echo24 echo24
3997
BLOG

Kraków to Królewskie Miasto, a nie pisowski poligon!

echo24 echo24 Samorząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 199

Portal Sanon24 news  vide: https://www.salon24.pl/newsroom/875573,jesli-nie-prezydent-krakowa-to-marszalek-sejmu-rosnie-pozycja-wassermann-w-pis  w notce pt. “Jeśli nie prezydent Krakowa, to marszałek Sejmu - rośnie pozycja Wassermann w PiS” informuje, cytuję: „PiS przygotowuje „nowy start" wizerunkowy parlamentu na rok wyborczy. Nielubianego przez opozycję marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego miałaby zastąpić Małgorzata Wassermann. Pod warunkiem, że przegra w wyborach na prezydenta Krakowa…”, koniec cytatu.

Jeśli to prawda, powtarzam, jeśli to prawda, bo tego nie wiem, ale nie wykluczam, co zaraz wyjaśnię, - że Prawo i Sprawiedliwość ma takie polityczne plany, to nasuwa się logiczne pytanie, po jaką cholerę wystawiono w Krakowie kandydaturę Małgorzaty Wassermann na prezydenta miasta skoro wiadomo z góry, że pani Małgorzata przegra z rządzącym już przez cztery kadencje profesorem Jackiem Majchrowskim? Otóż ta z pozoru irracjonalna koncepcja ma swoje głęboko „racjonalne” uzasadnienie. A żeby Państwu ułatwić zrozumienie, dlaczego tak sądzę, przypomnę coś, o czym pisałem już w czerwcu 2014 w notce pt. „Oportunistyczne dziadostwo krakowskiego PiS-u”, ale wtedy mojego wołania usłyszeć nie chciano.

Dla porządku zaznaczam, że encyklopedie podają, iż oportunizm to postawa charakteryzująca się rezygnacją z własnych zasad moralnych lub przekonań dla osiągnięcia doraźnych korzyści i wybieranie zawsze tego, co jest w danej sytuacji bezpieczne i opłacalne. Zaś moja definicja oportunizmu pisana pod kątem dzisiejszej notki definiuje oportunizm, jako: załganie, pazerność na konfitury i bezobciachowe parcie po trupach do koryta i kariery. Słowem dość plugawą formę moralnego skundlenia w imię partykularnych interesów.

Wiem, że to bardzo ostre wejście, ale posłużę się konkretnym przykładem. Otóż w roku 2014 wybuchła w Krakowie gorąca dyskusja nad nadaniem jednej z podwawelskich ulic imienia Bronisława Geremka. Żeby było śmieszniej rzeczoną propozycję zgłosił (Sic!) sprawdzony politruk Platformy Obywatelskiej niejaki Klich Bogdan, tak, tak, ten sam, który się wsławił nadgorliwie harmonijną współpracą z Komisją Millera i generał Anodiną po tragedii smoleńskiej, kiedy naigrywał się bezczelnie z Polaków, którzy chcieli poznać rzeczywiste przyczyny tej straszliwej katastrofy. Krakowscy pisowscy prominencji zarzekali się wtedy, że nigdy na taką ulicę w Krakowie się nie zgodzą, choćby po ich trupie. Ale jak przyszło do głosowania, radni krakowskiego PiS-u wstrzymali się en mass od głosu na sesji Rady Miejskiej dając tym samym nieme przyzwolenie na powstanie w Krakowie ulicy tak przez nich znienawidzonego „zdrajcy narodowego”. I Kraków ma ulicę im. Bronisława Geremka, o którym ku gorącej aprobacie pisowców Waldemar Łysiak w książce pt. „Rzeczpospolita kłamców – SALON” pisał, cytuję: „Ten „największy polityk”, przemawiając do krajów Europy w Strasburgu ubolewał, że Polska była długo, wbrew swej woli, odcięta od Europy cywilizowanej. Nie dodał tylko, że tę Polskę odcięła wysługująca się Kremlowi partia renegatów, w której on pracował (i to jako lokalny VIP) przez całe osiemnaście lat (…), co stanowiło jeden z dowodów kolaboracji inteligencji polskiej z czerwoną dyktaturą…”, koniec cytatu. A jednak Kraków ma ulicę Geremka, a krakowscy radni PiS-u obłudnie udają, że: „Nic się nie stało! Polacy! Nic się nie stało!”.

