Pierwszy i drugi rząd Morawieckiego wymyślił Jarosław Kaczyński:
Prezes PiS nie bez przyczyny brutalnie zrzucił z urzędu panią premier Beatę Szydło, a zrobił to dlatego, że nie umiała kłamać bez cienia obciachu i jak przegrała w Brukseli dwadzieścia siedem do jednego, a pan Prezes wręczał jej bukiet biało czerwonych róż za jej rzekome zwycięstwo, - na twarzy Beaty Szydło błąkał się rumieniec zażenowania. Słowem Beata Szydło mamiąc obywateli na zlecenie Kaczyńskiego starała się mimo wszystko zachować bodaj resztki przyzwoitości.
Zaś Jarosław Kaczyński do realizacji swego szatańskiego planu „reformowania” państwa w ramach projektu „dobrej” zmiany potrzebował premiera, który będzie umiał łgać bez najmniejszych skrupułów i wygadywać choćby największe niedorzeczności z kamienną twarzą i bez drgnienia oka, sprawiając wrażenie, iż wierzy w to, co mówi.
Stary wyjadacz Kaczyński dobrze wiedział gdzie takiego delikwenta szukać i sięgnął do środowiska arcymistrzów w konkurencji robienia obywateli w bambuko, czyli do awangardy wyrosłej z pnia KLD-UD-UW Platformy Obywatelskiej, gdzie znalazł niegdysiejszego zausznika Donalda Tuska, - niejakiego Morawieckiego Mateusza.
Tak. Tak. To stamtąd właśnie Kaczyński wyłuskał (za jaką cenę?) bankstera Mateusza Morawieckiego, który w czasie rządów Platformy Obywatelskiej w okresie 2007 - 2015, będąc prezesem banku BZ WBK zasłynął z tego, że jako osobisty doradca finansowy Donalda Tuska, zajadając przy jednym stole ośmiorniczki w gangsterskiej restauracji „Sowa i Przyjaciele” w towarzystwie prezesa PKO BP Zbigniewa Jagiełło (przyjaciela Morawieckiego), prezesa PGE Krzysztofa Kiliana (wieloletniego przyjaciela Tuska), - przekonywał swoich kolesiów, że, cytuję za Morawieckim:
„umiejętnie chwaleni i dopieszczani przez władzę Polacy będą za miskę ryżu zapie*dalać ”.
Tak. Tak. To nie kto inny tylko Mateusz Morawiecki siedział przy tym stole. To on tam z nimi był za pan brat i zajadał słynne ośmiorniczki. Nie walczył z wielką finansjerą, tylko ubijał interesiki. Dawał robotę kolegom w kamiennym kręgu nomenklaturowych znajomości. Tenże sam Morawiecki, który sprzeciwiał się wtenczas podniesieniu płacy minimalnej do 2250 złotych brutto, zaś o kwocie w wysokości stu tysiącach złotych jednorazowej wypłaty dla byłego polityka mówił lekceważąco "stówka". To tam, w mateczniku partii Donalda Tuska, - niejaki Morawiecki nauczył się łgać w żywe oczy mając Polaków za użytecznych idiotów.
I jak pokazało życie, nauki wyniesione z bastionu Platformy Obywatelskiej nie poszły w las, bo przez osiem lat pisowski premier Morawiecki z zadziwiającym powodzeniem mamił Polaków fantasmagorycznymi wizjami wielkiej Polski będącej bijącym sercem Europy, o wspaniałej gospodarce, która pod rządami PiS-u ma wskaźniki najlepsze na świecie, bajdurząc o porcie lotniczym, większym i nowocześniejszym niż Frankfurckie lotnisko, o milionie samochodów elektrycznych, o czternastych, piętnastych, a nawet szesnastych emeryturach… - dalej nie wymieniam, bo się wstydzę.
Aż się nierychliwy ale sprawiedliwy naród zbuntował i 15-go października pokazał Kaczyńskiemu i Morawieckiemu „palec Lichockiej”.
Ale i to nie odwiodło wyzutego z elementarnych zasad moralnoetycznych Jarosława Kaczyńskiego od bawienia się Rzeczpospolitą, - i prezes skompromitowanego PiS-u wykombinował nowy, dwutygodniowy rząd Morawieckiego, - wystawiając Rzeczpospolitą na pośmiewisko.
Ta. Tak. Wczoraj w Pałacu Prezydenckim pokazano Europie i Światu bezprecedensową hucpę, której głównym aktorem był jeszcze bardziej skompromitowany i bezobciachowy niż Kaczyński i Morawiecki razem wzięci prezydent Rzeczpospolitej niejaki Andrzej Duda, który strojąc gombrowiczowskie miny, - pod tym wszystkim się podpisał.
Kończąc notkę, - jako obywatel urodzony pod koniec II Wojny Światowej, który przeżył wszystkie rządy poczynając od Bolesława Bieruta powiem, że to, co wczoraj zobaczyłem w Pałacu Prezydenckim, relatywnie do historycznej skali czasu, było czymś po stokroć gorszym i zawstydzającym dla naszej Ojczyzny, - niż niegdysiejsza Targowica.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)
Post Scriptum
Żeby wszystko było jasne zaznaczam, że partia Jarosława Kaczyńskiego w niszczeniu i okaleczaniu naszego państwa i upokarzaniu Polaków przebiła partię Donalda Tuska tysiąckrotnie, jeśli nie więcej, - a w przeciwieństwie do Jarosława Kaczyńskiego, Donald Tusk nie zamachnął się na Konstytucję RP i nie zaanektował na potrzeby własnej partii wszystkich kluczowo ważnych instytucji i urzędów.
Słowem błędy popełnione przez partię Donalda Tuska to pikuś, w porównaniu z tymi draństwami jakich dokonała partia Jarosława Kaczyńskiego, który metodami antydemokratycznymi zrobił z Polski państwo autorytarne i dążące do wyjścia z Unii Europejskiej.
Powiem jeszcze więcej. Ja jestem blogerem niezależnym i sens mojego blogowania upatruję w wytykaniu błędów każdej partii rządzącej, traktując moją blogerską działalność jako rodzaj misji, którą spełniam na niwie mediów społecznościowych.
I mogę Państwa zapewnić, że gdy Koalicja Obywatelska z premierem Donaldem Tuskiem na czele przejmie w końcu formalnie władzę w Polsce, - pierwsza moja notka będzie miała tytuł: "Obecnej władzy będę patrzył na ręce jeszcze baczniej niż poprzedniej".
Post Post Scriptum
Notka już wisi kilka godzin i dodano zaledwie kilka komentarzy.
A wiecie Państwo dlaczego?
Bo napisałem obiektywną prawdę i skrytykowałem zarówno partię Donalda Tuska, jak partię Jarosława Kaczyńskiego. Gdybym skrytykował tylko jedną z tych dwóch partii, byłoby dziesiątki komentarzy jej zwolenników, a także jej przeciwników. Słowem, wciąż nie łatwo być w Polsce niezależnym i sprawiedliwym blogerem.
Pytacie Państwo, dlaczego tak jest?
Otóż, odpowiedź na to pytanie dał już Kamil Cyprian Norwid, - cytuję:
„Jesteśmy żadnym społeczeństwem. Jesteśmy wielkim sztandarem narodowym. Może powieszą mię kiedyś ludzie serdeczni za te prawdy, których istotę powtarzam lat około dwanaście, ale gdybym miał dziś na szyi powróz, to jeszcze gardłem przywartym hrypiałbym, że Polska jest ostatnie na ziemi społeczeństwo, a pierwszy na planecie naród. Kto zaś jedną nogę ma długą jak oś globowa, a drugiej wcale nie ma, ten - o! jakże ułomny kaleka jest.
Gdyby Ojczyzna nasza była tak dzielnym społeczeństwem we wszystkich człowieka obowiązkach, jak znakomitym jest narodem we wszystkich Polaka poczuciach, tedy bylibyśmy na nogach dwóch, osoby całe i poważne - monumentalnie znakomite. Ale tak, jak dziś jest, to Polak jest olbrzym, a człowiek w Polaku jest karzeł - i jesteśmy karykatury, i jesteśmy tragiczna nicość i śmiech olbrzymi ... Słońce nad Polakiem wstawa, ale zasłania swe oczy nad człowiekiem...”
(Z listu Cypriana Kamila Norwida do Michaliny Dziekońskiej z 14 listopada 1862 roku)
Tak. Tak. Proszę Państwa. Parafrazując słowa Norwida jeszcze raz powiem, że „może powieszą mnie kiedyś za te prawdy, których istotę powtarzam od lat około dziesięciu”, - to nie mam już wątpliwości, że wciąż jesteśmy politycznie najbardziej infantylnym, skłóconym wewnętrznie społeczeństwem dzisiejszej Europy. Społeczeństwem, które jak małe dziecko, zasłania sobie rączkami oczka, bo nie chce poznać prawdy obiektywnej o otaczającej go rzeczywistości, - patrz zdjęcie pod notką.
Inne tematy w dziale Polityka