Oglądam właśnie w TVN24 program red. Piaseckiego „Kawa na ławę”.
Nasi kochani posłowie "dyskutują" o tym, dlaczego ministra edukacji narodowej niejaka Anna Zalewska kandyduje do Parlamentu Europejskiego z pierwszego miejsca okręgu Dolnośląsko-Opolskiego.
Horała z Neumanem kłócą się jak pijane chłopy w karczmie po niedzielnej sumie.
Opozycja twierdzi, że ewentualny wyjazd ministry Zalewskiej do Brukceli to tchórzliwa ucieczka rzeczonej, po tym, co zrobiła z polskiego szkolnictwa, które doprowadziła do totalnej katastrofy i groźby strajku nauczycieli.
Na to czerwony jak burak Horała ripostuje, że przecież mamy demokrację i to wyborcy zdecydują, jakim ministrem była rzeczywiście Anna Zalewska, a jeśli uznają, że była złym ministrem - to jej nie wybiorą.
I tu właśnie objawia się jaszczurczo przebiegły geniusz polityczny Kaczyńskiego.
Dlaczego?
Bo wszyscy przecież wiedzą, że wiecznie uśmiechnięta i zadowolona z siebie Anna Zalewska jest najgorszym ministrem w rządzie Morawieckiego. Wie to oczywiście Jarosław Kaczyński, ale pan Prezes wie także, iż wywalenie jej z rządu przed wyborami byłoby posunięciem skrajnie niepolitycznym.
Więc pan Prezes zaczął kombinować jakby tu się pozbyć dyletanckiej ministry, żeby wilk był syty i owca cała.
I to dlatego właśnie Jarosław Kaczyński wystawił ministrę Zalewską na jedynkę, gdyż w przeciwieństwie do posła Horały wie, że polscy rodzice są mądrzy i dlatego właśnie zagłosują na Zalewską, byle tylko wyjechała z Polski i już więcej nie mogła ich dzieciom krzywdy robić.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)
Inne tematy w dziale Polityka