echo24 echo24
1950
BLOG

Krytyka partii rządzącej. Rzecz o rzetelnym blogowaniu

echo24 echo24 Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 119


Po tym, jak napisałem ostatnio serię notek konstruktywnie krytycznych wobec nowej władzy dobrej zmiany wielu radykalnych pisowców uznało mnie za zdrajcę wbijającego nóż w plecy Jarosława Kaczyńskiego, a niektórzy okrzyknęli mnie nawet stojącym okrakiem na barykadzie tajnym agentem Platformy Obywatelskiej.

Postanowiłem tedy przypomnieć czytelnikom i komentatorom mojego blogu, że w listopadzie 2015, a więc bezpośrednio po tym, jak Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory z przewagą sejmową, napisałem notkę pt. „Nowej władzy będę się przyglądał baczniej niż Platformie” – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/678439,nowej-wladzy-bede-sie-przygladal-baczniej-niz-platformie, której fragmenty teraz Państwu przypomnę:

Spełniło się moje blogerskie marzenie i wreszcie odsunięto Platformę od władzy. Cieszę się także, że Prawo i Sprawiedliwość może rządzić samodzielnie, ale jednocześnie bardzo mi zależy by szeroko pojęta prawica, a więc rząd Beaty Szydło, partia Jarosława Kaczyńskiego oraz prezydent Andrzej Duda nie zaprzepaścili dziejowej szansy wyprowadzenia Polski z kryzysu wartości moralno etycznych, w jaki go wpędziła lewacka partia Donalda Tuska. Szansy, którą zawdzięczają wyborcom.

Ale chciałby także zaznaczyć, że do zwycięstwa wyborczego obozu zjednoczonej prawicy w niebagatelnym stopniu przyczynili się również blogerzy i ich komentatorzy, czego nowa władza zdaje się nie zauważać i lekceważyć, gdyż ani pani premier Szydło, ani pan prezes Kaczyński, ani pan prezydent Duda nie podziękowali blogerom za istotny przyczynek do ich zwycięstwa wyborczego, co uważam za poważny błąd polityczny. Bowiem w czasie kampanii samorządowej, prezydenckiej i parlamentarnej Prawa i Sprawiedliwości dziesiątki zatroskanych o Polskę i bez reszty oddanych sprawie blogerów napisało ogrom tekstów, do których ludzie dodali tysiące, jeśli nie setki tysięcy komentarzy. Ci blogerzy pracowali w piątek, świątek i niedzielę, od rana do wieczora, a nie rzadko także całymi nocami, dając z siebie wszystko. A więc w roku wyborczym 2015, niejako ponad głowami polityków odbyła się w Polsce wielka internetowa debata społeczna, jakiej politykom nie udało się przeprowadzić. I zaryzykuję tezę, że Polacy zmienili swe preferencje polityczne znacznie bardziej dzięki temu, co działo się w Internecie, niż w wyniku działań samych polityków. Powiem więcej, społeczna debata w blogosferze była o wiele odważniejsza i autentyczniejsza, niż oglądane na ekranach telewizorów dyskusje polityków, gdyż blogerzy mogli powiedzieć o wiele więcej niż kunktatorscy politycy, których krępowała tak zwana „polityczna poprawność”.  

Dlatego uważam, że znacząca siła ruchu blogerskiego polegała na tym, że blogerzy oraz ich komentatorzy mogli dyskutować bezpośrednio między sobą niejako poza wpływem mediów i niezależnie od obiegowych opinii lansowanych przez polityków bezkrytycznie wspierających formacje, które reprezentowali. Powiem więcej. Właśnie, z tej właśnie przyczyny znakomita większość polityków świadomie ignorowała i nadal ignoruje blogerów, którzy mają odwagę formułować także poglądy i opinie inne niż oni by sobie życzyli. I znam multum znakomitych tekstów krążących w blogosferze, których prasa prawicowa nigdy nie opublikowała. Dlaczego? Bo politycy nie dali na to przyzwolenia, gdyż obawiali się konfrontacji z racjami blogerów, szczególnie, że poziom polskiej debaty w wykonaniu polityków sięgnął, jeśli nie dna, to prawie. Gorzej. Znam przypadki, że politycy cytowali całe akapity z blogerskich notek bez powołania się na źródło, de facto „sprzedając” je, jako swój dorobek.

Dodam jeszcze, że bloger jest w sytuacji bardziej komfortowej niż polityk, gdyż może „głośno myśleć” i w przeciwieństwie do polityka, rutynowany bloger celem wysondowania rzeczywistych nastrojów i opinii społecznych może sobie pozwolić na eksperyment „prowokowania” komentatorów do szczerych wypowiedzi. I dlatego moim zdaniem to, co jest pisane komentowane w blogosferze powinno być przedmiotem wnikliwej analizy polityków. Oczywiście analizy odpowiednio selektywnej. Dlatego doświadczona partia polityczna powinna nakłaniać swoich działaczy do uważnego studiowania komentarzy takich „sprowokowanych” internautów, bo według mnie są one kopalnią przebogatej wiedzy socjologicznej na temat rzeczywistych opinii, nastrojów i sympatii określonych grup społecznych. Pójdę jeszcze dalej i powiem, że celem obnażenia socjologicznej prawdy krytyczny bloger może nie narażając na uszczerbek partii, z którą sympatyzuje, jak się to mówi „wziąć na klatę” huraganowe i często niewybredne ataki jej zwolenników, łącznie z posądzeniem go przez mniej politycznie wyrobionych internautów o zdradę i prowokatorstwo.

Takie właśnie tęgie cięgi zebrałem od radykalnych pisowców za napisaną w styczniu 2013 notkę pt. „Dziesięć grzechów partii Jarosława Kaczyńskiego” – vide: http://salonowcy.salon24.pl/483007,dziesiec-grzechow-partii-jaroslawa-kaczynskiego, i muszę się nieskromnie pochwalić, że jeden z wysokich prominentów PIS-u powiedział mi niedawno, że gdyby nie takie notki, to wizerunek PiS-u nigdy by się na korzyść nie zmienił.

Do roku 2015 moja działalność blogerska sprowadzała się głównie do krytyki rządzącej Platformy Obywatelskiej i konsekwentnego obnażania obłudy, draństw i zakłamania początkowo partii Donalda Tuska, a potem partii Ewy Kopacz. Na szczęście z woli narodu władza się zmieniła i Prawo i Sprawiedliwość znowu będzie miało prezydenta, premiera i najprawdopodobniej szefa IPN, prezesa NBP i co ważniejsze komisje sejmowe.

Liczę tedy na to, że nowa władza wypełni dziejową misję, jaką jej właśnie powierzył naród.

I dlatego z góry zapowiadam, że tej nowej władzy będę się przyglądał jeszcze baczniej niż się przyglądałem tym, którzy właśnie ustępują i jeśli zajdzie taka potrzeba, jako rzetelny bloger będę tę nową władzę konstruktywnie krytykował, bezlitośnie wytykał jej błędy i zawzięcie tępił wszelakie objawy buty, partyjniactwa, demagogii, triumfalizmu, nepotyzmu, klerykalizmu, przesadnej martyrologii, samouwielbienia, zachowawczych postaw i tak dalej - nawet, jeśli jej zwolennicy będą mi za to wylewali na głowę hektolitry pomyj…”, koniec cytatu.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)


echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura