echo24 echo24
2496
BLOG

Konfuzja i politowanie

echo24 echo24 PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 118


Gdy po tragedii smoleńskiej założyłem konserwatywny blog w kontrze do zwijających Polskę rządów Platformy Obywatelskiej, salon podwawelskiego Krakówka, z którym do roku 1989 byłem blisko zaprzyjaźniony - vide: http://salonowcy.salon24.pl/471353,stary-kelner, uznał to za niewybaczalną zdradę i wydał na mnie środowiskowy „wyrok śmierci”, zaś moi dawni koledzy za sprzeniewierzenie się sakramentowi lewackiej poprawności politycznej obłożyli mnie klątwą ostracyzmu i zmowy milczenia. Nigdy nie wyobrazicie sobie Państwo, jaką irracjonalnie wynaturzoną nienawiścią, dosłownie z dnia na dzień zapałali do mnie moi dawni znajomi jedynie za to, że opowiedziałem się publicznie po prawej stronie polskiej sceny politycznej. Do dziś na ulicy czerwienieją na mój widok i prychają, jak to mają zwyczaj czynić wiejskie baby na widok cudaka, co to w gaciach po wsi łazi.

Nie było to miłe, gdyż naraziło mnie na szereg paskudnych upokorzeń, bo mnie oczerniano przy każdej możliwej okazji, - więc nie dziwcie się Państwo, że w skrytości ducha marzyłem o tym, żeby kiedyś skończyły się rządy Platformy Obywatelskiej, którą moi niegdysiejsi koledzy współtworzyli popadając z czasem w niegodziwą demoralizację w myśl pamiętnego sloganu Unii Demokratycznej: „jeśli chcesz dojść do czegoś, to pierwszy milion musisz ukraść”. 

Potem musiałem jeszcze przełknąć wiele gorzkich pigułek, bo wciąż pamiętam, co przeżywałem, patrząc na to, jak Donald Tusk śledztwo smoleńskie w rosyjskie łapy powierzał, jak moi byli akademiccy koledzy kaleczyli polskie mózgi, szczególnie te młode, zatruwając je toksycznym sloganem, że: „lewactwo to cnota, a patriotyzm to obciach”, jak bezkarne mamili Polaków „zieloną wyspą wiekuistej szczęśliwości”, jak rechotali przy kawiarnianych stolikach, gdy Palikot obrażał śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego na oczach milionów Polaków, jak niszczyli Instytut Pamięci Narodowej i profesora Kurtykę, jak barbaryzowali młodych podjudzając by lżyli pod krzyżem uczciwych rodaków, jak perfidnie prowokowali udręczonego Jarosława Kaczyńskiego szkalując jego nieżyjącego brata, jak... długo by można by wymieniać. Pamiętam szydercze uśmieszki moich byłych znajomków, gdy Donald Tusk się puszył, że „Platforma nie ma, z kim przegrać”. Nigdy też nie zapomnę piekącego bólu w sercu, gdy Radosław Sikorski ogarnięty wynaturzoną nienawiścią wykrzykiwali o „bydle i dorzynaniu watah”, Grzegorz Schetyna bezkarnie drwił z afery hazardowej, a Elżbieta Bieńkowska tłumaczyła, że „tylko złodziej, lub idiota chce żyć za 6 tysięcy”. Rządy Platformy dotknęły mnie również, jako społecznościowego publicystę, bo stali czytelnicy mojego blogu pamiętają, jak pewien utytułowany naukowo jagielloński guru salonu podwawelskiego Krakówka trollował na moim blogu pod coraz to nowymi nickami posuwając się do tak niewyobrażalnej podłości, iż próbował zdeprecjonować piękną akowską kartę niepodległościową mojego Ojca wykończonego w roku 1952 przez żydowskich oficerów Urzędu Bezpieczeństwa. A powodem tego ataku na mojego Tatę był filmowy reportaż opowiadający o tym, jak mój Ojciec z żołnierzami z jego piątki akowskiej ratowali życie Żydom więzionym w obozie Auschwitz-Birkenau – vide: https://www.youtube.com/watch?v=7lNT5JAmsT4&feature=youtu.be 

