Przypominam ku przestrodze!
Przypominam ku przestrodze!
echo24 echo24
2140
BLOG

Salon Rzeczpospolitej Nowogrodzkiej

echo24 echo24 Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 135

          Motto muzyczne: https://www.youtube.com/watch?v=obvizJRnezA   

Zbliża się kolejny długi weekend, więc postanowiłem napisać coś w lżejszej formie, choć jak się nad tym głębiej zastanowić, to… - a zresztą posłuchajcie proszę.

Salon Rzeczpospolitej Nowogrodzkiej to nowofalowa elita prawicowa, która odkąd Jarosława Kaczyńskiego rozbolała noga tak się rozbrykała, iż podobnie jak legendarne lemingi utraciła zdolność samokontroli, jeśli nie całkowicie, to prawie. Powiem więcej. Ta crême de la crême partii pana Jarosława odnalazła nad Wisłą wyjątkowo jej przypadającą do gustu niszę powszechnego zidiocenia i na tym żyznym gruncie poczuła się tak pewnie, iż jej totalnie szajba odbiła. I tak, z niepojętym dla nauki powodzeniem owa egzotyczna socjeta na przekór teorii rozwoju osobniczego gatunków Karola Darwina, która zakładała, że ewolucja od zawsze postępowała w kierunku rozwojowym, - poczęła ewoluować do tyłu, czego najlepszym świadectwem może być choćby powierzenie funkcji Ministra Obrony Narodowej w ręce pana Antoniego, a do tego jeszcze nominacja posła Suskiego na stanowisko szefa Gabinetu Politycznego Prezesa Rady Ministrów w randze sekretarza stanu. Do tego trzeba jeszcze dorzucić takie kwiatki, jak niedawna próba wyrzucenia dziennikarzy z ufortyfikowanego Sejmu i zadarcie z matkami Polkami, z którymi jak dotąd żadna władza nie wygrała. Symptomem intelektualnego zwiotczenia salonowych elit prawicowych okazała się także innowacyjna formuła telewizji publicznej pod batutą Jacka Kurskiego i jego pierwszego skrzypka niejakiego Rachonia Michała, u których arcymistrz gierkowskiej propagandy sukcesu Kozera mógłby ewentualnie terminować. Charakterystyczne było także przywodzące na pamięć „zieloną wyspę” pewnego górala z Góry Synaj o siedmiu paszportach trajlowanie Premiera Morawieckiego, że jest cudnie i państwowa kasa to prawdziwy róg obfitości, z którego szmal miliardami się przelewa, a także bezustanne zapewnianie doktrynerów partii Pana Jarosława, że ze wszystkim poradzimy sobie sami, zaś inni mogą nam skoczyć na pedał. Przysłowiową „kropkę nad i” postawiła ślepa wiara w dobre serce sojuszniczych Stanów Zjednoczonych, które za nas bez wahania krew przeleją, gdyby nas Putin chciał zaanektować, z czego, jak na razie mamy tylko tyle, że za Patrioty musimy parę miliardów zielonych dutków w ciemno wybecalować, a na domiar złego Don Trump właśnie podpisał z Żydami umowę, która wydoi do zera nasze rezerwy państwowe, - zaś prezydent Duda nic tylko chanukowe świeczki pali.

O  ile, jak niegdyś pisał Seaman, platformerskiemu lemingowi wystarczało do szczęścia, że "raz w miesiącu zjadał sobie na mieście suszi, uczęszczał do SPA i pryskał się masumi", to nowofalowy salonowiec Rzeczpospolitej Nowogrodzkiej takimi pogańskimi wymysłami się brzydzi, a do osiągnięcia duchowego błogostanu potrzebuje prawdziwie wzniosłych atrybutów kultury wysokiej, które pełnymi garściami czerpie przemiennie z kazań na niedzielnej sumie, wykładów ministra profesora Glińskiego oraz rekolekcji u Ojca Dyrektora.

Salon Rzeczpospolitej Nowogrodzkiej żywi się głębokim przeświadczeniem o własnej nieomylności, bezgraniczną wiarą w moc sprawczą Ducha Świętego czuwającego nad Polską w cyklu całodobowym, a od jakiegoś czasu kręci go niepomiernie superprodukcja Marcina Wolskiego „W tyle wizji”, gdzie małpując na żywca „Szkło Kontaktowe” można do woli napluć na każdego i przez telefon dać upust patogennej nienawiści do wszystkiego, co nie prawicowe, a także do zdrajców, którzy się Prawo i Sprawiedliwość skrytykować odważyli. A wszystko to ku nieskrywanej satysfakcji gwiazdorów tego programu: nawróconej na kodeks Terlikowskiego lady Magdy Ogórek oraz prawicowego Jamesa Bonda niejakiego Ziemkiewicza Rafała, który w gębie na odwagę z Gadowskim się mierzy, lecz jak życie właśnie pokazuje za stosowną gażę powie wszystko, co mu każą. I tak owe miło rozgadane towarzystwo wzajemnego zachwytu nad samymi sobą egzystuje w bezroszczeniowym cyklu: poranna Msza Święta – wyjazd w teren na spotkanie z wyborcami i kolejne przecięcie wstęgi – Msza Święta południowa – a po Mszy Świętej wieczornej papu przed telewizorem zakodowanym domyślnie na konkurencyjny dla wyklętego kanału TVN24 bogoojczyźniany kanał TVP Info, gdzie prawicowy salonowiec ma do dyspozycji przebogatą gamę zestawów gładko mówiących zwalniających go w zupełności z potrzeby myślenia.

Modelowy salonowiec prawicy nowej generacji ubiera się wyłącznie w rodzimą konfekcję, co zwykle skutkuje wrażeniem jakby nie miał lustra w domu, czego wiekopomnym exemplum są niezapomniane stroje, w jakich wystąpiły na audiencji u papieża Franciszka nasze błogosławione Beaty: Kempa i Szydło. Od czasu do czasu nowogrodzki salon zbiera się na tarle w miejscach „elitarnych”, poczynając od dołu: na wiejskich plebaniach, małomiasteczkowych kółkach różańcowych, aż po wielkomiejskie Republiki, Frondy i Kluby Wtorkowe, gdzie zażarcie perorują roczniki pamiętające jeszcze wczesne zaranie jurajskiej epoki dinozaurów i wszyscy ze wszystkimi się zgadzają w myśl ułańskiego zawołania: „Szable w dłoń! Bolszewika goń, goń, goń!” Ostatnio jednak, celem przechytrzenia Brukseli, na salonach prawicowych weszły także w modę zmałpowane of Platformy rożnej maści bale, gale i festiwale, których nazwy zmieniły się tylko o tyle, że obecnie poprzedza je odmieniany przez wszystkie przypadki przymiotnik „narodowy”. 

Od jakiegoś czasu na prawicy ogromnym powodzeniem cieszą się odbywane w coraz to innych krakowskich bazylikach i kościołach comiesięczne Msze Święte za zdrowie dalibóg zdrowego jak przepraszam za wyrażenie świeżo odrosły prawdziwek prezydenta Dudy, gdzie gromadzą się aspiranci do orderów rozdawanych przez głowę państwa na prawo i lewo w geście szczodrego siewcy nowego porządku dobrej zmiany. Zaś po wywalczeniu miejsca przed ołtarzem, nierzadko łokciami, aspiranci do kariery mogą się podlizać rodzicom pana Prezydenta, a jedynym, na czym rzeczywiście się skupiają w trakcie podniesienia to łypanie kątem oka, czy kamery Telewizji TRWAM ich złapały. Ewangelię zaś czytają starannie wyselekcjonowane przez nieznane siły grube ryby krakowskiego Akademickiego Klubu Obywatelskiego (AKO), który niby jest, acz po prawdzie jakoby go wcale nie było. A żeby było śmieszniej w tajemnicy Państwu zdradzę, że na tych liturgicznych misteriach psalmy śpiewa konkurujący z Pietrzakiem do miana kantora Rzeczpospolitej Nowogrodzkiej Leszek Długosz… i tu kończę relację, bo mi jeszcze notkę zwiną, a zausznicy marszałka Terleckiego w jakiejś bramie łeb mi na łyso ogolą.  

Przynajmniej raz w roku nowogrodzki salon bywa na szumnych imprezach charytatywnych „Balami Niepokornych” nazywanych, gdzie po podaniu przy wejściu odpowiednio zaszyfrowanego konspiracyjnego hasła, wystrojeni na modłę ułańską balownicy miast się bawić, z rozdziawionymi ustami by wszyscy widzieli wsłuchują się w patriotyczne tyrady krasomówców Gazety Polskiej, jakich Piotr Skarga by się nie powstydził. Zaś przy wyjściu, modelowy salonowiec prawicowy z bombastycznym rozmachem rzuca do skarbonki papierową dychę z przeświadczeniem, że się na cały rok wyzbył wyrzutów sumienia. Nowogrodzki salon jest także obowiązkowo obecny na niepoliczonych apelach, wartach honorowych, odsłonięciach pomników i okolicznościowych Mszach polowych, gdzie zależnie o pory roku, stojąc godzinami na baczność z gołą głową na mrozie, bądź skwarze dziękuje Bogu za łaskę, że udało mu się znaleźć w zaklętym kręgu aspirantów do kariery o promieniu nie większym niż dziesięć metrów od prezesa Kaczyńskiego. 

Salon nowogrodzki ma też swoje twarze, że tylko wspomnę ideologicznego przechrztę Stanisława Piotrowicza lubującego się w skandowaniu w Sejmie hasła „Precz z komuną!”, organicznie nieznoszącą smrodu na parlamentarnej antresoli, acz łasą na fast-foody w trakcie sejmowych obrad posłankę Krystynę Pawłowicz, słynącego z nienagannych manier i otrzaskania w wielkim świecie niejakiego Dominika Tarczyńskiego i wyjątkowo uwrażliwionego na ludzie nieszczęście posła Żalka. Reszty nie wymieniam, bo się wstydzę. Och! Byłbym zapomniał. W prawicowych sferach salonowych nieustającą od lat popularnością cieszy się również objazdowy teatr kukiełkowy „Kuchciński, Terlecki, Lipiński & Brothers” z jego wiecznie żywą i nigdy nie gasnącą mega-gwiazdą Beatą Mazurek.

Kończąc notkę konkluduję, że żarty żartami, ale czas kończyć te śmichy chichy, bo już widać jak na dłoni, iż salon Rzeczpospolitej Nowogrodzkiej rzeczywiście uwierzył, że jest niemającą, z kim przegrać niezastąpioną „siłą przewodnią narodu”.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura