echo24 echo24
726
BLOG

Dlaczego studenci i uczniowie nie chcą ministra Czarnka?

echo24 echo24 Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 27

Portal internetowy Salon24, - vide: https://www.salon24.pl/newsroom/1174017,czarnek-wprowadzi-nowy-przedmiot-do-szkoly-wierze-ze-to-bedzie-hit informuje:

Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek zapowiedział, że już niedługo do szkół wejdzie nowy przedmiot. Uczniowie i tak już większość dnia spędzają w szkole, ale według szefa resortu zmiana jest konieczna, ponieważ 20-latkowie mają znikomą wiedzę historyczną. Minister Przemysław Czarnek poinformował, że już niedługo do szkół wejdzie nowy przedmiot - HiT, czyli Historia i Teraźniejszość. Według szefa MEiN takie zajęcia będą wprowadzone w związku z brakami w wiedzy historycznej wśród obecnych 20-latków. - Wierzę, że to będzie hit nie tylko z nazwy - stwierdził Czarnek w rozmowie z tygodnikiem "Sieci"…

Mój komentarz:

Coś panu ministrowi Czarnkowi opowiem.

Pewnego sierpniowego wieczoru roku bieżącego wybrałem się na krakowski Rynek.

Podjechałem ulicą Karmelicką dwa przystanki tramwajem wypełnionym tłumem młodych ludzi ze wszystkich stron świata. Mieszały się ze sobą języki: angielski, francuski, hiszpański, niemiecki z jakimiś dziwacznymi językami, które pierwszy raz w życiu słyszałem. Wszyscy wyluzowani, radośni, uśmiechnięci, rozszczebiotani i przyjaźni sobie. Ubrani na sportowo, bez pretensjonalnego szpanu, w podkoszulkach, krótkich spodenkach, kolorowych tenisówkach, z plecaczkami na ramionach.

Wysiedliśmy pod Teatrem Rozmaitości i niesiony wartkim nurtem tych ciekawych świata współczesnych „pięknych dwudziestoletnich” dopłynąłem ulicą Szewską na rynek Królewskiego Miasta.

Był cudowny, ciepły wieczór zupełnie jak w Prowansji, - i tylko cykad brakowało.

Boże! W jak przepięknym mieście mieszkam – pomyślałem.

Przycupnąłem na chwilę przy statuetce Piotra Skrzyneckiego u wejścia do ażurowo przeszklonej kawiarenki Vis a Vis. Zamówiłem koniaczek i z zapartym tchem patrzyłem na tętniący życiem rynek.

Na pierwszym planie stał na baczność krakowski Ratusz, gdzie przed laty, już śmiertelnie chora cudowna Artystka Piwnicy pod Baranami Halina Wyrodek śpiewała przez łzy napisany do słów Tadeusza Śliwiaka i muzyki Zygmunta Koniecznego hymn Piwnicy pod Baranami „Ta nasza młodość”, - z kości i krwi, ta nasza młodość co z czasu kpi, co nie ustoi w miejscu zbyt długo, co pierwszą jest potem drugą,  ta naszą młodość ten szczęsny czas, ta para skrzydeł zwiniętych w nas..." – posłuchajcie proszę: https://www.youtube.com/watch?v=WkdAvj4M66I .

Z drugiego planu uśmiechały się do mnie pięknie oświetlone Sukiennice z niezauważalnymi na co dzień maszkarami, które też się do mnie uśmiechały.   

Wtenczas na trzecim planie, za Sukiennicami, zoczyłem sięgające nieba dwie strzeliste wieże Bazyliki Mariackiej, pięknej jak krakowskie szopki z celofanu i srebrno złotych bibułek.

Ratuszowy zegar wybił godzinę dziesiątą i przez zgiełk rozbawionych ludzi przebijały się strzępy mariackiego hejnału – posłuchajcie, proszę: https://www.youtube.com/watch?v=v032N8DDECY .

Wsłuchany w bicie serca Królewskiego Miasta, w którym przeżyłem lat siedemdziesiąt siedem uświadomiłem sobie, że świat jest tak piękny i radosny, a my Polacy daliśmy się wciągnąć w paranoicznie toksyczną nawalankę dwu nienawidzących się wzajemnie polskich plemion.

Zaczęło się chmurzyć, więc ruszyłem z wolna w stronę domu.

Idąc do tramwaju patrzyłem z zazdrością na tłum rozbawionych młodych ludzi ze wszystkich stron świata. I choć było już grubo po północy ulica Szewska tętniła życiem. Wszyscy byli rozbawieni i radośni. Jedni siedzieli w kawiarnianych ogródkach, inni na krawężnikach, bądź na jezdni ulicy zamkniętej dla ruchu. Jakiś Hindus wiózł na hulajnodze przepiękną dziewczynę odzianą w kolorowe sari. Kilka kroków dalej jakiś Ukrainiec przygrywając sobie na harmonii śpiewał romantyczne dumki zapatrzonej w niego egzotycznie odzianej  czarnoskórej dziewczynie. A na Plantach przytulały się do siebie na skrytych w cieniu ławkach zakochane pary.

Zaś do tramwaju, którym wracałem do domu wsiadali rozradowani młodzi ludzie, niektórzy z rowerami i nikt się na nikogo nie złościł, wszyscy się do siebie uśmiechali, jakby byli najbliższymi przyjaciółmi. A wiecie Państwo dlaczego? Bo w trój- wagonowym tramwaju oprócz mnie nie było ani jednej starszej osoby.

I wtedy sobie uświadomiłem, że te wszystkie problemy, którymi nam politycy głowę zawracają, które nas bezsensownie nurtują, pasjonują, a nie rzadko ze sobą skłócają z powodów ideologiczno politycznej natury, - tych szczęśliwych chwilą i niebojących się jutra młodych ludzi kompletnie nie obchodzą, - bo oni żyją w zupełnie innej galaktyce niż rządzące Polską zgredy, pamiętające jeszcze wczesne zaranie jurajskiej epoki dinozaurów.

Powiem więcej, pomyślałem sobie, że być może ci młodzi są od nas mądrzejsi, bo szkoda im życia na te wszystkie przepraszam za wyrażenie toksyczne pierdoły, którymi pasjonują się piszący i komentujący w blogosferze i mediach publicznych. Iż być może to oni mają rację, że ich polityka kompletnie nie obchodzi i nie przejmują się pandemią, bo doszli do wniosku, że światem rządzą okopane od lat „rady starców”, na których decyzje oni i tak nie mają najmniejszego wpływu?

Powiem jeszcze więcej. Zrozumiałem, że młodzi ludzie intuicyjnie wyczuwają, że polityką pasjonują się prawie wyłącznie w ich opinii przynudzający i nieczujący bluesa „dziadersi”, - jak nas nazywają.

Więc pytam pana ministra Czarnka.

Jest Pan w stanie to  ogarnąć?

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)

Post Scriptum

W wieku licealnym tylko raz uciekłem z domu. A wiecie Państwo, dlaczego?

Bo moja ukochana śp. Mama, wielka patriotka, która mnie zaprowadziła za rękę do Katedry Wawelskiej jak tylko nauczyłem się chodzić i powiedziała mi na ucho, że to jest nasz bezpieczny dom, w którym bije serce Polski, - w latach 60. ubiegłego wieku zabroniła mi słuchać Beatlesów, gdyż twierdziła, że to jakieś zdziczałe wyjce rude, co do fryzjera nie chodzą i nie mają Boga w sercu, bo skaczą jak małpy i się jak jakieś dzikusy wydzierają.

I choć była to już epoka "dzieci kwiatów", - moja kochana Mama chciała, żebym z nią na naszym Steinwayu grał na cztery ręce i śpiewał w duecie ułańskie piosenki, w czasie, gdy cały świat wirował w rytmie rock and rolla, a mój najlepszy kumpel miał płyty Elvisa Presleya, Billa Halleya, Chucka Berry’ego i pierwszy album Beatlesów.

I choć mamę kochałem nad życie, pogniewałem się na Nią za to, że zabraniała mi słuchać muzyki, którą kochałem, - i uciekłem na kilka dni z domu, do mojego kumpla.

Ten sam błąd, co moja śp. Mama popełniają teraz Kaczyński i Czarnek usiłując przymusić młodych by kochali taką Polskę, jaką oni sobie wymyślili, nie zdając sobie kompletnie sprawy z tego, że młodzi już odbierają na kompletnie innych falach niż oni.

A przymuszanie młodych do kochania czegoś, czego oni kochać nie chcą, - jest zawsze przeciw skuteczne, - czego najlepszym świadectwem jest oszałamiający sukces rappera Maty, który ma już swój własny zestaw w McDonald i nagrał drugą platynową płytę, - vide: https://www.salon24.pl/u/magazyn/1173987,zestaw-maty-w-mcdonald-ile-kosztuje .

Oczywiście nasze szkoły powinny uczyć historii, bo naród nieznający swoich dziejów i tradycji wcześniej, czy później ginie. Lecz nie wolno tego robić metodą straszenia młodych ludzi "tęczową zarazą", co niestety lansują: pan minister Czarnek i abp Jędraszewski.

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo