż przynależą do narodowych elit, które są lepsze od gorszej reszty. W pierwszym przypadku wykorzystano ciemnotę i niedouczenie, w drugim próżność, pychę i kompleksy ludzi, których na swój prywatny użytek nazywam „społecznościami intelektualnie nowobogackimi”.

Komuniści doskonale znali odbierającą rozum magiczną moc utwierdzenia ludzi w przekonaniu o przynależności do narodowej elity. Wiedzieli, że jak takiemu powiedzieć, że przynależy do śmietanki narodowej, to on nie dość, że w to głęboko uwierzy, to jeszcze będzie owego społecznego awansu bezkrytycznie bronił do ostatniej kropli krwi. Więcej, w obawie przed utratą nowego statusu wyróżniającego go ponad resztę społeczeństwa, taki delikwent zrobi dosłownie wszystko, byle się świat nie dowiedział, co sobą reprezentuje naprawdę.

I na takich narodowych „elitach” opierali swoje przemienne rządy zarówno Jarosław Kaczyński, jak Donald Tusk, a potem Schetyna.

Jak to było możliwe?

Otóż wystarczy popatrzeć, jaką ciemnotę od lat wciskają do głowy zagorzałym miłośnikom Platformy podszczuwacze z antypisowskiej telewizji TVN24, ale także, jakie bzdety i z jak dziecinną łatwością przekazuje „ludowi pisowskiemu” nie mniej zakłamana TVP Info. I trudno się oprzeć wrażeniu, iż mieszkamy w kraju, gdzie media należące raz do jednych raz do drugich zamieniły Polskę w jeden wielki dom wariatów, a nasza ojczyzna weszła już w ostatnie stadium paranoidalnej schizofrenii zrodzonej z maniakalnej nienawiści platformersów do pisowców, - i na odwrót.

Powiem więcej. PiS i Platforma po prostu muszą ze sobą przemiennie „wojować”, gdyż ostateczna wygrana jednej z tych partii byłaby jednoznaczna z jej śmiercią polityczną, - gdyż ci definitywni zwycięzcy nie mieliby, na kogo winy zwalać i mamić ludzi, jacy źli są ci drudzy, którzy w każdej chwili mogą powrócić do władzy, - a jeszcze do tego na polską scenę polityczną mogłaby się nie daj Boże wedrzeć jakaś nowa jakość polityczna.Ta walka PiS-u z PO to igrzyska dla ludu - taki polityczny wrestling.

Więc dla zmyły, żeby obywatele myśleli, iż jest praworządnie i sprawiedliwie, obie te „wojujące ze sobą” partiokracje od czasu do czasu spektakularnie wymieniają się władzą w systemie wahadłowym. Po każdej takiej zmianie warty, ciemny lud przez jakiś czas żyje w złudnym przeświadczeniu, że teraz już na zawsze będzie dobrze i uczciwie, a winni dostaną za swoje. A, gdy po jakimś czasie okazuje się, iż znowu jest jak było, zaś żadnemu cwaniakowi włos nie spadł z głowy, - następuje kolejna zmiana warty.

Nie byłbym także sobą, gdybym nie powiedział otwarcie, że tym razem, po wyborach 2015, rolę Gazety Wyborczej przejęła Gazeta Polska i internetowy portal „wPolityce”, - zaś jak obecnie słucham wypowiedzi niektórych działaczy PiS-u, że tylko oni mają monopol na prawdziwą polskość, bo to oni raz na zawsze Polskę zdekomunizują, - a jednocześnie widzę ilu byłych prominentnych pezetpeerowców piastuje w Prawie i Sprawiedliwości ważne funkcje partyjno-państwowe, zaś twarzą pisowskiej reformy sądowniczej zrobiono (Sic!) byłego funkcyjnego pezetpeerowskiego prokuratora, - to  nie mogę się opędzić od myśli, że zarówno Donald Tusk, a potem Schetyna, jak Jarosław Kaczyński „odgapili” od powojennych komunistów niezawodny trick polegający na utwierdzeniu swoich orędowników w przeświadczeniu ich awansu społecznego co w rzeczonym przypadku skutkuje utwierdzaniem się pisowców w błędnym przekonaniu, że PiS będzie rządził zawsze, bo tylko oni są prawdziwymi Polakami.

Sęk wszakże w tym, że choć napędzane siłą bezwładności pisowsko peowskie wojenne perpetuum mobile pracuje nadal, - to Polska znajdująca się w stanie permanentnej wojny Polaków z Polakami wciąż buksuje w miejscu w pogoni za Europą. Bo prawda jest taka, że żadna władza nie może na dłuższy dystans sprawnie rządzić mając za sobą jedynie połowę obywateli.

I tak, od kilku dekad, co jakiś czas w trybie wahadłowym PiS i PO wymieniają się władzą, - i już nie mam wątpliwości, iż właśnie o to chodzi.

Dlatego od lat piszę, że już czas najwyższy podziękować zarówno PiS-owi, jak Platformie Obywatelskiej, gdyż Polsce jak kani dżdżu potrzebna jest kompletnie nowa jakość polityczna, która raz na zawsze skończy z podziałem Polski na dwa nienawidzące się plemiona.

I z tej włośnie przyczyny w maju nie zagłosuję ani na pisowskiego Andrzeja Dudę, ani na platformerską Małgorzatę Kidawę-Błońską.

Na kogo tedy?

Być może na niezależnego i bezpartyjnego Szymona Hołownię, albo na Kosiniaka-Kamysza. A jak się nie sprawdzi, to się wybierze kogoś jeszcze innego. Bo demokracja polega na dochodzeniu do optymalnego wariantu metodą kolejnych porób i błędów. Tak powstawały stare demokracje zachodnie, i tak musi się kształtować jeszcze młoda demokracja polska. Innej drogi nie ma.

UWAGA!  Z góry zapowiadam, że komentarze hejterskie, insynuacyjne, wulgarne i niedorzeczne, - będę kwitował milczeniem, bądź frazą "Następny, proszę!"

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)

Post Scriptum

Komentarze jednoznacznie pokazują, że nastąpił nad wyraz obfity wysyp rozjuszonych pisowskich prawdziwków, którzy dodali komentarze, na które musiałem odpowiedzieć formułką "Następny, proszę!" Wnioski sami sobie Państwo wyciągnijcie.

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka