Gest Kozakiewicza
Gest Kozakiewicza
echo24 echo24
2845
BLOG

Takiego wała, jak Polska cała!

echo24 echo24 Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 108

UWAGA!  Niezwyczajnie trudny przekaz, tylko do dla ponadprzeciętnie kumatych.

Notkę tę dedykuję tym wszystkim, którzy po mojej ostrej krytyce PiS-u już witali się z gąską tkwiąc w jakże błędnym przekonaniu, iż skoro krytykuję partię Jarosława Kaczyńskiego to się pewnikiem w Platformie Obywatelskiej zakochałem.

Portal internetowy Salon24 news – vide: https://www.salon24.pl/newsroom/930939,byli-premierzy-i-szefowie-msz-apeluja-o-jedna-liste-wyborcza-z-po-glosne-nazwiska informuje :

Byli premierzy i szefowie MSZ apelują o jedną listę wyborczą z PO. Głośne nazwiska. Radosław Sikorski, Włodzimierz Cimoszewicz, Leszek Miller, Ewa Kopacz, Marek Belka i inni sygnatariusze deklaracji "Koalicja Europejska dla Polski" nawołują do połączenia sił opozycyjnych…

A teraz do rzeczy.

W czasach podstawówki mieszkałem przy ulicy Zamkowej vis a vis Wawelu na krakowskich Dębnikach, gdzie rej wodziły największe andrusy Królewskiego Miasta, z którymi raczej nie należało zadzierać. A jeśli w sytuacjach podbramkowych, któryś z tych agarów chciał wyrazić wobec czegoś zdecydowaną dezaprobatę choćby po jego trupie, - składał ręce w geście, który wiele lat później „gestem Kozakiewicza” nazwano” i mówił w slangu dębnickim: „Takiego wała, jak Polska!”.

Z tym samym andrusowskim zawołaniem chciałbym się teraz zwrócić do sygnatariuszy „Koalicji Europejskiej dla Polski” z panem Grzegorzem Schetyną na czele.

Dlaczego tak ostro?

Otóż myślę, że najlepszą odpowiedzią na to pytanie będzie przypomnienie mojego tekstu, który portal internetowy Fronda.pl przedrukował pod tytułem: „Pasierbiewicz. Kto i kiedy „dorżnie watahy” Petru i Schetyny” – vide: http://www.fronda.pl/a/pasierbiewicz-kto-i-kiedy-dorznie-watahy-petru-i-schetyny,68231.html , cytuję: 

Urodziłem się pod sam koniec wojny. I tak sobie myślę, że odkąd sięgam pamięcią, przez te wszystkie lata dręczyło mnie przygnębiające poczucie, że Polska jest źle rządzona, a władza nastawiona wyłącznie na łupienie obywateli. Pierwszym premierem, jakiego pamiętam był Bolesław Bierut, czyli powołana na to stanowisko przez zimnokrwistego ludobójcę Józefa Stalina łachudra nie warta dłuższego komentarza. Po nim tekę premiera przejął Józef Cyrankiewicz, kolejny namiestnik rządu sowieckiego, wykształcony cynik i despota trzymający Polaków za twarz i straszący ludzi, że im odrąbie ręce, jak się sprzeniewierzą władzy. W tej mokrej robocie wspierali go zwyrodnialcy z Urzędu Bezpieczeństwa, co warto przypomnieć, zarządzanego przez antypolsko nastawionych oficerów pochodzenia żydowskiego. Jednocześnie Cyrankiewicz sumiennie pilnował, żeby w Moskwie szkolono zastępy represyjnej kadry urzędniczej oraz tajne służby, które miały za zadanie zrobić z Polski państwo słabe i podległe władzom Związku Radzieckiego. Następnie rządy objął typ spod ciemnej gwiazdy, niejaki Piotr Jaroszewicz, oddany przyjaciel Breżniewa i „gospodarz”, który jedno, co potrafił dobrze robić to podnosić ceny i tłumić brutalnie protesty umęczonych ludzi. Aż spadło na Polskę kolejne nieszczęście, gdy premierem został szkolony na Kremlu aparatczyk Wojciech Jaruzelski, ślepo oddany Związkowi Radzieckiemu oprawca, który, kiedy „Solidarność” zagroziła komunistom wydał narodowi wojnę łamiąc kręgosłupy przyzwoitym i oddanym Polsce ludziom. Nie omieszkał też wysłać na szkolenie u wielkiego brata dysydenckich „elit”, które zdradziły Polskę przy okrągłym stole. Ten haniebny proces kontynuował nasz kolejny premier, zawodowy politruk Mieczysław Rakowski, po którym przejął schedę szef tajnych służb i bezwzględny egzekutor Czesław Kiszczak, znany z tego, że wydał rozkaz by strzelać do górników na „Wujku”. Aż się naród zbuntował i po wyborach w roku 1989 wydawało się przez moment, że w Polsce skończył się bezpowrotnie komunizm. Niestety, dający nadzieję na lepsze jutro entuzjazm milionów Polaków, którzy uwierzyli, że nareszcie Polską będą rządzić mądrzy i uczciwi ludzie, zmarnował z premedytacją nasz kolejny premier, niejaki Tadeusz Mazowiecki, dwulicowy katolik postępowy, który zdradził „Solidarność” dogadując się z Kiszczakiem przy okrągłym stole, pod okiem zapatrzonego na wschód Adama Michnika. Ten na wskroś obłudny premier blokując dekomunizację słynną grubą kreską postawił postkomunistów u władzy de facto do dnia dzisiejszego, dając przyzwolenie by ćwiczona w Moskwie post-komusza sitwa szabrowała bezkarnie nasz majątek narodowy. Jak już post-komuna miała posprzątane uchwyciwszy strategicznie kluczowe stanowiska w państwie, premierem został „nowofalowy biznesman” Jan Krzysztof Bielecki głównie po to, żeby utorować drogę następnemu premierowi Geremkowi, gensekowi honorowemu wychowanemu na naukach Sartre’a, którego zadaniem było przekonanie ludzi, że lewactwo to cnota, a patriotyzm to obciach. On też miał nakłonić ludzi, co mu się w dużej mierze niestety udało, że naszą stolicą winna być Bruksela, nie Warszawa, a liczą się tylko pieniądze. Gdy się jednak Polacy połapali, jak perfidnie zrobiono ich w konia wybrali premierem Jana Olszewskiego, po raz pierwszy od niepamiętnych czasów człowieka przyzwoitego, mądrego i bez reszty oddanego Polsce, który jednak długo nie porządził, gdyż różowa mafia, pod osłoną nocy i nomen omen przy znaczącym udziale Donalda Tuska przeprowadziła skrytobójczy zamach stanu. Potem rządzili na zmianę cyniczni beneficjenci okrągłego stołu: bogobojna marionetka Unii Demokratycznej, niejaka Hanna Suchocka, obrotowy sikawkowy Waldemar Pawlak, stary kumpel Ałganowa, niejaki Józef Oleksy i miłośnik białowieskich żubrów Włodzimierz Cimoszewicz, który rządził głównie po to, żeby utorować drogę do prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego, który miał umocnić i zabetonować rządy post-komuny. Jak już Cimoszewicz spełnił swe zadanie oddał władzę kolejnemu premierowi Jerzemu Buzkowi, gdyż wiedział, że gładko mówny profesor, jak to z profesorami bywa nie będzie przeszkadzał w szabrowaniu kraju. Potem wzięli Polskę w swoje łapska Leszek Miller z Markiem Belką głównie po to by wyprzedać dokumentnie nasz majątek narodowy i dać zielone światło bezkarnym przekrętom na niespotykaną wcześniej skalę. Wtedy Polacy znów się zbuntowali, i ku zaskoczeniu pewnych swego post-komuchów, wkurzony na serio naród wybrał na premiera nieposłusznego Moskwie z krwi i kości patriotę, prawicowca Jarosława Kaczyńskiego. Ten drugi po Janie Olszewskim nie lewacki premier, mimo niezaprzeczalnych sukcesów polityczno-gospodarczych nie był w stanie sprawnie rządzić pod dywanowymi nalotami mediów mainstreamowych, zmanipulowanych przez szkolone w Moskwie służby i ogłosił wcześniejsze wybory. W efekcie, zbałamuceni przez Michnika i jego gazetę rodacy, którym pan redaktor zdołał sprytnie wmówić, że stanowią elitę III RP, a więc są obywatelami lepszej kategorii, co im odebrało zdolność obiektywnego postrzegania rzeczywistości, wybrali premierem złotoustego picusia glancusia, niejakiego Donalda Tuska, od dawna szykowanego przez post-komunistów na to stanowisko. Krasomówczy Donald miał być premierem silnym, słownym, pracowitym, konsekwentnym i oddanym interesom Polski. W efekcie nie spełnił praktycznie żadnej z obietnic wyborczych, a jak się zorientował, że ludzie się wyznali na Platformie uciekł do Brukseli, namazując na swą następczynię Ewę Kopacz, która ostatecznie Polskę pogrążyła, a jak powiedział minister Sienkiewicz, państwo polskie przestało działać…”, koniec cytatu.

PiS się zachwiał i watahy Petru i Schetyny poczuły krew.

Więc kończąc notkę powiem, że obecnie największym nieszczęściem dla Polski byłby powrót do władzy tych wszystkich ober-majstrów od kręcenia lodów wyrosłych z pnia KLD-UD-UW-PO, którzy głosując 19-go listopada 1995 na Aleksandra Kwaśniewskiego postawili postkomunistów u władzy, nierzadko do dnia dzisiejszego, - a także, w opublikowanej wtenczas w Gazecie Wyborczej słynnej odezwie do narodu autorstwa Adama Michnika i Włodzimierza Cimoszewicza przekonali Polaków, że to już nie ci sami komuniści, co kiedyś.

A więc: Ogłaszam alarm dla państwa polskiego!

Obywatele! Jakby do władzy miała powrócić Platforma Obywatelska, to ja już po stokroć wolę koalicję Władysława Kosiniaka-Kamysza z Robertem Biedroniem, co bynajmniej nie oznacza, że jestem fanem tych panów.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)

Post Scriptum

Piszę z I-phona. Kolacja u pani hrabiny nad wyraz wykwintna. Ale jako rzetelny bloger poprosiłem panią hrabinę, by pozwoliła mi w jej saloniku obejrzeć, co nowego w telewizji. I akurat trafiłem w TVN24, który u pani hrabiny jest ustawiony jako opcja domyślna, jak poseł Budka naparzał się na noże z jakimś zwolennikiem pana Roberta Biedronia. A więc sami Państwo widzicie, że moja notka trafiła w dziesiątkę.   PS. Póki co, posłowie PiS-u się medialnie nie udzielają. Oj! Będzie się działo!

Post Post Sriptum

Rzuca się w oczy niezwyczajnie mało komentarzy (spamu @Lesnodorskich, @Spike'ów et consortes nie biorę pod uwagę). A więc potrzebna notka. Dlaczego? Bo zmuszająca do głębszej refleksji, co niestety nie jest naszą polską specjalnością.


Zobacz galerię zdjęć:

Watahy Petru i Schetyny w drodze do Brulseli
Watahy Petru i Schetyny w drodze do Brulseli
echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka