echo24 echo24
340
BLOG

Pisane w wigilię dnia Wszystkich Świętych…

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 90
Co się stało z tym światem?

Motto: Są teksty, które należy powtarzać wielokrotnie, bo zależnie od kontekstu dynamicznie się zmieniającej sytuacji społeczno-politycznej nabierają coraz to nowych znaczeń (Krzysztof Pasierbiewicz)

Oprawa muzyczna - https://www.youtube.com/watch?v=u9Dg-g7t2l4 

A teraz do rzeczy.

Portal internetowySalon24, - vide: https://www.salon24.pl/newsroom/1336292,masakra-w-obozie-dla-uchodzcow-tony-ladunkow-spadly-na-domy-cywilow  informuje:

Dziesiątki Palestyńczyków zginęły, a ponad 150 zostało rannych po tym, jak siły izraelskie przypuściły atak na największy obóz dla uchodźców w Strefie Gazy, Dżabalija, w północnej części okupowanego terytorium palestyńskiego - podaje Reuters…

Mój komentarz:

Odwiedziłem dziś grób moich śp. Rodziców i muszę Wam coś przypomnieć.

Działo się to pierwszego sierpnia 1952. Jako ośmioletni chłopiec byłem na kolonii letniej w podkrakowskim Sierakowie. Szczęśliwi, opaleni wróciliśmy z kolegami znad rzeki na obiad. Ku mojemu zdumieniu pani wychowawczyni przekazała mi wiadomość, że ktoś na mnie czeka w kancelarii pana kierownika. Jeszcze bardziej się zdziwiłem na widok wuja Ludwika, który mi powiedział, że tata jest trochę chory i musimy wracać do Krakowa. Choć bardzo mi było żal zostawiać kolegów ucieszyłem się ogromnie, bo będąc Jego oczkiem w głowie, świata za Ojcem nie widziałem. Pociąg wlókł się niemiłosiernie, a ja nie mogłem się doczekać chwili, kiedy wreszcie się przytulę do Ojca. W końcu dotarliśmy z dworca na naszą ulicę. Wujek chciał mi coś powiedzieć, ale wyrwałem mu się i oszalały ze szczęścia, na łeb na szyję popędziłem do ukochanego taty. Gdy dobiegłem do naszej kamienicy serce przeszył mi paraliżujący ból i niebo spadło mi na głowę. Na bramie wisiała wykonana domowym sposobem klepsydra z napisem:

Mgr inż. Michał Pasierbiewicz

ukochany mąż i ojciec

żołnierz Armii Krajowej

zmarł przeżywszy lat 46…

Tacie pękło serce. Zamęczyła go ubecja, a dokładniej mówiąc kilku oficerów bezpieki pochodzenia żydowskiego po tym, jak ujawnił swoją akowską przeszłość. Nie wytrzymał ciemiężenia i upokorzeń w pracy, obrzydliwych intryg, prowokacji, bezustannego śledzenia, ciągłych rewizji domowych i niekończących się wielogodzinnych przesłuchań na bezpiece. Zaś owdowiałej matce i osieroconym synom piętno odrzucenia i zaszczucia, - każdego dnia coraz głębiej wkłuwało się w duszę.

Na pogrzebie było tyle samo bliskich i przyjaciół, co ubeków, którzy obstawili cały Cmentarz Rakowicki, a gdy kondukt dotarł do naszego rodzinnego grobu, przyczaili się za przyległymi grobowcami. Pamiętam, że gdy ksiądz rozpoczął modlitwę nad grobem, wśród żałobników zrobiło się jakieś dziwne zamieszanie i rozległy się zaaferowane szepty. To przyjaciele Taty z konspiracji wkroczyli do akcji i raptem na trumnie pojawiła się wiązanka biało czerwonych goździków z szarfą, na której widniał napis: „Naszemu kochanemu dowódcy przyjaciele z Armii Krajowej”. Do dzisiaj nikt nie wie, kto i jakim cudem położył tę wiązankę na trumnie, za co wtedy groziło więzienie, o ile nie gorzej. Z tego, co było potem zapamiętałem jedynie, że jak trumnę spuszczano do grobu Mama ścisnęła mnie kurczowo za nadgarstek aż mi z bólu w oczach pociemniało. A jak kondukt się rozchodził spostrzegłem, że mam całą dłoń we krwi. Mama miała zawsze zadbane, długie paznokcie.

Matka nie umiała sobie poradzić z nieszczęściem, jakie nas spotkało. Więc musiałem z nią chodzić przez lata codziennie na cmentarz, choć przesiadywanie godzinami na zbitej z trzech desek ławeczce przy mogile w czasie, gdy koledzy grali w piłkę było dla małego chłopca prawdziwą torturą. Żebyśmy mogli jakoś przeżyć ten nieszczęsny czas, Mama musiała sprzedać obrazy, biżuterię, dywany, srebrne zastawy, a w końcu nasz ukochany fortepian, na którym podgrywali sobie z Tatą często na cztery ręce. Do śmierci też nie zapomnę dnia, kiedy Mama po przyjściu pracy stwierdziwszy, że nie ma mi, co dać jeść, a kasa domowa jest pusta, skrajnie zdesperowana i upokorzona pozamykała okna, odkręciła kurki w gazowej kuchence i powiedziała: „Chcesz to uciekaj Krzysiu, ja zostaję, bo już dłużej takiego życia nie zniosę”. Nigdy nie zapomnę tych kilku minut wahania zdających mi się wtedy wiecznością, kiedy toczyłem walkę pomiędzy solidarnością z Matką, a instynktem samozachowawczym. Na szczęście, jak już zaczęło mi się kręcić w głowie zwyciężył instynkt i uciekłem do państwa Tomczyków mieszkających po drugiej stronie ulicy, którzy przybiegli, wywietrzyli mieszkanie i przyrzekli Mamie, że będę mógł jeść u nich obiady do końca podstawówki. Ale traumatyczny ślad w sercu pozostał, bo przez całe dzieciństwo męczyła mnie myśl, że stchórzyłem i zdradziłem matkę, co okaleczyło mi duszę, bo zapach gazu do dziś mi przypomina tamto straszliwe zajście. Zaś mój starszy brat porzucił na zawsze szkołę, jak mu żydowska dyrektorka renomowanego krakowskiego liceum przy całej klasie powiedziała, że takie szczeniaki akowskie jak on trzeba było w wiadrze topić. Brat więcej do szkoły nie poszedł i został kierowcą ciężarówki, co matkę wpędzało w głęboką depresję i kilka lat po śmierci Taty również odeszła w roku 1967…, koniec opowieści.

Pragnę tedy młodym Polakom powiedzieć, iż co najmniej do połowy lat 50. ubiegłego wieku takich właśnie polskich rodzinnych tragedii były w Polsce dziesiątki tysięcy, - i niestety tych zbrodni na Polakach dokonanych rękami żydowskich oprawców z Urzędu Bezpieczeństwa nigdy nie rozliczono, a sprawę nadal okrywa się (dlaczego?) zmową milczenia, zaś każdy, kto się ośmieli przerwać to milczenie zostaje obłożony klątwą ostracyzmu, jak nie gorzej.

Chichotem historii jest również, że w czasie okupacji hitlerowskiej, w elektrowni Siersza Wodna, gdzie mój Tata był dyrektorem działała zorganizowana, konspiracyjna formacja Armii Krajowej. Była to „Piątka Akowska”, której dowódcą był mój śp. Ojciec Michał Pasierbiewicz, pseudonim konspiracyjny „Paweł” – vide: https://katalog.bip.ipn.gov.pl/informacje/143605 . A ponieważ elektrownia Siersza-Wodna zasilała w energię elektryczną niemiecki obóz śmierci Auschwitz-Birkenau, mój Ojciec i jego żołnierze mieli pozwolenie na wjazd na teren obozu w przypadkach awarii sieci elektrycznej, - i wykorzystując tę sposobność, przez całą okupację hitlerowską, z narażaniem życia własnego i swoich rodzin, ratowali życie wielu więźniom obozu Auschwitz-Birkenau, w znakomitej większości pochodzenia żydowskiego, - przerzucając im żywność i lekarstwa, za co wtedy groziła wtedy bezwzględna kara śmierci.

Nie wiem ilu Żydom uratował życie mój Tata, prawdopodobnie wielu, ale nawet gdyby uratował choćby jedno żydowskie istnienie, to chyba się ze mną Państwo zgodzicie, że należy Mu się to dzisiejsze wspomnienie.

Wieczne odpoczywanie racz Mu dać, Panie!

Krzysztof Pasierbiewicz, syn Michała (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)

Post Scriptum

W przeddzień dnia Wszystkich Świętych napisałem notkę wspomnieniową o czasach, które już nigdy nie powinny powrócić. 

I co?

W komentarzach, mój blog plądruje podobna stadu chorych na wściekliznę zdychających wilków wataha ortodoksyjnych pisowców, którzy w wyrazie zemsty za moją krytykę PiS pluje na mnie obrzucając mnie stekiem obelg, pomówień i insynuacji, - patrz zdjęcie pod notką. 

Hejt ich porażających komentarzy to świadectwo iż są to zainfekowani nienawiścią do wszystkich inaczej niż oni myślących Polaków pisowscy fundamentaliści.

Przeczytajcie te komentarze, bo ładunek nienawiści w nich zawarty napawa mnie obawą, że coś bardzo złego może się stać na tegorocznym Marszu Niepodległości idącym pod hasłem "Żeby Polska nie zginęła", w domyśle "póki my żyjemy", czyli "po naszym trupie", co jest prowokacją w krystalicznie czystej postaci. Słowem, temperatura polityczna tego marszu, będzie z dnia na dzień wzrastać. 

Bo ci opętani z nienawiści orędownicy partii Jarosława Kaczyńskiego wciąż się znajdują w stanie szoku pourazowego po utracie władzy, - i wystarczy jedna iskra lub okrzyk zagrzewający do walki, by wydarzyło się nieszczęście.  

Uważam tedy, iż pierwszym zadaniem nowego rządu powinno być definitywne skończenie z mową nienawiści, o czym będę im przypominał po przejęciu przez nich rządów w Polsce.

Pójdę dziś na grób Rodziców i opowiem Im, że nawet by mi do głowy nie przyszło, iż na starość dożyję tak paskudnej Polski, która nam została w spadku po ośmioletnich rządach Prawa i Sprawiedliwości. 

UWAGA! Niestety nikt się nie odniósł do głównego wątku notki, jakim jest moje ostrzeżenie, że Izrael może doprowadzić do wybuchu III Wojny Światowej, która już wisi na włosku, bo Izraelczycy zabijają kobiety i dzieci, zaś ich działania wojskowe, odcinanie wody, prądu, - może doprowadzić do współczesnego holokaustu

Najtrafniejszy komentarz:

@skamander [1 listopada 2023, 01:33] 

Panie Krzysztofie, mojego Ojca maltretowali w ubeckim więzieniu Polacy, Ojca rodacy i robili to z wyraźną satysfakcją. Sadzali na odwróconym taborecie na jednej jego nodze i efekty tego były bardzo bolesne. A jeszcze bardziej bolesne, bo robili to właśnie rodacy.

To były straszne czasy i pamiętam jak ubowcy przychodzili do naszego domu, by czegoś szukać, obstukiwali ściany, wyrzucali wszystko z szaf i… wychodzili, by za jakiś czas znowu powrócić. Ojciec zmarł bardzo młodo. Mama też była prześladowana i nie mogła pracować w swoim zawodzie nawet wówczas, kiedy już stalinizm minął. Ale to historia, którą i Pan, i ja przeżyliśmy. I dziwię się, że są Komentatorzy na Pana blogu, którzy dziwią się, że można nie kochać PiS-u po takich historiach naszych rodzin? Dziwią się, bo nie mogą zrozumieć, iż właśnie my nie chcemy powrotu do tego rodzaju rządów, gdzie istnieje tylko jedna partia, jeden naród i jedna religia, lub jedna utopijna ideologia. Tego boję się ja i dlatego pokazuję te wszystkie zakusy i ruchy władzy, by powstała w Polsce dyktatura. I to nie ważna czy to będzie partia o kolorze brunatnym czy czerwonym. To nie ma znaczenia, bo dyktatura jest zawsze jednakowa – musi mieć wroga i go zwalczać. A Polska już zaczęła iść w tym kierunku, na razie małymi kroczkami, ale to zawsze mogło przyśpieszyć. Dlatego zapewne Pan i ja nie chcemy tego znowu przeżywać, co kiedyś spotkało nas w naszych długich życiach. Przed tym ostrzegamy tych młodszych, którzy myślą, że demokracja jest stałą i niezniszczalną formą rządzenia w Polsce. Młodzi w takim Kraju żyli i nie znali tego, co myśmy poznali. To ja dziwię się tym starszym ludziom, którzy tamte czasy pamiętają i nie potrafią dostrzec tego zagrożenia, że może ktoś prowadzić Polskę nad przepaść. Dlatego należy ostrzegać, by nie powiedzieć kiedyś; kiedy przyszli po mnie to już nikogo nie było, bo wszystkich już system wyeliminował, jak przestrzegał ten niemiecki pastor będąc w obozie koncentracyjnym... 

Zobacz galerię zdjęć:

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (90)

Inne tematy w dziale Polityka