Nie ukrywam, że wtedy marzyłem bym doczekał dnia, kiedy te gagatki nareszcie stracą władzę, bo wydawało mi się, że będzie to jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu. Aż wczoraj obejrzałem w telewizji migawki z odbytej właśnie Rady Krajowej dogorywającej Platformy Obywatelskiej, z czego, jak z jakiegoś koszmarnego snu zapamiętałem tylko wybałuszone z nienawiści oczy Grzegorza Schetyny, pełną pogardy dla „nieudacznych” rodaków twarz komisarz Bieńkowskiej i charakterystycznie ściągnięte w dzióbek usta Radosława Sikorskiego, z których sączył się stężony jad patogennej nienawiści do „władzy dobrej zmiany”. I choć były to przysłowiowe „ostatnie podrygi, konającej ostrygi” ze zdumieniem zdałem sobie sprawę, że nie potrafię się z ich spektakularnej klęski cieszyć, gdyż na widok tego żałosnego widowiska ogarnęło mnie pozbawione złych emocji poczucie konfuzji i politowania dla tych wyzutych z sumienia, niemających Boga w sercu nieszczęsnych renegatów wypranych z resztek czci i honoru, bo w domu nie miał ich, kto nauczyć miłości i szacunku do ojczyzny, która ich wykarmiła.  

Ponieważ uważam, że przywódców obecnej opozycji należy zaliczyć do kategorii ludzi z nienawiści obłąkanych i niezdolnych do racjonalnego postrzegania rzeczywistości, na koniec pragnę się zwrócić do dzisiejszej opozycji szeregowej. Nie wiem, czy nowa władza Prawa i Sprawiedliwości potrafi wyprowadzić Polskę na szerokie wody. Nie wiem, bo daleko jej jeszcze do ideału, popełnia szereg błędów i przyznaję, iż bywa czasem irytująco butna i oszołomiona zdobytą przewagą sejmową. Więc dobrze, że jesteście, bo każde demokratyczne państwo potrzebuje opozycji. Krytykujcie tedy, jak trzeba, bo od tego przecież jesteście. Ale na litość Boską! Róbcie to podług reguł kodeksu etycznego, w przyzwoity i uczciwy sposób, w granicach zdrowego rozsądku, powściągając egocentryczne emocje spowodowane traumą po przegranych wyborach, - bo przecież nowa władza nie ustanowiła się sama, lecz dzięki demokratycznej woli wyborców. I postarajcie się zrozumieć, że to, co się obecnie dzieje w Polsce to nie jest walka „nowej opozycji” z błędami „nowej władzy”, jak Wam pokrętnie wmawiają post-komunistyczni doktrynerzy Katarzyna Lubnauer, Grzegorz Schetyna et consortes, lecz frontalny i bezpardonowy atak „opozycji totalnej” na odnoszącą zaskakująco pokaźne i wymierne sukcesy w rządzeniu „władzę dobrej zmiany” stymulowany przez krajowe i brukselskie ultralewicowe media, a także przez urażone w swej dumie zbuntowane uniwersyteckie „elity” podwawelskiego Krakówka i mazowieckiej Warszawki, które nie są w stanie pogodzić się z faktem, że to nie żaden z nich, tylko ich były student Andrzej Duda został Prezydentem, a student Zbigniew Ziobro zarządza ministerstwem sprawiedliwości. Tak. Tak. Jak uczy psychologia, urażone ambicje gremiów mających się za elitę zawsze skutkują niekontrolowanymi wybuchami nienawiści, bezprzyczynowymi napadami histerii, obsesyjną nieufnością, a także gotowością do popełniania czynów nieodpowiedzialnych, nawet wobec polskiej racji stanu – patrz bezprecedensowo nikczemne postępki euro-posłów Platformy Obywatelskiej w Brukseli.

Krzysztof Pasierbiewicz  (em. nauczyciel akademicki, niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)


echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka