echo24 echo24
1200
BLOG

Czy Antoni Macierewicz wykorzysta swoje pięć minut? Słowo do notki Marcina Dobskiego

echo24 echo24 PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 25

Na portalu internetowym Salon24 ukazała się notka autorstwa Marcina Dobskiego – vide: https://www.salon24.pl/newsroom/1146510,debaronizacja-pis-przeprowadza-rewolucje-we-wlasnych-strukturach zatytułowana: „Debaronizacja. PiS przeprowadza rewolucję we własnych strukturach ”, w której między innymi czytamy:

Prawo i Sprawiedliwość zmieni partyjne okręgi wyborcze, z 41 na blisko 100. Dzięki temu osłabnie znaczenie lokalnych baronów - ustalił Salon24.pl. W partii wskazują na plusy i minusy takiego rozwiązania, ale stawiają też tezę, że pomysł Jarosława Kaczyńskiego to grunt pod przejęcie PiS przez premiera Mateusza Morawieckiego.

Do takich rewolucyjnych zmian ma dojść już w najbliższy weekend, gdy odbędzie się kongres PiS. Wtedy zostaną wybrane też nowe władze partii. Wiadomo, że na kolejną kadencję zostanie wybrany prezes Kaczyński, który zapowiedział, że kandyduje na szefa PiS po raz ostatni. Do prezydium ugrupowania ma wejść też Mateusz Morawiecki, który zostanie wiceprezesem Prawa i Sprawiedliwości. O zmianach w statucie zdecyduje około tysiąca delegatów, ale mało prawdopodobne, że sprzeciwią się oni woli prezesa PiS.

Aktualnie prezesem partii jest Jarosław Kaczyński, któremu podlega pięcioro wiceprezesów: Beata Szydło, Joachim Brudziński, Mariusz Błaszczak, Mariusz Kamiński i Antoni Macierewicz. W PiS mówią, że premier Mateusz Morawiecki, który od wielu miesięcy typowany jest na nowego wiceprezesa partii, zostanie nim już po kongresie. To nie jest zaskoczenie. Tym byłoby, gdyby do prezydium partii wszedł na miejsce Antoniego Macierewicza…

Mój komentarz:

„Przyjaźń” Antoniego Macierewicza z Jarosławem Kaczyńskim zaczęła się w czasie, kiedy w sensie politycznym byli jeszcze nieurodzeni.

Lecz, gdy na jednej z miesięcznic smoleńskich „lud pisowski” zaczął skandować: „An-to-ni! An-to-ni! An-to-ni”, Jarosław Kaczyński zrozumiał, że chcąc nie chcąc musi dopieszczać Antoniego Macierewicza, zaś pan Antoni dopieszczać się pozwalał, acz bez odwzajemnienia, - przyzwalając łaskawie, by Jarosław Kaczyński go politycznie rozbudowywał i zasilał.

A, że obydwaj się potrzebowali, więc stwarzali pozory, że łączy ich głęboka przyjaźń.

I choć natura Jarosława Kaczyńskiego pozwalała mu podejść do Antoniego Macierewicza inaczej, jak z nieufnością, to po tragedii smoleńskiej pan Prezes musiał ten stosunek zrewidować, przynajmniej na pokaz, bo się zorientował, że w międzyczasie Antoni Macierewicz wyrósł niespodzianie na idola gotowego za nim wskoczyć w ogień twardogłowego elektoratu partii Kaczyńskiego. Więc ich wzajemny stosunek do siebie stał się poprawny, acz niezbyt gorący w myśl zasady, że polityk w żadnym razie nie powinien być funkcją czyjejś emocjonalnej temperatury.  

A więc? Przyjaciele? Koledzy? Współ-przywódcy?

Na moje oko, choć ich gatunki są spokrewnione swego rodzaju eskapizmem i zamiłowaniem do gry w ciuciubabkę to jednak nigdy nie było między nimi chemii i telepatycznego porozumienia. I wiem, co mówię, bo mam swoje lata i widzę, jak patrzą na siebie, - patrz zdjęcie, którym zilustrowałem notkę.

Według mnie, Antoni Macierewicz to ktoś znający siebie i wiedzący, czego chce, o wybitnej inteligencji znamiennej dla charakterów nieokiełznanych, a jak uczy historia tego rodzaju „szaleńcy” w jakiś zdawać by się mogło irracjonalny sposób potrafili jednak sobie zjednać ludzi gotowych pójść za nimi, czego historyczne przykłady uosobione przez Stalina, Hitlera i Mussoliniego dała II Wojna Światowa.  W tym miejscu pragnę wyraźnie zaznaczyć, że ani by mi nie przyszło do głowy porównywać Antoniego Macierewicza do wymienionych wojennych zbrodniarzy. Mam natomiast na myśli magiczną moc charyzmy Antoniego Macierewicza odbierającą jego miłośnikom zdolność trzeźwego myślenia. Skąd to wiem? Bo byłem kiedyś w Krakowie na spotkaniu z Antonim Macierewiczem i na własne oczy widziałem, że uczestniczący w tym spotkaniu miłośnicy pana Antoniego okazywali mu swą miłość w sposób tak fanatyczny iż byłem pewien, że ci ludzie zrobiliby absolutnie wszystko, co pan Antoni by im zrobić kazał. Ci ludzie byli w takim amoku, że ciarki mi po plecach chodziły.Takiej charyzmy nie ma Jarosław Kaczyński i to stwarza szansę by Antoni Macierewicz stał się postacią historyczną.

Jarosław Kaczyński natomiast to człowiek urodzony do manipulacji nastrojami społecznymi i gry ludzkimi kompleksami, czego najlepszym przykładem było skuteczne utwierdzenie sympatyków jego partii w przekonaniu, że są lepszymi Polakami, od gorszej „polskojęzycznej” części naszego społeczeństwa polskiego, w co ci mentalnie nowobogaccy aspiranci do elity narodowej oczywiście uwierzyli.

Wszystko tedy wskazuje na to, że dla spełnienia swych ambicji panowie Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz chcieliby choćby zagłady, - w myśl zasady „po nas choćby potop”.

Jarosław Kaczyński urodził się także na cierpiętnika i paradoksalnie ta jego cecha charakteru pomogła mu na miesięcznicach smoleńskich zdobyć władzę nad duszami Polaków, którzy uznawszy go za ojca narodu krzyczeli „Ja-ros-ław! Pol-skę zbaw!”. Wtedy pewny swego pan Jarosław zamknął się w swej dziupli skąd kierował państwem, co wszakże z czasem czyniło go coraz mniej zdolnym do racjonalnego postrzegania otaczającej go rzeczywistości.

Zaś Antoni Macierewicz to ktoś urodzony na Pana, który kiedyś zażąda, by władza była dla niego, - a nie on dla władzy. Ambicją Antoniego Macierewicza było od zawsze pragnienie bycia ponad i powyżej, - a to pragnienie przez lata kumulowało w nim energię, która kiedyś wybuchnie z siłą wulkanu.

I moim zdaniem właśnie nadszedł moment, kiedy Antoni Macierewicz może sięgnąć "po swoje" umiejętnie grając na instrumencie dialektyki zdrady narodowej, jaką według „ludu pisowskiego” było niegdysiejsze zrzucenie przez Jarosława Kaczyńskiego z sań „błogosławionej Matki Polki Beaty Szydło", za którą twardogłowy odłam „ludu pisowskiego” jest do dnia dzisiejszego życie oddać.

Powiem więcej, dla bezkrytycznego i bezkompromisowego bogoojczyźnianego twardogłowego odłamu „ludu pisowskiego”, namaszczany przez Jarosława Kaczyńskiego na przyszłego wodza narodu Mateusz Morawiecki jest ciałem obcym, gdyż ludzie widzący świat przez pryzmat maksymy BÓG HONOR OJCZYZNA nigdy nie zaakceptują bankstera, który w czasie rządów Platformy Obywatelskiej, będąc prezesem banku BZ WBK zasłynął z tego, że jako doradca finansowy Donalda Tuska, zajadając przy jednym stole ośmiorniczki w gangsterskiej restauracji „Sowa i Przyjaciele”, w towarzystwie ludzi Tuska przekonywał swoich kolesiów z Platformy, że cytuję za Mateuszem Morawieckim: „umiejętnie chwaleni i dopieszczani przez władzę Polacy będą za miskę ryżu zapie*dalać ”.

Antoni Macierewicz to wie, - i dlatego moim zdaniem pan Antoni ma obecnie swoje pięć minut.

Co teraz, kiedy Jarosławowi Kaczyńskiemu sypie się partia wykombinuje pan Antoni?

Tego oczywiście nie wiem, lecz jestem gotów dać moją siwą głowę za to, że pan Antoni nie przegapi swoich pięciu minut, które właśnie  nadeszły i spróbuje sięgnąć po władzę, jeśli nie całą, - to przynajmniej częściową.

Oj! Będzie się działo! Być może już na zbliżającym się kongresie PiS.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa) 

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (25)

Inne tematy w dziale Polityka