Pozwólcie mi tedy Państwo, że kilka zdań w tej sprawie dopowiem. Kraków to prawdziwe serce Polski. Tu spoczywają nasi królowie i osobistości nadzwyczajnie zasłużone dla Polski. Tu bije Dzwon Zygmunta. Tu jest grany, co godzinę hejnał w wieży Bazyliki Mariackiej. I tu jest Uniwersytet Jagielloński, niegdyś szacowna uczenia, ale tylko do czasu nastania krakowskich rządów prof. Majchrowskiego, kiedy to na UJ zakorzeniły się lewackie obyczaje i standardy III RP. Więc lojalnie i uczciwie mówię prosto w oczy krakowskim rajcom Prawa i Sprawiedliwości. Do tej pory przyjmując na klatę zawzięty ostracyzm i zmowę milczenia ze strony różowego salonu podwawelskiego Krakówka głosowałem na Was we wszystkich wyborach. Przez całe lata Wam pośrednio sprzyjałem, gdyż założyłem blog celem cząstkowego przyczynienia się do odsunięcia od władzy partii Donalda Tuska, traktując to, jako patriotyczny obowiązek "obywatelskiego dziennikarza". Ale, jeśli to prawda, że z premedytacją postanowiliście bez walki oddać losy Królewskiego Miasta na piątą kadencję w ręce mającego dobro podwawelskiego grodu w nosie przyjezdnego Jacka Majchrowskiego, to sorry, ale ja nie będę już za Was "łba nastawiał" i w roku 2019 na Was nie zagłosuję. Dlaczego? Bo nigdy nie dam zgody na zdeptanie przez PiS historycznego etosu Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa, - nawet w imię utrzymania „władzy dobrej zmiany”, - gdyż taki pomysł to po prostu to coś równie barbarzyńskiego, jak niegdysiejsze najazdy Hunów.

Zaś prastary Gród Wawelski już od dawna jak kania dżdżu potrzebuje Prezydenta, który kochałby i czuł na wskroś to baśniowe Miasto, a także szanował zdanie i potrzeby krakowian. Nam w Krakowie potrzeba kogoś na miarę legendarnego Józefa Dietla, który podwoił dochody miasta nie nakładając na mieszkańców nowych ciężarów, uporządkował Planty, odbudował stare mury i baszty, odnowił Sukiennice, uregulował koryto Wisły, postawił na nogi Uniwersytet Jagielloński, sfinalizował budowę Akademii Sztuk Pięknych… długo można by wymieniać, mimo, że wtedy nie było unijnych pieniędzy. A wy, zwracam się do prominentów Prawa i Sprawiedliwości, postanowiliście zrobić z Królewskiego Miasta doświadczalny poligon, a konkretnie trampolinę dla posłanki Wassermann, która po z góry przez Was założonym przegraniu wyborów samorządowych w Krakowie z tej trampoliny wybije się na marszałka Sejmu, - a jak życie pokazuje losy Krakowa oddane po raz piąty w ręce Majchrowskiego obchodzą Was tyle samo, co zeszłoroczne śniegi, zaś krakowianie nadal łamią sobie nogi na koślawych trotuarach i urywają resory swoich samochodów na dziurawych ulicach, a tramwaj na ulicy Królewskiej jeździ już praktycznie bez torów. I nie zdziwiłbym się, jakby to wszystko było po cichu dogadane celem utrzymania w Krakowie „patologicznego pisowsko-eseldowsko- platformerskiego układu zamkniętego" działającego na zasadzie rączka rączkę myje, czyli ty pochwalisz bądź obgadasz, kogo trzeba, przedstawisz korzystnie sprawę na obradach w Magistracie, zaopiniujesz jak należy wniosek, napiszesz stosowną ekspertyzę, w razie potrzeby w czasie głosowania wyjdziesz z sali, a w rewanżu my ci pomożemy chapnąć trochę unijnych pieniędzy, zrobimy prezesem, bądź członkiem rady nadzorczej jakiejś intratnej spółki, pomożemy wygrać lukratywny przetarg… - i jak pisała Agnieszka Osiecka: „i te pe, i te de, i te pe”.

Niestety, „zdradzieckie” wobec Krakowa zamiary partii Jarosława Kaczyńskiego zdaje się potwierdzać także niegdysiejsze dobrowolne oddanie Królewskiego Miasta Majchrowskiemu, bo w roku 2006, moim zdaniem chyba tylko z przyczyn sabotażowych PIS wystawił do walki o fotel prezydenta Krakowa z góry skazanego na przegraną w każdym calu anty-medialnego posła Terleckiego, w efekcie, czego nastąpiła spektakularna katastrofa pisowskiego kandydata, a po Królewskim Mieście do dziś krąży anegdota, że gdyby wtedy do walki z Majchrowskim zamiast Terleckiego Prawo i Sprawiedliwość wystawiło kij od szczotki, to ten kij w cuglach wygrałby z Majchrowskim. I to dzięki temu "genialnemu" pomysłowi PiS-u prezydent Majchrowski w czasie czterech kolejnych kadencji wszystkie kluczowe stanowiska w mieście obsadził mającym rzeczywiste potrzeby Krakowa w głębokim poważaniu ciętym wyłącznie na kasę elementom napływowym, - przemieniając tym samym niegdysiejszą polską stolicę kultury wysokiej w małopolską fabrykę kręconych lodów. Tak. Tak. To dzięki PiS-owi Kraków od kilkunastu lat ma opinię "miasta czerwonego".

Więc już na koniec zwracam się do Prominentów PiS-u. Jeśli miałaby się sprawdzić wizja poświęcenia Krakowa na ołtarzu dążenie do utrzymania pod Wawelem układu zamkniętego PiS – PO - SLD, to już dziś zginając łokieć w geście Kozakiewicza mówię Wam w krakowskim dialekcie andrusowskim: „Takiego wała, jak Polska cała!”.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka